Tomasz Gollob i jego 365 dni od tragicznego wypadku. "Pojawiają się huśtawki nastrojów"

2018-04-24, 11:41

Tomasz Gollob i jego 365 dni od tragicznego wypadku. "Pojawiają się huśtawki nastrojów"
Tomasz Gollob w barwach GKM Grudziądz. Foto: print screen/facebook.com/@speedwayekstraliga/@t.gollob

W poniedziałek mija równo 365 dni od tragicznego wypadku Tomasza Golloba. To właśnie rok temu w trakcie treningu motocrossowego w Chełmnie najlepszy polski żużlowiec doznał poważnych obrażeń. Do dzisiaj indywidualny mistrz świata w jeździe na żużlu z 2010 roku stara się dojść do pełnej sprawności fizycznej.  

23 kwietnia 2017 roku Tomasz Gollob miał poważny wypadek podczas treningu w Chełmnie. W wyniku upadku doznał obrażeń kręgosłupa oraz miał stłuczoną klatkę piersiową i płuca. Konieczne było przeprowadzenie skomplikowanej operacji - żużlowiec był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Od początku maja Gollob przebywał na oddziale neurochirurgii 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy. 

Powiązany Artykuł

Gollob 1200.jpg
Smutne urodziny Tomasza Golloba


Zawodnik GKM Grudziądz był pod opieką prof. Marka Harata. 22 maja został przeniesiony do kliniki rehabilitacji gdzie był poddawany różnego rodzaju zabiegom: fizykoterapii, hydroterapii i kinezyterapii. Wszystko po to by polski żużlowiec mógł powrócić do pełnej sprawności.

Pod koniec 2017 roku w grudniu Tomasz Gollob opuścił Wojskowy Szpital w Bydgoszczy. Jeszcze w styczniu 2018 roku udało się zorganizować akcję, dzięki czemu polski żużlowiec przy wsparciu finansowym miasta Grudziądz i kontaktom partnerskim z chińskim miastem Nanning udał się na leczenie do Azji. Pomoc w dojściu do pełnego zdrowia miała zapewnić akupunktura. Sam żużlowiec wielokrotnie podkreślał, że największym problemem są dla niego bóle spastyczne - silne i trudne do zniesienia w wykonywaniu codziennych, podstawowych czynności życiowych. Przed samym wylotem do Chin sportowiec nadal przechodził rehabilitację w Bydgoszczy - w momencie gdy pojawiła się możliwość leczenia w Azji Gollob zdecydował się na wyjazd. 

Pobyt w mieście Nanning niestety nie okazał się przełomem w tej trudnej walce Tomasza Golloba. Sportowiec cały czas odczuwa silne bóle, a metoda akupunktury nie polepszyła stanu zdrowia polskiego żużlowca. Leczenie w Chinach trwało 47 dni, ale ostatecznie zawodnik GKM Grudziądz zdecydował się na powrót do Bydgoszczy, by tutaj lekarze mogli przeanalizować wyniki badań jakie zostały przeprowadzone w Nanning. 

- Generalnie psychicznie Tomasz czuje się lepiej, ale wiadomo jest niemoc fizyczna i pojawiają się huśtawki nastrojów. Nie ma funkcji ruchowych i w konsekwencji pojawiają się "dołki" psychiczne, ale zasadniczo jest lepiej. Stan fizyczny pozostał taki jak był - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl przyjaciel żużlowca i autor książki "Gollob. Testament Diabła. 44 historie z życia mistrza" Dariusz Ostafiński.

Dzisiaj już wiadomo, że leczenie w Azji na pewno nie zaszkodziło Gollobowi, choć żużlowiec nadal zmaga się z bólami spastycznymi. 

- Należy pamiętać, że to leczenie w Chinach działa trochę długodystansowo. Podczas rehabilitacji Chińczycy "poruszyli" tę jego niewładną część ciała - podrażnili organizm i to teraz zaczyna trochę wychodzić. Sam Gollob przyznaje, że czasami coś czuje, ale nie należy z tego wyciągać wniosków, że nagle stanie na nogach i będzie chodził. Jest to jednak symptom, który daje pewną nadzieję i motywuje go do dalszej pracy. Tamci lekarze stwierdzili, że ta wizyta nie zrobiła żadnego spustoszenia w organizmie i na pewno nie zaszkodziła Gollobowi - dodał Ostafiński.

Po powrocie Tomasz Gollob czuł się trochę gorzej, jednak być może pobyt w Azji zaprocentuje w niedalekiej przyszłości.

- Czuł się gorzej, ale to dlatego że jego organizm został tam mocno poruszony. Nawet nie udało się do końca zrealizować wszystkich etapów leczenia, ponieważ sam nie był w stanie tego fizycznie zaakceptować. Ból, który był spowodowany tym leczeniem był tak duży, że Tomasz nie zawsze był w stanie poddać się zabiegom, które były dla niego przygotowane - przyznał.

Aktualnie żużlowiec przebywa w Polsce i poddaje się rehabilitacji w Bydgoszczy pod opieką prof. Marka Harata. 

- Wszystko odbywa się pod okiem profesora Marka Harata. Na razie jest to na takiej zasadzie, że Gollob ćwiczy i wzmacnia się. Wszystko po to by ewentualnie przygotować się na ten pozytywny scenariusz - gdyby udało mu się stanąć na nogi. W tej chwili to tyle, nie ma żadnych planów co dalej - powiedział Dariusz Ostafiński.

Rehabilitacja 47-latka ma być w tej chwili kontynuowana w Polsce. - Jeśli chodzi o leczenie za granicą, jak na razie nie jest to w żaden sposób określone - dodał.

Pojawiła się również informacja o przecięciu rdzenia, czy też użyciu pompy baklofenowej - Tomasz Gollob nie godzi się na takie rozwiązanie.

- Absolutnie takie działanie nie wchodzi w grę. Co prawda przestałby odczuwać bóle spastyczne, jednak już nigdy nie stanąłby na nogi. Podobnie z użyciem pompy baklofenowej, co wyklucza możliwość stanięcia na nogi. Zresztą sam poszkodowany nie zgodziłby się na taką opcję - argumentował przyjaciel żużlowca.

Ogólny stan polskiego żużlowca jest stabilny i trzeba cierpliwie czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

- Cudów żadnych nie ma, jednak jest stabilnie. Nie można mówić o żadnych rewelacjach. Jeśli chodzi o to "czucie" - trzeba brać to w duży nawias. Mięśnie zostały w pewien sposób poruszone, więc w pewnym momencie może pojawić się jakiś pozytywny sygnał i to wszystko przerodzi się w coś poważnego - podkreślił Ostafiński. 

Mateusz Brożyna, PolskieRadio.pl 

Polecane

Wróć do strony głównej