Prywatne bankructwo to szansa na spłacenie długów i powrót konsumenta na rynek

2016-02-05, 22:22

Prywatne bankructwo to szansa na spłacenie długów i powrót konsumenta na rynek

W 2015 roku w Polsce ogłoszono ponad 2 tys. upadłości konsumenckich. Dzięki nowym przepisom decydujących się na ten krok przybywa z każdym miesiącem.

Posłuchaj

Nie ma znaczenia źródło długów. Upaść mogą osoby, które stały się niewypłacalne: nie mają pieniędzy na bieżące rachunki, zakup artykułów codziennego użytku oraz spłatę kredytów – wyjaśnia gość Jedynki mecenas Mateusz Medyński z Kancelarii Zimmerman i Wspólnicy. (Sylwia Zadrożna, Naczelna redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Zainteresowanie upadłością konsumencką wzrosło, ponieważ nowe przepisy, które działają od stycznia tego roku złagodziły kryteria jakie trzeba spełnić, by skorzystać z upadłości. W grudniu 2015 roku liczba opublikowanych informacji o osobach, które zdecydowały się na upadłość konsumencką po raz pierwszy przekroczyła 300 – w jednym tylko miesiącu. Ta liczba pobiła na głowę statystyki z poprzednich lat, kiedy to obowiązywały jeszcze dużo bardziej restrykcyjne przepisy prawa w tym względzie.

Przyjazna ustawa o upadłości konsumenckiej

W Polsce przybywa upadłości konsumenckich, ale musiało się wiele zmienić w prawie, aby Polacy zaczęli naprawdę korzystać z tego prawa.

– Musiały nastąpić trzy zmiany. Jedna duża, bardzo ogólna i trzy takie mniejsze. Duża to jest zmiana podejścia. Do tej pory polskie prawo upadłościowe było dosyć restrykcyjne, zresztą nadal jest w stosunku do przedsiębiorców, i przepisy które za pierwszym razem weszły i dotyczyły upadłości konsumenckiej były równie restrykcyjne. W związku z czym trzeba było trochę zmienić optykę, zacząć traktować konsumentów nie jak przedsiębiorców, tylko jako osoby, które potrzebują pomocy w wyjściu z kłopotów. I tego faktycznie zmiany w prawie dokonały. Natomiast dwie nowe rzeczy, które się zmieniły, są już konkretniejsze. Pierwsza to jest to, że trzeba było zmienić warunki, na podstawie których sąd może ogłosić upadłość danego konsumenta – i to zostało zmienione na lepsze, zresztą widać jaki jest skutek. A druga zmiana to jest kwestia kosztów – wyjaśnia gość Jedynki mecenas Mateusz Medyński z Kancelarii Zimmerman i Wspólnicy.

Do tej pory było tak, zresztą jest tak nadal w stosunku do przedsiębiorców, że to przedsiębiorca ponosi koszt postępowania upadłościowego. I problem polegał na tym, że dotychczasowe przepisy, czyli te które obowiązywały jeszcze dwa lata temu, wymagały, żeby taki upadający konsument zgromadził odpowiednią kwotę, która wystarczyłaby potem na pokrywanie jego kosztów.

– To było fizycznie niemożliwe, ponieważ w większości przypadków to były upadłości ogłaszane wtedy, kiedy człowiek nie miał nawet tych przysłowiowych 5 zł. W związku z czym zgromadzenie kwoty 2, 3 czy 4 tysięcy zł, w zależności od tego jaki sąd ogłaszał, bo to były różne stawki, było fizycznie niewykonalne i ludzi nie było stać na to, żeby upaść – przypomina gość Jedynki.

A jak dodaje Ewelina Milan, prawnik i wykładowca Uczelni Łazarskiego, wpis od wniosku to 30 zł, i możemy się z tego zwolnić.

– Koszty syndyka są nadal wysokie, ale jeśli okazuje się, że majątek nie pozwala na zaspokojenie tych kosztów, to wtedy pieniądze wykłada skarb państwa. Albo na chwilę, i po sprzedaży majątku pieniądze są zwracane, albo wszystko pokrywa skarb państwa – tłumaczy gość Polskiego Radia 24.

