Astma czy doping w kadrze Norwegii? "Może czas przyznać, że Justyna Kowalczyk miała rację?”

2016-09-06, 14:48

Astma czy doping w kadrze Norwegii? "Może czas przyznać, że Justyna Kowalczyk miała rację?”
Therese Johaug . Foto: fot. Wikipedia/Iso76

Początek sezonu zimowego jeszcze daleko, a o norweskich narciarkach już zrobiło się głośno. Tym razem nie chodzi o wielką formę Johaug, czy Bjoergen. Gorącym tematem ponownie jest astma, a właściwie jej brak.

Kilka tygodni temu norweska telewizja TV2 ujawniła, że w norweskiej kadrze narciarskiej zawodniczki i zawodnicy sięgają po leki na astmę, mimo, że na nią nie chorują. Według reporterów przedstawiciele sztabu szkoleniowego kadry zachęcali zdrowych biegaczy do brania leków.

- Nie mam astmy, ale czasem brałam dozwolone leki przeciwastmatyczne, gdy byłam przeziębiona. Nie robimy w norweskiej kadrze nic złego, nie mamy nic do ukrycia – stwierdziła Therese Johaug w odpowiedzi na zarzuty dziennikarzy TV2.

Johaug to najlepsza biegaczka narciarska ostatnich sezonów. Jest jedyną zawodniczką wśród najlepszych Norweżek u której nie zdiagnozowano astmy. Na tę chorobę od 2009 roku cierpi Marit Bjoergen (od tego czasu ma pozwolenie na stosowanie leku o nazwie Symbicort), astmatyczkami są również Ingvild Flugstad Oestberg i Heidi Weng, a także Maiken Caspersen Falla. Wszystkie te zawodniczki mają pozwolenie na stosowanie leków w odpowiednich dawkach.

Męska kadra Norwegii także boryka się z astmą. Najlepszy biegacz ostatnich sezonów, Martin Johnsrud Sundby został jednak przyłapany na przekroczeniu dozwolonej dawki leków i stracił zwycięstwo w Tour de Ski i Pucharze Świata 2015. I to właśnie przypadek Sundby’ego zapoczątkował  kolejna dyskusję o astmie w norweskich mediach.

Choroba, o której otwarcie mówiła dotąd jedynie Marit Bjoergen, stała się tematem numer jeden w Norwegii. W komentarzach pojawiły się nawet stwierdzenia, że sportowcy nadużyli zaufanie kibiców. O sprawie jest głośno w całej Skandynawii. Dyrektor medyczny fińskiego komitetu antydopingowego Timo Seppälä, otwarcie uważa, że Norwegowie, którzy nie są chorzy, a używają leków są na dopingu.

To, czy leki na astmę przynoszą wymierne efekty tym którzy je stosują, a nie są astmatykami nie zostało ostatecznie udowodnione. Jednak leków nie można stosować dowolnie i według własnego uznania. Niektóre medykamenty znajdują się na liście zakazanych, ale w myśl przepisów nie może być mowy o stosowaniu dopingu, ponieważ chore sportsmenki mają zgodę Międzynarodowej Federacji Narciarskiej na leczenie.

Press Focus

Inggard Lereim, przedstawiciel komisji lekarskiej FIS zalecił już analizę stosowania leków na astmę w Norwegii. Teraz dla komisji najważniejsze jest to, aby była w pełni niezależna i składała się z przedstawicieli różnych narodowości, nie tylko Norwegów. – Dla nas jest to bardzo trudna sytuacja i traktujemy ją niezwykle poważnie. Komitet będzie działał zgodnie z prawem, a naszym zadaniem będzie rzucenie światła na wszelkie aspekty tej sprawy. Niezwykle ważne jest to, aby mieć także członków z zagranicy – powiedział Thorbjorn Skogstad.

