Chiński „efekt motyla” dotarł też na GPW. Bo globalna gospodarka to także globalne kłopoty

2016-01-05, 19:25

Chiński „efekt motyla” dotarł też na GPW. Bo globalna gospodarka to także globalne kłopoty
Nie ma już czegoś takiego jak tylko chiński rynek finansowy. Jest globalny rynek finansowy. Foto: EPA/HOW HWEE YOUNG Dostawca: PAP/EPA

Rok 2016 rozpoczął się od wstrząsu na chińskim rynku finansów. Notowania na giełdach w Szanghaju i Shenzhen wstrzymano po 7-proc. spadkach.

Posłuchaj

Chiny są drugą gospodarką na świecie i wszystko to, co tam się dzieje ma swoje odzwierciedlenie na rynku globalnym – przypominają eksperci na antenie Czwórki. (Elżbieta Szczerbak, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Wstrząsy odczuły również indeksy w Europie, w tym i nad Wisłą, które także zniżkowały. Dlaczego wydarzenia gospodarcze w Chinach tak silnie wpływają na giełdę w Warszawie i notowania złotego?

 Giełdowe trzęsienie ziemi

Chiński walec przetoczył się przez świat. To fatalny początek roku. Tak źle na giełdach świata nie było od końca sierpnia 2015 roku – tak komentowali analitycy to, co działo się na światowych giełdach. A te nurkowały w dół. Poniedziałkowa (4.01.) sesja także na warszawskim parkiecie zakończyła się pod kreską. Indeks największych spółek WIG20 stracił na zakończeniu 2,9 proc.

To wynik obaw o stan chińskiej gospodarki – wyjaśnia Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.

– To wszystko działo się w środowisku osłabiającego się juana czyli waluty chińskiej. Inwestorzy zaczęli się obawiać, że teraz Chińczycy będą poważnie osłabiali swoją walutę, i że druga gospodarka na świecie czyli Chiny również wkracza na ścieżkę wojny walutowej. Można więc powiedzieć, że dopiero wtedy, gdy tam wydarzy się coś nadzwyczajnego, to ma swoje przełożenie na polską giełdę – zauważa analityk.

Globalne zawirowania

Tym bardziej, że rynki światowe to jeden system naczyń połączonych.

– Nie już czegoś takiego jak tylko chiński rynek finansowy. Jest globalny rynek finansowy, ale Chiny są drugą gospodarką na świecie i wszystko to, co tam się dzieje ma swoje odzwierciedlenie na rynku. My jesteśmy rynkiem relatywnie małym, największym w regionie, aczkolwiek przez inwestorów na całym świecie – od Singapuru po Frankfurt – uważani jesteśmy za rynek wschodzący. Dlatego w momencie, kiedy dzieje się coś niedobrego na świecie, coś ryzykownego to pieniądze z takich rynków jak Polska są wycofywane i wędrują do bezpiecznych przystani, do bezpiecznych aktywów takich jak złoto czy frank szwajcarski – podkreśla Tomasz Wiśniewski z TMS Brokers.

A zatem tak mocne przeceny jakie obserwowaliśmy w Chinach, odbijają się czkawką na warszawskiej giełdzie. Związane jest to też z samą konstrukcją naszego parkietu.

– Gdzie w WIG20 mamy sporo spółek surowcowo-energetycznych. A np. KGHM traci już 6 proc. głównie dlatego, że miedź na światowych rynkach traci na wartości. A z racji, że KGHM jest jednym z głównych komponentów WIG20, to dlatego ten nasz indeks traci na wartości – tłumaczy Tomasz Wiśniewski.

Przed nami chiński „rok małpy” czyli nieprzewidywalny

Giełdowe powiedzenie mówi, że jaki początek roku, taki cały rok. Analitycy wróżą więc, że 2016 może być rokiem ekscytującym i nerwowym na światowych rynkach.

– Rozpoczął się cykl podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Cały rok będzie się rozgrywała gra dotycząca tego, kiedy jeszcze zostaną podniesione stopy i czy w ogóle, jak też o ile. Także emocji inwestorom na pewno nie braknie. Staram się nie wierzyć w przesądy, chociaż giełda jest takim miejscem, gdzie te przesądy są wiecznie żywe, a inwestorzy się w nich lubują. Więc jeśli tak ma być jak teraz, na początku roku, to czeka nas katastrofalny rok. Mam nadzieję, że tak nie będzie – komentuje Tomasz Wiśniewski.

Na plus przemawiają także ostatnie wstępne dane z europejskich gospodarek.

– Opublikowany został cały zestaw wskaźników wyprzedzających w Europie, które wskazywały na bardzo dobrą koniunkturę. Po raz pierwszy od kwietnia 2014 roku wszystkie gospodarki strefy euro, przemysł tych wszystkich gospodarek się rozwijał. Była to interesująca i pozytywna sytuacja. Nawet bardzo uzależniona od Chin gospodarka niemiecka wskazywała dobre odczyty, szczególnie dla eksportu. Czyli nie ma tutaj niepokojących sygnałów – prognozuje Łukasz Bugaj.

Elżbieta Szczerbak, mb

 

 

Polecane

Wróć do strony głównej