Ustawa tylko dla konsumentów

Obecnie te koszty są więc niższe, więc przypomnijmy, kto w takim razie może skorzystać z upadłości konsumenckiej.

– Skorzystać może każdy. Czyli każdy konsument i to jest bardzo ważne, nie można bowiem być przedsiębiorcą. I co jest istotne, jeżeli chcemy zrestrukturyzować swoje długi jako przedsiębiorca, to trzeba odczekać rok od wykreślenia z rejestru. W związku z tym to „bycie konsumentem” jest bardzo rygorystycznie przestrzegane przez sąd, i to jest podstawa. Charakter długów już nie ma żadnego znaczenia, mogą być także długi przeszłej z działalności gospodarczej, ale nie możemy być przedsiębiorcą – podkreśla mecenas Medyński.

Drugi element jest taki, że do upadłości, czy też do własnej niewypłacalności – nie mogliśmy doprowadzić z własnej winy, albo przez rażące niedbalstwo.

– Są to terminy bardzo szerokie, oceniane przez sąd, ale zasadniczo sprowadza się to właśnie do tego, że nie mogliśmy się absurdalnie zadłużać na dziwne projekty, podejmować decyzji, które z punktu widzenia przeciętnego człowieka są nieracjonalne biznesowo itd. Sąd na to wszystko zwraca uwagę – wylicza gość radiowej Jedynki.

Ponieważ jak podkreśla Ewelina Milan, upadłość konsumencka to wyjście tylko dla części dłużników.

– Tych niewypłacalnych, czyli takich którzy nie są w stanie pokryć bieżących wierzytelności i zaspokoić swoich podstawowych potrzeb. Ponadto muszą oni być rzetelni wobec wierzycieli. Czyli odbierający korespondencję od wierzycieli, którzy mają kontakt ze swoimi wierzycielami, który nie uciekają przed odpowiedzialnością – dodaje gość Polskiego Radia 24.

Procedura ogłaszania upadłości konsumenckiej

Sąd może więc oddalić wniosek, jeśli złoży go osoba, która rażąco zaniedbała swoje obowiązki.

– Natomiast do tej pory bardzo wiele przypadków było traktowanych przez sądy pozytywnie. Byliśmy bardzo ciekawi, jak sędziowie do tego podejdą, bo jeżeli ktoś całe życie orzekał w stosunku do przedsiębiorców i przyzwyczaił się do takiego ostrego podejścia, które było wymuszone przez przepisy, to zastanawialiśmy się w jaki sposób sędziowie upadłościowi podejdą do konsumentów. I trzeba przyznać, że spotkała nas bardzo przyjemna niespodzianka, mianowicie sędziowie zrozumieli ducha prawa, byli w stanie to odpowiednio zinterpretować – zwraca uwagę mecenas Medyński.

Podstawowym elementem upadłości konsumenckiej jest likwidacja majątku. W związku z tym to nie jest łatwa, ani przyjemna ucieczka przed długami. To jest dosyć ciężki proces, ale jest on jednorazowo uwalniający.

– Dlatego jeśli już się zdecydujemy na taki dwuetapowy proces, to w pierwszej części cały nasz majątek zostaje sprzedany, środki z tego zostaną przeznaczone na zaspokojenie naszych wierzycieli. I teraz jeśli z tej sprzedaży naszego majątku syndyk nie uzyskał całości kwoty, nie spłacił wszystkich wierzycieli, to może nam zostać ustalony plan spłat, do trzech lat. Co jest ważne, plan spłat nie jest ustalany na podstawie tego, ile nam tych długów jeszcze zostało, tylko jakie mamy fizyczne możliwości płatności. I np. sąd warszawski, w przypadkach skrajnych, orzeka 300–400 zł miesięcznie, przez trzy lata – tłumaczy gość Jedynki.

