Cena gazu pobiła rekord wszech czasów. Analitycy: jej spadek możliwy dopiero wiosną przyszłego roku

2021-11-12, 14:28

Cena gazu pobiła rekord wszech czasów. Analitycy: jej spadek możliwy dopiero wiosną przyszłego roku
Zdjęcie ilustracyjne.Foto: Pixabay.com

Na wysokość rachunków za gaz odbiorców zarówno indywidualnych, jak i hurtowych największy wpływ mają notowania błękitnego paliwa na giełdach towarowych. Za ich wysokie obecnie poziomy odpowiada przewaga popytu nad podażą wywołana przez czynniki pogodowe, ożywienie po pandemii oraz politykę głównego dostawcy gazu do Europy - rosyjskiego Gazpromu.

Największy krajowy dostawca gazu do gospodarstw domowych, spółka PGNiG Obrót Detaliczny, już trzy razy w tym roku występował do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki z wnioskiem o podniesienie ceny gazu dla odbiorców indywidualnych.

Powiązany Artykuł

kopalnia gazu lubiatów 1200.jpg
"Ceny gazu powinny odzwierciedlać uzasadnione koszty". Komunikat Urzędu Regulacji Energetyki

W kwietniu stawka zwiększyła się o 5,6 proc., co przy niezmienionych kosztach dystrybucji oznaczało wzrost rachunków o 2-3,5 proc. (w zależności od grupy taryfowej). W sierpniu natomiast przeciętna podwyżka kosztów paliwa była już zdecydowanie wyższa i wyniosła około 12 proc. Od października znowu weszły nowe ceny, tym razem wyższe o 7,4 proc.

Największa pozycja we wniosku

Wzrost cen gazu nie wynikał jednak z wewnętrznych kalkulacji PGNiG. Kluczowy wpływ na wysokość rachunków zarówno klientów hurtowych, jak indywidualnych mają notowania błękitnego paliwa na giełdach, w tym na warszawskiej Towarowej Giełdzie Energii, gdzie zwyżki były o wiele większe. W listopadzie ubiegłego roku za megawatogodzinę gazu ziemnego płacono 15 euro. Miesiąc temu cena paliwa przekroczyła 100 euro wyznaczając nowy rekord wszech czasów.

Obecnie, po niewielkim spadku, wartość megawatogodziny wynosi przeszło 70 euro.

- Cena, jaką PGNiG Obrót Detaliczny, spółka z naszej Grupy Kapitałowej, płaci za pozyskanie gazu, jest największą pozycją we wniosku o zmianę ceny, który za każdym razem kieruje do regulatora - wyjaśnia Paweł Majewski, prezes PGNiG. - Tak duży wzrost ceny na giełdzie nie może pozostać bez wpływu na wartość rachunków odbiorców końcowych.

Na giełdową cenę gazu PGNiG ma bardzo ograniczony wpływ. Wyznacza ją rynek, czyli aktualny stosunek popytu do podaży. W tym roku kształtował się on wyjątkowo niekorzystnie: popyt rósł, podaż natomiast malała.

Polityka głównego dostawcy

Rosnące zapotrzebowanie na gaz było wywołane przez kilka czynników. Większych ilości potrzebowały gospodarki odrabiające straty spowodowane pandemią, w tym przede wszystkim Chiny i inne kraje południowo-wschodniej Azji, do których obecnie płynie większość transportów skroplonego gazu ziemnego (LNG).

Po wtóre - w wyniku wyjątkowo mroźnej i długiej zimy, zgromadzone w magazynach paliwo zostało wykorzystane w znacznie większym niż zwykle stopniu. Trzecim, generującym popyt czynnikiem była stosunkowo bezwietrzna końcówka lata. Odnawialne źródła energii (OZE), odpowiadające za coraz większą część energetycznego miksu, wytworzyły mniejszą ilość energii z wiatru niż planowano. Niedobory trzeba było czymś uzupełnić.

- Na niekorzystne zjawiska pogodowe nałożyła się polityka głównego dostawcy błękitnego paliwa do Unii Europejskiej, czyli rosyjskiego Gazpromu - zauważa Paweł Majewski. - Aby wymusić administracyjne zgody na uruchomienie gazociągu Nord Stream 2 ograniczył on dostawy na Stary Kontynent realizując jedynie stałe, wieloletnie kontrakty zawarte z poszczególnymi państwami.

LNG stabilizatorem cen

Przeciwwagą dla rosnących kosztów zakupu gazu na giełdzie mogłoby, teoretycznie, być wydobycie krajowe. Wydobywany w Polsce gaz stanowi jednak tylko uzupełnienie wolumenów dostarczanych przez PGNiG odbiorcom końcowym. W ub. roku krajowe zużycie surowca wyniosło prawie 20 mld m3. Wydobycie krajowe oscyluje natomiast od wielu lat na stabilnym poziomie około 4 mld m3, co stanowi około jednej piątej zapotrzebowania.

Stabilizatorem cen nie mogą być również dostawy LNG, który jeszcze niedawno płynął do Europy szerokim strumieniem. Teraz statki przewożące skroplony gaz ziemny kierują się na inne kontynenty, gdzie ich ładunek może być sprzedany po wyższej cenie.

Analitycy rynkowi prognozują, że spadek cen możliwy jest dopiero wiosną przyszłego roku, gdy skończy się szczytowe zapotrzebowanie na gaz.

- W warunkach rozregulowanego rynku, z czym mamy obecnie do czynienia, trudno jednak prognozować - zastrzega prezes zarządu PGNiG. - Nie wiemy jak będą kształtować się notowania cen gazu na giełdach tej zimy.

PR24.pl, PAP, DoS

Polecane

Wróć do strony głównej