MŚ Lahti 2017: Stoch, Kot, Kowalczyk, drużyna skoczków... Polacy gotowi do boju o medale

2017-02-22, 12:30

MŚ Lahti 2017: Stoch, Kot, Kowalczyk, drużyna skoczków... Polacy gotowi do boju o medale
Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Maciej Kot. Foto: Wikimedia Commons/Tadeusz Mieczyński-skijumping.pl/CC-BY-SA-3.0

22 lutego w fińskim Lahti rozpoczęły się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Największe nadzieje na medale należy wiązać z występem skoczków narciarskich. O swoim krążku myśli też Justyna Kowalczyk.

Posłuchaj

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner przyznaje, że liczy na sukcesy biało-czerwonych, ale zespół nie ma wyznaczonego "planu minimum" (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Fińska miejscowość Lahti w kontekście mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym cieszy się dużą popularnością wśród władz Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Impreza odbędzie się tam już po raz siódmy i jest to absolutny rekord jeśli chodzi o organizację.

TVP

Czempionat w Lahti dobrze kojarzyć się powinien również polskim kibicom. To właśnie tam reprezentant naszego kraju w narciarstwie klasycznym wywalczył medal. W 1938 roku srebro w konkursie skoków na dużej skoczni zdobył Stanisław Marusarz. Medale na szyję w Lahti zakładali też Józef Łuszczek (złoto i brąz w 1978 roku w biegach narciarskich) i Adam Małysz (złoto i srebro w 2001 roku w skokach).

Co ciekawe, 16 lat temu czwarte i piąte miejsce w konkursach indywidualnych zajął obecny trener polskich skoczków Stefan Horngacher.

Ogółem z mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym biało-czerwoni przywieźli 26 medali (9 złotych, 6 srebrnych, 11 brązowych). Najwięcej krążków w kolekcji ma Justyna Kowalczyk, która "wybiegała" sobie ich aż 8 (2-3-3).

Przed dwoma laty w szwedzkim Falun Polska zdobyła dwa medale. Skoczkowie stanęli na najniższym stopniu podium zmagań drużynowych, a w sprincie drużynowym z trzeciego miejsca cieszyły się również Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec.

"

Apoloniusz Tajner W tej chwili mamy taką sytuację, że najbardziej liczącymi się w skokach zespołami są Polacy, Niemcy i Austriacy. To są drużyny, które prawdopodobnie będą walczyć o medale i nic nie wskazuje na to, żeby miało być inaczej

Najbardziej "medalodajną" konkurencją w historii dla Polski są skoki narciarskie. Specjaliści od szybowania w powietrzu na podium stawali 13 razy (sześć razy dokonał tego Małysz: 4-1-1). Wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych dni jeszcze poprawią ten dorobek.

W 2001 roku w Lahti koniunktura na skoki w Polsce dopiero się nakręcała. Małysz na sukces w drużynie nie miał szans. Teraz medal skoczków w konkursie drużynowym wydaje się niemal pewny. Brąz zdobywali w dwóch poprzednich mistrzostwach, a teraz przecież dominują na światowych skoczniach. W trzech rozegranych w tym sezonie "drużynówkach" Polacy dwa razy wygrali, a raz byli drudzy. Z dużą przewagą prowadzą w klasyfikacji Pucharu Narodów.

Powiązany Artykuł

Lahti 1200.jpg
Lahti 2017

- W tej chwili mamy taką sytuację, że najbardziej liczącymi się w skokach zespołami są Polacy, Niemcy i Austriacy. To są drużyny, które prawdopodobnie będą walczyć o medale i nic nie wskazuje na to, żeby miało być inaczej - powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.

W przeciwieństwie do lat ubiegłych Kamil Stoch i spółka są kandydatami nawet do złota. Swoje problemy mają bowiem praktycznie wszystkie nacje oprócz nich samych i Niemców.

U Austriaków świetnie spisuje się Stefan Kraft, dobrze Michael Hayboeck. W niższej formie jest obecnie jednak Manuel Fettner, a wielką niewiadomą jest forma Gregora Schlierenzauera, który wraca do rywalizacji po kontuzji.

TVP

Słoweńcy zazwyczaj na wielkich imprezach zawodzą, dodatkowo zmęczenie sezonem daje się już we znaki Domenovi Prevcowi, który jest czwartym skoczkiem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jego starszy brat Cene to jednak nie ten poziom. Na ich lidera wyrósł najstarszy z rodziny i najbardziej utytułowany Peter, który o słabym początku sezonu chyba już zapomniał. "Czarnym koniem" może być Anze Lanisek, ale do złota raczej to nie wystarczy.