To chodzi o to, żeby przez jakiś okres, dany upadły konsument, a za chwilę już przywrócony do pełnego funkcjonowania konsument mógł wykazać, że jest w stanie regularnie dokonywać spłat i podejmować racjonalne decyzje. To jest taki okres przejściowy, zanim znowu będzie mógł się szaleńczo zadłużać, ale miejmy nadzieję, że to nie nastąpi…

– Oczywiście, jest teoretycznie możliwe, że sąd odstąpi od ustalenia tego planu spłat, ale w praktyce już widzimy, że sędziowie raczej są niechętni, raczej zmniejszają te kwoty, żeby była jakaś regularność tylko po to, żeby ktoś mógł wykazać, że pilnuje tego swojego harmonogramu, stara się wykonywać to, co sąd zasądził i się pilnuje. I wtedy można sobie te długi umorzyć – zaznacza mecenas Mateusz Medyński.

Wentyl bezpieczeństwa dla gospodarki

Tak więc ogłoszenie upadłości konsumenckie, takiego prywatnego bankructwa, to jest druga szansa dla dłużnika.

– To, że u nas rośnie liczba upadłości konsumenckich, jest tak naprawdę znakomitą informacją dla nas – jako dla Polaków. Każda rynkowa gospodarka musi mieć wentyl bezpieczeństwa. Z doświadczenia naszej Kancelarii widzimy, że bardzo wielu konsumentów przychodzi ze sprawami, które się ciągną za nimi latami. W związku z tym większość z tych 2000 wniosków, już dawno powinno być rozpoznane, bo ci ludzie męczyli się latami, czasami z nawet wielokrotnymi egzekucjami – komentuje gość Jedynki.

I dodaje, że np. najmłodszy konsument, który miał sprawę o ogłoszenie upadłości konsumenckiej miał 13 lat, a najstarszy ponad 80, więc ten rozstrzał jest ogromny.

– Sami mamy konsumentów, którzy są emerytami, i którzy chcieliby się pozbyć długów, z którymi walczyli przez ostatnie kilkanaście lat. Więc to bardzo dobrze, że można taką sytuację uregulować, że dany konsument może trochę wyjść z cienia, nie musi się chować w szarej strefie, nie musi się kryć przed komornikami. Rok postępowania, bo mniej więcej tyle ono trwa, plus trzy lata planu spłat, i jesteśmy wolni od wszystkiego – przypomina mecenas Medyński.

Natomiast najpoważniejszą pozytywną konsekwencją dla gospodarki może być zmniejszenie szarej stery, w której bardzo często pracują zadłużeni po uszy konsumenci.

Ustawa ciągle mało znana

Okazuje się jednak, że mimo zliberalizowania przepisów wiele osób nadal o takiej możliwości ogłoszenia upadłości nie słyszało.

– Zdecydowanie więcej jest zapytań o tego typu sprawy niż na bazie poprzednio obowiązujących przepisów. Ale wciąż świadomość społeczeństwa jest bardzo mała. I osoba w trudnej sytuacji finansowej często niestety unika sądu, unika prawników, nie chce skorzystać z dobrodziejstwa tej ustawy, co jest błędem. Ponieważ skorzystanie z tej ustawy umożliwia konsumentom wyjście na prostą, i nowy start, nowy początek – wyjaśnia Radosław Płonka, adwokat, ekspert Business Center Club.

Silniejsza pozycja konsumenta. Nawet upadłego

A może jednak najpierw dłużnik powinien próbować raczej porozumieć się z wierzycielem, i nie dążyć do drogi sądowej.

