Liczby pokazują, że węgiel będzie podstawą polskiej energetyki

2019-02-25, 15:08

Liczby pokazują, że węgiel będzie podstawą polskiej energetyki
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: shutterstock

W Polsce wciąż ok. 48 proc. energii elektrycznej i 73 proc. ciepła produkuje się z węgla kamiennego. Nie da się tego zmienić w krótkim czasie, byłoby to szkodliwe z punktu widzenia i gospodarczego i społecznego. - Mówienie o szybkiej likwidacji górnictwa węgla kamiennego w Polsce jest dowodem na nieznajomość polskiej energetyki - uważa Arkadiusz Siekaniec, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Szef ZZGwP w zakładach Dalkia w Katowicach przypomina, że w szerokorozumianej branży górniczej pracują tysiące osób: bezpośrednio w górnictwie węgla kamiennego jest to ok. 82,8 tys. osób, wiele pracuje w firmach otoczenia górnictwa, jak np. producenci maszyn i urządzeń, ale także w usługach ukierunkowanych na tę branżę.

Co ważne, węgiel wciąż pozostaje najtańszym źródłem energii i ciepła. Trzeba to brać pod uwagę patrząc na kwestie ubóstwa.

4,6 mln osób w ubóstwie energetycznym

- Słyszymy, że gospodarka się rozwija, ale wciąż ok. 1,3 mln gospodarstw domowych, w których mieszka 4,6 mln osób, dotkniętych jest ubóstwem energetycznym. To jest duży problem do rozwiązania – dodaje Arkadiusz Siekaniec.

Obecnie działają programy ograniczania niskiej emisji i smogu, w tym zastępowania starych piecy i kotłów węglowych paleniskami nowej generacji lub innymi źródłami ciepła. Bez systemowego wsparcia dla osób ubogich działania na rzecz zmniejszenia smogu nie zakończą się sukcesem.

Pamiętać też należy, że najlepszym rozwiązaniem problemu niskiej emisji jest zastąpienie palenisk domowych ciepłem systemowym.

- Osoby o niskich dochodach będą wybierały najtańsze źródło ciepła a nie najbardziej ekologiczne – podkreśla Arkadiusz Siekaniec.

Likwidacja polskiego górnictwa miałaby być sposobem na powstrzymanie globalnych zmian klimatycznych. Z oczywistych względów tak nie będzie. Arkadiusz Siekaniec przypomina, że prowadzona polityka klimatyczna nie przynosi rezultatów w postaci dekarbonizacji, a jedynie powoduje przeniesienie produkcji węgla poza Unię Europejską.

Uzależnienie energetyczne UE rośnie

- Zużycie węgla na świecie w 2017 r. wyniosło 7,55 mld ton , z czego Chiny odpowiadają za produkcję niemal 45 proc. węgla, a Niemcy i Polska łącznie za 4 proc. całkowitej produkcji. Jeśli więc nawet całkowicie zrezygnowalibyśmy z zużycia węgla w Polsce, to w skali świata będzie to niezauważalne – zaznacza Arkadiusz Siekaniec.

Z danych Eurostat wynika, że od 1990 do 2016 roku w krajach UE zmniejszyła się produkcja węgla o 235 Mtoe, czyli o 64 proc. W tym samym czasie rośnie import innych paliw kopalnych, np import gazu ziemnego wzrósł o 134 Mtoe, czyli 99 proc.

- Zależność Unii Europejskiej od importu paliw kopalnych cały czas rośnie, w roku 1990 była ona na poziomie 52 proc. a w roku 2016 wzrosła do 74 proc. W tej kwestii polityka energetyczna UE jest więc całkowicie nieskuteczna, ponieważ oficjalnie jej celem jest zmniejszenie zależności energetycznej UE. W praktyce ta zależność szybko rośnie – podkreśla Arkadiusz Siekaniec.

Wzrost uzależnienia od importu paliw kopalnych oznacza wyprowadzania tysięcy miejsc pracy i miliardów euro.

Ostrożnie z pogórniczą transformacją

Likwidacja każdego przemysłu zatrudniającego kilkadziesiąt tysięcy pracowników w jednym regionie miałaby negatywne skutki dla tego regionu i jego mieszkańców. Część miast Górnego Śląska i Zagłębia do dziś nie podniosło się po likwidacji przemysłu ciężkiego w latach 90 XX.

Ile kosztowałaby transformacja regionu po likwidacji górnictwa węgla kamiennego pokazały wyniki badań, jakie przeprowadzono pod przewodnictwem dr Magdaleny Wójcik z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

- Z badań, które przeprowadziliśmy, wynika, że blisko 250 mld zł kosztowałoby zastąpienie miejsc pracy w górnictwie i firmach okołogórniczych miejscami pracy w innych branżach gospodarki. Chodzi o 200 tys. stanowisk - zaznacza dr Magdalena Wójcik.

Z planów, które rysuje pakiet klimatyczny, wynika, że do 2050 roku trzeba będzie to zadanie wykonać.

- Unia, jeśli przekaże jakieś środki, to będą to kwoty rzędu 5 mld zł. Skąd zatem wziąć resztę pieniędzy? Stoimy przed ogromnym wyzwaniem - dodaje Magdalena Wójcik.

NRG, wnp.pl, md

Polecane

Wróć do strony głównej