Kto na podium indywidualnie?

Optymizmu nie widać też u Norwegów, którzy przed dwoma laty nie dali szans nikomu. Z tamtej ekipy kariery pokończyli już jednak Anders Bardal, Anders Jacobsen i Rune Velta.

TVP

- Sukces sprzed dwóch lat w Falun nie jest możliwy do powtórzenia. Anders Fannemel i Johann Forfang są bez formy, a nasz najlepszy zawodnik Kenneth Gangnes jest kontuzjowany. Drużyna nie jest w formie, a w dodatku zostaliśmy wyprzedzeni przez Polaków, Niemców i Austriaków jeżeli chodzi o technikę i sprzęt, buty, narty i kombinezony, a przede wszystkim o ich indywidualne dostosowanie - stwierdził bez ogródek trener Alexander Stoeckl.

Kłopot, ale bogactwa, ma też Horngacher. Pewniakami do drużyny są Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła. Do niedawna można było przypuszczać, że tym czwartym będzie Dawid Kubacki, który skakał w tym sezonie we wszystkich konkursach drużynowych. Mocny akces zgłosił jednak w ostatnich dniach Jan Ziobro, ale może to wyjść Polakom tylko na dobre.

Rywalizacja zespołów odbędzie się 4 marca i będzie ostatnim akordem zmagań skoczków. Wcześniej odbędą się zawody indywidualne.

Już 25 lutego zawody na skoczni normalnej (HS 100), a 2 marca na skoczni dużej (HS 130). Ścisłe grono faworytów? Stoch, Kot, Kraft, Andreas Wellinger i Daniel Andre Tande. Ta piątka powinna między sobą "rozdać" medale.

"

Maciej Kot Do Lahti jadę po to, aby dobrze wykonać swoją pracę i przywieźć medale

Stoch to lider klasyfikacji generalnej PŚ, podwójny mistrz olimpijski z Soczi w 2014 roku oraz tegoroczny triumfator Turnieju Czterech Skoczni. Ma w swoim dorobku również tytuł mistrza świata na dużej skoczni w Val di Fiemme. Jego kandydatura jest oczywista w takim samym stopniu, jak fakt, że na skoczni w Lahti będzie śnieg.

Kot to również ścisła światowa czołówka, całkowicie zdominował Letnią Grand Prix i choć w Lillehammer pod koniec ubiegłego roku udało mu się w końcu stanąć na podium w konkursie zimowym to jednak wciąż czekał na wygraną. Udało się najpierw w Sapporo, a kilka dni później "poprawił" w Pjongczangu, właśnie na skoczni normalnej. To da mu z pewnością pozytywnego "kopa".

- Moja obecna forma jest bliska tej, w jakiej byłem latem ubiegłego roku, gdy zwyciężyłem w Letniej Grand Prix. Oczywiście nadal są w moich skokach pewne mankamenty, które na bieżącą koryguję z trenerem. Do Lahti jadę po to, aby dobrze wykonać swoją pracę i przywieźć medale - zapowiadał odważnie Kot po tournee azjatyckim.

Najlepszym skoczkiem lutego był jednak Kraft. Austriak ani razu nie zszedł z podium, na 600 możliwych punktów zdobył 500 i znacznie zbliżył się do Stocha w "generalce". Obecnie jest drugi ze stratą zaledwie 60 punktów.

- Spakowałem do walizki też sporo pewności siebie. Może mi się przydać. Oczywiście znacznie lepiej jest jechać na taką imprezę, kiedy ma się realne szanse na walkę o medale. Gdy wiem, że nie mam szans, trudno mi się zmobilizować. Wtedy nie mam też motywacji, dlatego taka sytuacja, jaka jest teraz, bardzo mi odpowiada - przyznał otwarcie wicelider PŚ.

TVP

Gdyby były to mistrzostwa świata w lotach to murowanym kandydatem do złota byłby Andreas Wellinger. Niemiec w Oberstdorfie dwa razy poprawiał rekord mamuciej skoczni. Na mniejszych obiektach już tak dobrze nie było, ale chociażby trzecie miejsce na normalnej skoczni podczas ostatniego sprawdzianu w Pjongczangu każe upatrywać w nim jednego z faworytów do medali. To największa nadzieja naszych zachodnich sąsiadów.