– To jest jedna z pozytywnych cech pozaprawnych, które wystąpiły przy okazji zmiany przepisów. Mianowicie wcześniej problemem także było to, że chociaż dłużnik chciał się dogadać, to często były banki, duże instytucje finansowe, i nie miał z kim rozmawiać. Nikt go nie traktował poważnie, bo nie miał żadnych innych narzędzi. Teraz często jest tak, że groźba złożenia wniosku o upadłość, pozwala siąść do stołu i uregulować swoje długi. Oczywiście, nie ma to sensu, jeśli mamy mnóstwo małych wierzycieli, bo wtedy nie dogadamy się nigdy. Ale jeżeli mamy kilku głównych, to czasami nie musimy uciekać w upadłość konsumencką, wystarczy zagrozić, a druga strona sama siada do stołu. I to jest bardzo korzystne, tym bardziej z punktu widzenia gospodarki. Lepiej bowiem żeby ludzie się dogadywali, niż musieli sięgać po instrumenty ostateczne – podkreśla mecenas Medyński.

Tym bardziej, że być może sprzedając mieszkanie samemu cena uzyskana byłaby wyższa niż wtedy, gdy licytuje sąd.

– Zasadniczo tak, natomiast jest jeszcze jeden element przy upadłości konsumenckiej. Sprzedając mieszkanie, w którym mieszkamy, syndyk część kwoty, którą uzyska przeznaczy dla danego upadłego konsumenta, na czynsz do 24 miesięcy, w podobnej lokalizacji, w podobnych warunkach. Chodzi o to, żeby nie trzeba było eksmitować tych biednych konsumentów w trakcie postepowania na bruk – dodaje gość Jedynki.

Portret konsumenta-bankruta

Najczęściej powodem złożenia wniosku o upadłość konsumencką są problemy losowe.

– Utrata pracy albo zdecydowane obniżenie osiąganych dochodów. W długi popadają też osoby po rozwodzie, które przyjęły na siebie samodzielne wychowanie dzieci – mówi Ewelina Milan.

Potwierdza to także mecenas Medyński: – Wspólny kredyt zaciągnięty kiedy jeszcze obie strony łożyły na spłatę, to w momencie kiedy następuje rozwód, staje się dla jednego z małżonków potężnym ciężarem. Takie sytuacje często się zdarzają.

Największą grupę, dwie na pięć osób, ogłaszających upadłość stanowią posiadający od dwóch do czterech kredytów, uwzględniając poza kredytami gotówkowymi, ratalnymi i mieszkaniowymi również karty kredytowe czy limity kredytowe w koncie.

– Odsetek 18 proc. osób ma pięć lub więcej kredytów. Sytuacja się zmienia, bo w pierwszej fali upadłości, na początku 2015 roku niemal co trzecia bankrutująca osoba miała tak dużą liczbę zobowiązań – zwraca uwagę Mariusz Hildebrand, wiceprezes BIG InfoMonitor.

Natomiast jak zauważa mecenas Medyński, w jego Kancelarii był przypadek klienta, który zrestrukturyzował dzięki ustawie o upadłości konsumenckiej dług wynoszący 90 mln zł. – Ale najczęściej są długi wynoszące kilkaset tysięcy, do miliona i najczęściej są to jakieś pozostałości po działalności gospodarczej, własnej lub małżonka.

I dodaje, że zwiększyła się też liczba frankowiczów, natomiast groźba utraty mieszkania jest widmem dosyć ponurym. Dlatego frankowicze starają się zazwyczaj najpierw uzyskiwać pomoc w inny sposób, najczęściej negocjując.

Najczęściej poprzez upadłość z pułapki nadmiernego zadłużenia wychodzą osoby między 36. a 45. rokiem życia, aktywne zawodowo, zazwyczaj z pełnią obowiązków rodzinnych, które najwyraźniej wzięły na swoje barki zbyt wiele. Jak widać sądy są gotowe dać im szansę na nowy start

Zgodnie z prawem ogłoszenie upadłości możliwe jest wyłącznie raz na 10 lat. Również tyle trzeba czekać, by złożyć kolejny wniosek w tej sprawie, jeśli poprzedni zostanie oddalony albo umorzony. Upadłość konsumencka nie umarza alimentów, ani rent odszkodowawczych, sądowych kar grzywny i obowiązku naprawienia szkody oraz zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy.

Sylwia Zadrożna, Grażyna Raszkowska, Karolina Mózgowiec, Małgorzata Byrska

 

Polecane

Wróć do strony głównej