Fundusze unijne 2014-20: na co i jak wydamy prawie pół biliona złotych

2014-12-19, 22:24

Fundusze unijne 2014-20: na co i jak wydamy prawie pół biliona złotych
Do 2020 roku w ramach polityki spójności Polska otrzyma 82,5 mld euro. . Foto: Fotochannels

Powoli, ale systematyczne Komisja Europejska zatwierdza kolejne programy operacyjne dla Polski. W latach 2014–2020 dostaniemy z budżetu UE ok. 119,5 mld euro.

Posłuchaj

Będą duże pieniądze, ponad 100 mld euro, czyli mamy szansę na diametralną zmianę naszego kraju – wyjaśnia gość radiowej Jedynki dr Jerzy Kwieciński z Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości, ekspert BCC. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Do tej pory najwięcej środków z unijnych funduszy trafiało na infrastrukturę, drogi, koleje, lotniska, infrastrukturę energetyczną. Czy w kolejnych latach będzie podobnie?

– Struktura generalnie się nie zmienia. Nadal najwięcej pieniędzy będzie kierowanych na infrastrukturę techniczną. Wymaga ona dofinansowania, wymagają tego nasze drogi, linie kolejowe, infrastruktura służąca ochronie środowiska czy zagospodarowaniu odpadów. Natomiast inaczej będzie wyglądała struktura wsparcia na te poszczególne obszary. Będą duże pieniądze, ponad 100 mld euro, ponad 80 mld na działania inwestycyjne w ramach polityki spójności, czyli mamy szansę na diametralną zmianę naszego kraju – wyjaśnia gość radiowej Jedynki dr Jerzy Kwieciński z Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości, ekspert BCC.

Unia Europejska to nie bankomat

Ale przecież tych pieniędzy było już dużo, dużo więcej, bo w Unii Europejskiej jesteśmy już ponad 10 lat, zawsze byliśmy największym beneficjentem wśród nowych krajów unijnych, wcześniej były jeszcze fundusze przedakcesyjne, i w zasadzie nie ma chyba dziedziny i miejsca w Polsce, które nie skorzystałoby z unijnych środków.

– Pamiętajmy jednak, że Unia Europejska to nie bankomat, jak mówił ambasador Jan Kułakowski. My też dopłacamy do unijnego budżetu, więc to też są częściowo nasze pieniądze, które do nas wracają. Ponieważ wciąż jesteśmy troszkę biedniejsi, więc ciągle bierzemy więcej z tej wspólnej kasy, ale już za parę lat te poziomy się wyrównają. I wówczas np. nie będą nam przysługiwały fundusze spójności. Ponadto obecnie Polska ma wpływ na kształtowanie polityk unijnych, na poziomie wspólnotowym. Przedtem byliśmy tylko biorcą i funduszy, i instrukcji czy wytycznych – podkreśla gość Polskiego Radia 24 Małgorzata Bonikowska z Ośrodka Analitycznego THINK THANK.

Transport szynowy dominuje

Największym programem operacyjnym na lata 2014–2020 jest Infrastruktura i Środowisko: to największe źródło funduszy dla Polski na inwestycje w infrastrukturę transportową, ochronę środowiska, energetykę i gospodarkę niskoemisyjną. Jego budżet sięga ponad 27,4 mld euro, czyli ok. 115 mld zł.  Po unijne wsparcie będą mogły sięgnąć podmioty publiczne, w tym samorządy oraz przedsiębiorcy – głównie duże firmy.

– Najwięcej w ramach tego programu idzie na infrastrukturę transportową. O ile jednak w poprzedniej perspektywie najwięcej środków zostało przeznaczonych na drogi ekspresowe i autostrady, to w nowej perspektywie będzie po połowie środków przeznaczanych na drogi i na tzw. transport przyjazny środowisku. Dominował będzie transport szynowy, w tym kolejowy. Transport miejski to także transport przyjazny środowisku – wylicza dr Jerzy Kwieciński.

Kolej jedzie na wschód

Inwestycje kolejowe to nowa część programu Polska Wschodnia, przeznaczonego dla pięciu województw: lubelskiego, podkarpackiego, podlaskiego, świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego. Jest to kontynuacja dodatkowej pomocy dla tego regionu, ale właśnie rozszerzonej o część kolejową.

– Jest to nowość nie tylko w tym Programie, ale także w programach regionalnych. Bardzo duży nacisk jest obecnie wywierany na działania związane z tzw. gospodarką niskowęglową, niskoemisyjną i z transportem przyjaznym środowisku. Czyli wsparcie dla transportu szynowego. I to właśnie znajduje odzwierciedlenie w programie Polska Wschodnia, gdzie obok transportu drogowego, będzie również wsparcie dla transportu kolejowego – zaznacza ekspert BCC.

