GUS: przeciętne wynagrodzenie w sierpniu wyższe o 6,6 proc. rdr

2017-09-18, 15:06

GUS: przeciętne wynagrodzenie w sierpniu wyższe o 6,6 proc. rdr
Ekonomiście spodziewają się wzrostu wynagrodzeń w Polsce. Foto: Onchira Wongsiri /Shutterstock.com

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie (brutto) w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu było wyższe o 6,6 proc. rok do roku i wyniosło 4492,63 zł, podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny.

Posłuchaj

O wzroście wynagrodzeń i zatrudnienia w Polsce mówili w Polskim Radiu 24 goście audycji "Rządy pieniądza": Maciej Bukowski z WiseEuropa i Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej i Adam Jasser z Akademii Vistula (Arkadiusz Ekiert, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Dane są lepsze od przewidywać ekonomistów, którzy spodziewali się, że sierpniowy wzrost płac wyniesie 5,7 proc.

- Miesięczne dane o płacach w sektorze przedsiębiorstw podlegają silnym wahaniom, nie zmienia to jednak faktu, że presja płacowa w polskiej gospodarce narasta i nasilające się napięcia na rynku pracy i problemy z pozyskaniem odpowiednich pracowników, będą przekładały się na wzrost płac - przewidują analitycy Banku Millennium w komentarzu do danych GUS.

Dane GUS pokazują, że lipcowe osłabienie wynagrodzeń miało jednorazowy charakter, zwracają uwagę z kolei analitycy BGK.

- Coraz więcej przedsiębiorstw, już nie tylko w sektorze budowlanym oraz handlu detalicznego, zmaga się z problemem niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej. W takich uwarunkowaniach łatwiej o szybszy wzrost płac, zwłaszcza że dobry stan krajowej koniunktury stymuluje wzrost popytu na pracę. Choć w kolejnych kwartałach dynamika zatrudnienia może słabnąć, ze względu na ograniczenia rynku pracy, to wzrost wynagrodzeń zapewne nadal będzie trzymał na wysokich poziomach tempo wzrostu realnego funduszu płac - przewidują eksperci.

Zaskakująco dobre dane

 − Dane dotyczące wynagrodzenia miło zaskoczyły rynek, bo spodziewano się wzrostu, ale na poziomie 5,7 procent, powiedział Piotr Kuczyński z Domu Inwestycyjnego Xelion.

 − Mamy bardzo niskie bezrobocie, pracodawcy poszukują pracowników - no i właśnie widzimy - wzrost zatrudnienia o prawie 5 procent owocuje wzrostem płac - dodał Piotr Kuczyński.

Wzrost zatrudnienia

Przeciętne zatrudnienie zaś w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu wyniosło 6025,6 tys., co oznacza wzrost o 4,6 proc. rok do roku, poinformował GUS.

W lipcu, jak podawał GUS, liczba zatrudnionych w dużych firmach była o 4,5 proc. wyższa niż przed rokiem, ale płace w tym czasie wzrosły tylko o 4,9 proc.

Jak mówił w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP, wzrost płac wciąż nie zareagował w pełni na inflację, z którą mamy do czynienia w polskiej gospodarce.

- Będziemy musieli jeszcze poczekać, przynajmniej kilka miesięcy na to, by rynek w pełni dostosował się do tej sytuacji, w której ceny zaczynają rosnąć, co również jest dodatkowym czynnikiem, który sprawia, że narasta presja na wzrost wynagrodzeń – mówi ekspert.

Wzrost płac jeszcze przyspieszy?

Ekspert Pracodawców RP przewidywał, że z większymi wzrostami wynagrodzeń będziemy mieli do czynienia dopiero, gdy presja płacowa jeszcze bardziej zacznie rosnąć. A dojdzie do tego, gdy pracodawcy zaczną mieć jeszcze większe problemy ze znalezieniem pracowników, niż do tej pory. Na razie, jak pokazują zaskakująco dobre dane o zatrudnieniu w lipcu, do tego nie doszło.

- W miarę, jak bezrobocie jest coraz niższe, pracodawcom trudniej będzie znajdować chętnych do pracy, co będzie wymuszać wzrost wynagrodzeń i będzie powodować coraz silniejszą konkurencję między pracodawcami o pracowników – mówił Łukasz Kozłowski.

Będziemy mieli do czynienia z efektem drugiej rundy?

Jednocześnie, jak spodziewał się ekspert, płace zaczną reagować na wzrost cen.

- Te płace pewnie przyspieszą. Do końca roku możemy spodziewać się wzrostów na poziomie 6 – 7 proc. – mówił Łukasz Kozłowski.

Z drugiej strony rosnące płace, dodawał ekspert, przełożą się prawdopodobnie również na przyspieszenie inflacji.

- Płace mogą ścigać się z cenami. Wzrost cen może powodować wzrost płac, a później wzrost płac będzie powodować z kolei wzrost cen – wyjaśniał ekonomista.

Możemy więc mieć do czynienia z tzw. efektem drugiej rundy.

. 

Za wzrostem płac w górę pójdą ceny?

To, że wyższe tempo wzrostu płac może się przekładać również na presję inflacyjną, przewidywał w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Adam Jasser z Akademii Vistula.

- Można by się zastanawiać, czy w czasach takich jak teraz, kiedy mamy silny wzrost gospodarczy, polityka fiskalna powinna być bardziej konserwatywna, stawiana na tworzenie rezerwy na trudne czasy. A tu to paliwo jest cały czas dolewane, i to po stronie konsumpcji, co też warto podkreślić. Te pieniądze nie idą na inwestycje – mówił ekspert.

Wzrostu cen, będącego reakcją na rosnące wynagrodzenia, spodziewał się również Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.

- Sytuacja na rynku pracy wymusza na przedsiębiorcach podejmowanie tego typu decyzji. Co oczywiście będzie utrudniało działalność inwestycyjną i zwiększać będzie koszty funkcjonowania przedsiębiorców, ale też bezwzględnie przełoży się na inflację, ceny pójdą w górę – podkreślał ekspert.

Wzrost wskaźnika zatrudnienia

W najbliższych latach możemy spodziewać się także stopniowego wzrostu wskaźnika zatrudnienia, mówił Naczelnej Redakcji Gospodarczej Maciej Bukowski z WiseEuropa i Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

- Czyli odsetka ludzi w wieku roboczym, którzy pracują – wyjaśniał ekspert na antenie Polskiego Radia 24. – To nie znaczy jednak, że będzie rosła liczba pracujących, może wręcz ona maleć – przewidywał.

Jak dodał Maciej Bukowski, ten spadek może wynikać m.in. z czynników demograficznych i obniżenia wieku emerytalnego.

Rosnąć, zdaniem eksperta, będą również wynagrodzenia.

- Jest to wynikiem tego, że rynek pracy się przepełnia, że jesteśmy w szczytowej fazie cyklu koniunkturalnego, czyli przechodzimy na drugą stronę górki. Za ok. rok raczej będziemy obserwować wzrost bezrobocia i wyhamowanie płac, które w tej chwili szaleją – mówił gość audycji „Rządy pieniądza”.

Anna Wiśniewska

Polecane

Wróć do strony głównej