Kowalczyk czeka na danie główne

Honoru norweskich skoków bronił będzie Daniel Andre Tande. On z tego grona wydaje się jednak być najsłabszy psychicznie. Dodatkowo w tym sezonie bardzo dobrze poznał smak… czwartego miejsca. W taki sposób zakończyło się dla niego już sześć konkursów.

Agencja TVN/x-news

- Pytany o nasze szanse doskonale wiem, co wszyscy chcą usłyszeć. Wolę jednak przestrzec przed wywieraniem presji. Oni wiedzą, co mają tam zrobić i postarają się o to ze wszystkich sił. Sport bywa jednak nieprzewidywalny, a w skokach o wynikach nie raz już decydował wiatr - tonuje nastroje Małysz.

Gdzie jeszcze możemy upatrywać szans na medale dla Polski? Wydaje się, że najprędzej na trasie biegu kobiet na 10 kilometrów stylem klasycznym. Justyna Kowalczyk w tej konkurencji jest mistrzynią olimpijską z Soczi, wicemistrzynią świata z Oslo w 2011 roku i brązową medalistką MŚ z Liberca w 2009.

Polka nie jest obecnie w takiej formie jak przed laty, ale właśnie temu występowi (28 lutego) poświęciła cały sezon. Rzadko pojawiała się na starcie w Pucharze Świata, biegi "łyżwą" odpuściła zupełnie.

- Mój główny bieg sezonu to będzie 10 km w stylu klasycznym właśnie podczas tych mistrzostw - mówiła już w październiku ubiegłego roku.

"

Justyna Kowalczyk Mój główny bieg sezonu to będzie 10 km w stylu klasycznym właśnie podczas tych mistrzostw

W sukces narciarki z Kasiny Wielkiej wierzy też Apoloniusz Tajner. - Te 10 km to jest jej bieg sztandarowy i ja liczę tutaj na medal. Nie mam wątpliwości, że jej celem jest walka o podium i ona jest na nią przygotowana - przekonuje.

Jedna z rywalek - Therese Johaug - przez dopingową wpadkę wyeliminowała się sama. Nie oznacza to jednak, że będzie łatwiej. Znakomitą dyspozycję po przerwie macierzyńskiej prezentuje słynna Marit Bjoergen. W ostatni weekend podczas sprawdzianu generalnego w estońskim Otepaeae wręcz zdemolowała rywalki. Nad drugą Charlotte Kallą ze Szwecji miała aż 26,5 sek przewagi. Kowalczyk była piąta. Do Norweżki straciła ponad minutę, do podium 22,5 sek.

Co więcej, Bjoergen zapowiedziała ostatnio, że również nastawia się przede wszystkim na ten dystans. Multimedalistka olimpijska i świata oceniła, ma indywidualnie szanse na trzy medale.

- Największą w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną, a dopiero później w innych konkurencjach - zaznaczyła.

10 km "klasykiem" było w tym sezonie rozgrywane wcześniej dwukrotnie. Zarówno 27 listopada w Kuusamo, jak i 4 grudnia w Lillehammer najlepsza polska narciarka zajmowała dziewiąte miejsce.

Oprócz Bjoergen i Kalli liczyć się powinny również Norweżki Heidi Weng i Ingvild Flugstadt Oestberg, reprezentantka gospodarzy Krista Parmakoski i Szwedka Stina Nilsson.

TVP

Do tej pory najlepszym startem reprezentacji Polski były mistrzostwa świata w Oslo. Cieszyliśmy się wówczas z czterech medali (dwa srebrne i brązowy Kowalczyk oraz brązowy Małysza). Czy pod względem liczby medali uda się przynajmniej wyrównać takie osiągnięcie?

Polskie Radio na MŚ w Lahti

Na mistrzostwa świata w Lahti zapraszamy do Polskiego Radia. Na antenie radiowej Jedynki i radiowej Trójki będzie można posłuchać transmisji z występów skoczków narciarskich, czy relacji na żywo z biegów Justyny Kowalczyk. Wydarzenia w Lahti komentować będą Jakub Wasiak i Michał Gąsiorowski.

Z kolei na serwisie sport.polskieradio.pl zapraszamy do wejścia na nasz serwis - Lahti 2017. Znajdą się tam najnowsze informacje z zawodów w fińskiej miejscowości, komentarze, analizy, galerie zdjęć, terminarz wszystkich zmagań narciarskich, czy historia występów Polaków na tego typu imprezach. Wszystko znajdziecie Państwo w tym linku - Lahti 2017.

Bartosz Orłowski, man, PolskieRadio.pl, PAP, IAR

Polecane

Wróć do strony głównej