Będzie także wsparcie na rozwój Internetu i na program Polska Cyfrowa, który został jako pierwszy zaakceptowany przez Komisję Europejską.

POWER zastąpi Kapitał Ludzki

Program Operacyjny Wiedza, Edukacja, Rozwój na lata 2014–2020, z którego ok. 4,7 mld euro trafi m.in. na aktywizację zawodową młodych czy dopasowanie programów edukacyjnych do potrzeb rynku, nie będzie prostą kontynuacją programu Kapitał Ludzki.

– Generalna różnica między poprzednią perspektywą, a nową, w odniesieniu do tego programu jest taka, że w tej mijającej mieliśmy wszystkie środki Europejskiego Funduszu Społecznego zgromadzone w jednym programie Kapitał Ludzki. W ramach tego finansowaliśmy zarówno działania na poziomie krajowym, czyli realizowanym przez różne nasze ministerstwa, jak również działania w regionach. I to wszystko nadzorowało ówczesne Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, obecnie Infrastruktury i Rozwoju. W nowej perspektywie mniejsza część EFS będzie zarządzana w ramach tego programu, i będzie ona głównie adresowana do resortów, będzie finansowała działania systemowe, horyzontalne dla całego kraju. Natomiast wsparcie dla beneficjentów, np. dla osób bezrobotnych, czy też niepełnosprawnych, czy dla szkól, albo dla nauczycieli – te działania będą finansowane z programów regionalnych – tłumaczy dr Kwieciński.

Siedem zatwierdzonych regionów…

Każdy program regionalny ma 2 części: jedną silnie inwestycyjną, finansowaną z Regionalnego Funduszu Rozwoju Regionalnego, i część „miękką”, finansowaną z EFS-u.

Komisja Europejska zatwierdziła kolejne takie programy dla Wielkopolski, Dolnego Śląska. Wcześniej dla województwa opolskiego, kujawsko-pomorskiego, śląskiego czy one będą takie same dla wszystkich regionów?

– Na razie są zatwierdzane programy z tzw. pierwszej siódemki. Jest to siedem regionów, które pod względem przygotowania programów, były przygotowane wcześniej,  i one są obecnie przez komisję sekwencyjnie zatwierdzane. Pierwszym był program dla woj. śląskiego. Struktura tych programów jest zunifikowana, co wynika z dosyć sztywnych ram, które zostały narzucone przez Komisję Europejską – zauważa gość radiowej Jedynki.

... ale na siłę ujednoliconych

Celem KE było zapewnienie silnych powiązań, pomiędzy założeniami strategicznymi w sferze gospodarczej dla Europy na najbliższe lata i politykami, poprzez których Unia przekazuje środki umożliwiające osiągnięcie celu. Dlatego tak ważna jest polityka spójności, która stanowi 1/3 wszystkich wydatków Unii Europejskiej.

To, że programy są znacznie bardziej podobne do siebie aniżeli w tej mijającej perspektywie, ma swoje dobre i złe strony. – Dobre, gdyż osobom postronnym łatwiej się będzie w tych programach rozeznać. Ujemna strona polega na tym, że regionom znacznie trudniej było uwzględnić swoją specyfikę przy nałożeniu tych wszystkich ram przez KE – dodaje ekspert BCC.

Rygor wskaźników i kryteriów

W nowej perspektywie będzie też zmiana sposobu wydawania pieniędzy. Nad tym, czy pieniądze są właściwie wydawane Komisja Europejska będzie czuwać jeszcze bardziej niż do tej pory, a to za sprawą tzw. kamieni milowych, czyli takich punktów, w których będzie sprawdzać jak to wszystko przebiega.

– Do końca 2018 roku Polska musi wykazać się spełnieniem określonych wskaźników, zrealizowaniem konkretnych inwestycji, ze wsparciem konkretnych przedsiębiorstw. I do tego 2018 roku ma wydzieloną odpowiednią pulę środków. Jeśli tych wskaźników nie wypełni, to pula środków będzie musiała wrócić do Komisji. I trzeba będzie się wykazać przed Komisją, że środki są wydawane efektywnie. Jest to więc pewien rygor nałożony na instytucje publiczne w Polsce, ale z drugiej strony to jest dobra perspektywa dla przedsiębiorców, że teraz te konkursy szybciej ruszą - wyjaśnia Aleksandra Pabiańska z działu doradztwa europejskiego w firmie Acrreo.

Presja na sprawne wydawanie i realizowanie

Nie ulega wątpliwości, że ta nowa perspektywa będzie trudniejsza w realizacji, co widać chociażby po opasłych tomach programów operacyjnych, które są znacznie grubsze od poprzednich. Tych wymogów jest też znacznie więcej.  Zdaniem dr. Jerzego Kwiecińskiego, zanim te pieniądze zaczną płynąć do Polski, to w różnych obszarach trzeba wykazać się spełnieniem tzw. warunków ex ante, czyli wstępnych.