Przedstawiciel Norweskiego Związku Narciarskiego Vidar Løfshus bagatelizuje jednak sprawę. Stwierdził, że dostęp do urządzenia inhalacyjnego to zwyczajna profilaktyka zdrowotna, wyjaśnił, że chodzi o utrzymanie dróg oddechowych w dobrej kondycji.

Dziennikarze w Norwegii jednak zadają pytania i zastanawiają się, czemu służy podawanie leków ludziom zdrowym. W mediach przypomina się pytanie, jakie już jakiś czas temu postawiła polska biegaczka Justyna Kowalczyk: jak to możliwe, że w kraju o tak czystym powietrzu jest tylu astmatyków?

Media przypominają stare wypowiedzi Kowalczyk, ale zapytali także Polkę, co sądzi o najnowszych rewelacjach reporterów TV2.

- Wiem, że jest to duży problem, bo podczas zawodów widzę wielu sportowców używających inhalatora. Jest to dość częsty widok – stwierdziła Polka cytowana na stronie norweskiej telewizji.

Kowalczyk uważa, że władze narciarstwa biegowego powinny dostarczyć wszystkie niezbędne informacje o zawodnikach, którzy stosują leki na astmę.

- Myślę, że to byłoby sprawiedliwe, by wiedzieć, kto jest chory, na co i jakie bierze leki - powiedziała Kowalczyk.

Norweskie biegaczki przez wiele lat zasłaniały się tajemnicą lekarską i nie chciały mówić o chorobie. Twierdziły, że to ich sprawa osobista.

Jednak zdaniem Justyny Kowalczyk wprawdzie jest to sprawa osobista, ale to tak poważny i duży problem, że należy poznać całą prawdę.

Z Polką zgadza się dziennik "Aftenposten" – "Nadszedł czas, aby przyznać, że Kowalczyk miała rację”  - skomentowała skandal z udziałem norweskich biegaczy gazeta.

Therese Johaug, której szczerość i wiara w to, że nic złego nie dzieje się w norweskiej kadrze nie wszystkim przypadła do gustu. Wprawdzie Johaug przyznała, że brała leki tylko wtedy, gdy miała przejściowe problemy z drogami oddechowymi to jednak dochodzenie TV2 dowodzi, że po leki Norwegowie sięgali nie tylko w przypadku przeziębienia. Teraz sprawę zbada komisja, przed którą jednak nikt nie drży.  

- Ja się cieszę, że powstaje taka komisja śledcza. Udowodnimy, że nie robimy nic złego i nie mamy nic do ukrycia - podkreśliła Therese Johaug.

Temat astmy i leków stosowanych przez norweskich biegaczy pojawił się podczas igrzysk olimpijskich w 2010 roku w Vancouver. Justyna Kowalczyk oskarżyła wówczas dwukrotną mistrzynię olimpijską Norweżkę Marit Bjoergen, że wygrywa tylko dzięki "wspomagaczom". Stanowisko w tej sprawie zajął również trener Polki Aleksander Wierietielny.

"Z zawodniczkami, które zażywają takie leki jest bardzo ciężko wygrać. Weźmy przykładowo dwa jednakowe samochody. Pod pedał gazu jednego podłożymy klocek, a pod drugi nie. Który szybciej pojedzie jak naciśniemy gaz?" - zapytał.

Brązowa medalistka z Vanvouver Petra Majdić zaproponowała wtedy badania w jednej klinice. "Astma to dość popularne schorzenie wykrywane u zawodników naszej dyscypliny. Problem można jednak bardzo łatwo rozwiązać. Weźmy wszystkich do jednego szpitala. Niech każdy przejdzie te same badania i po nich zostanie jednoznacznie stwierdzone, kto faktycznie jest chory, a kto niekoniecznie" - powiedziała Słowenka.

Lata mijają, a temat powraca. Czy narciarskie władze wezmą głęboki oddech i zrobią porządek, czy raczej sięgną po inhalator i uznają, że nic zmieniać nie trzeba?  

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

 

Polecane

Wróć do strony głównej