– Często to wymaga przygotowania wielu dokumentów, zarówno przez rząd, jak i przez regiony. A jest ich dziesiątki. Stąd tej pracy, którą trzeba wykonać, by pieniądze zaczęły płynąć, jest sporo, a później jeszcze trzeba będzie się wykazywać osiąganiem określonych wskaźników, spełnianiem warunków już w trakcie realizacji – dodaje ekspert BCC. Jeżeli nie będziemy spełniali tych warunków, to pieniądze będą wracały do wspólnego kotła, i będą rozdzielane poprzez wszystkie kraje. Presja będzie więc znacznie silniejsza.

Wyzwanie nowej perspektywy: innowacyjność

W latach 2014–2020 sporo pieniędzy ma trafić do przedsiębiorców, tak aby Polska mogła zbudować innowacyjną gospodarkę, opartą na wiedzy. Bardzo duża część tych funduszy będzie przeznaczana na projekty badawczo-rozwojowe i innowacyjne. A tego potrzebujemy, aby potem, kiedy już skończą się unijne fundusze, mieć konkurencyjną gospodarkę. Ale będą to instrumenty zwrotne.

– Uważam, że kwestia innowacyjności jest największym wyzwaniem w tej nowej perspektywie i dla Polski, i dla Unii, stąd bardzo silny akcent będzie na to położony. To oznacza więcej pieniędzy na sferę B+R, i na wdrażanie, komercjalizację wyników badań. To jest bardzo dobry trend, on będzie wspierany i na poziomie krajowym, i na poziomie regionalnym, a od tego, jak my będziemy w tym skuteczni, będą zależały efekty tej nowej perspektywy finansowej. I dlatego musimy się do tego dobrze przyłożyć – ocenia dr Kwieciński.

Europa musi dogonić Stany Zjednoczone

W Europie dominuje kapitał bankowy (inaczej niż w Stanach), czyli banki są tym podstawowym źródłem finansowania zwrotnego, czyli kredytów. Jednak banki niechętnie wchodzą w przedsięwzięcia ryzykowne. Natomiast w USA, na start-upy łożą głownie prywatni inwestorzy, fundusze venture capital, equity, czyli prywatne osoby, które w ten sposób lokują swoje nadwyżki.

W Stanach powszechne jest też przekonanie, że bankructwa mogą się zdarzać, i nie jest to nic nadzwyczajnego. Ryzyko jest wpisane w inwestycje. Natomiast Europa, w tym Polska, musi przejść z etapu nieufnego podchodzenia do  nowych przedsięwzięć do zwiększenia zdolności do ryzykowania, także prywatnymi funduszami.

– Nastawienie przedsiębiorców na dotacje jest niedobre, ponieważ oni odrywają się wówczas od rzeczy najważniejszej, czyli od rynku i klienta. Nie myślą o potrzebach i popycie. A właśnie pod to trzeba proponować produkty i usługi – zaznacza gość Polskiego Radia 24 Małgorzata Bonikowska.

Nowa perspektywa ma wyzwolić to kreatywne myślenie. Poprzez to, że instrumenty finansowe są, pieniądze są, ale trzeba będzie je zwrócić. To nie będzie dotacja, lecz kredyty, pożyczki, poręczenia.

Największe inwestycje od 700 lat

Te nowe środki mają także umacniać istniejące przedsięwzięcia biznesowe, poprzez dawanie im środków na przeorientowanie, na zmiany strukturalne, by odpowiadały na rzeczywiste zapotrzebowanie rynku.

Prawdopodobnie, gdyby nie unijne fundusze, potrzebowalibyśmy jeszcze co najmniej 10 lat, żeby te wszystkie inwestycje przeprowadzić. – Można powiedzieć, że realizujemy największy plan inwestycyjny od czasów Kazimierza Wielkiego – uważa dr Jerzy Kwieciński.

Do tej pory on był widoczny głównie w infrastrukturze, również tej widzianej z kosmosu, chociażby nasze drogi i koleje. Teraz trzeba więcej przełożyć na innowacyjność i konkurencyjność. – By dobrze wydać te środki, trzeba nauczyć się planować w długiej perspektywie, wyznaczać dalekosiężne cele. Środki powinny być instrumentem dojścia do tego celu – dodaje Małgorzata Bonikowska.

I nawet w momencie, kiedy skończy się finansowanie,  dobrze zaplanowana inwestycja utrzyma się i przetrwa.

Sylwia Zadrożna, Błażej Prośniewski, Małgorzata Byrska

''

Polecane

Wróć do strony głównej