Kiedyś LOT chylił się ku upadkowi, teraz rozwija skrzydła. Tak zmieniał się narodowy przewoźnik

2020-04-28, 07:25

Kiedyś LOT chylił się ku upadkowi, teraz rozwija skrzydła. Tak zmieniał się narodowy przewoźnik
LOT wznawia połączenia do Indii po przerwie spowodowanej pandemią.Foto: Facebook/LOT/K.Wrzosek

Na zeszłoroczne wyniki finansowe Polskich Linii Lotniczych LOT trzeba będzie jeszcze poczekać, bo na razie priorytetem jest radzenie sobie ze skutkami pandemii koronawirusa. W ostatnich latach narodowy przewoźnik wszedł jednak na ścieżkę szybkiego rozwoju, uruchamiając wiele nowych rejsów, choć nie brakowało też problemów.

Pod koniec 2019 roku w rozmowie z Polskim Radiem prezes firmy Rafał Milczarski powiedział, że spółka walczy o to, by zakończyć ten rok z wynikiem dodatnim. Problemem dla linii są uziemione od marca 2019 roku samoloty typu Boeing 737 MAX 8, które miały stanowić trzon floty średniodystansowej.

Drugim problemem są kłopoty z silnikami Trent 1000, w które jest wyposażona część Boeingów 787 Dreamliner, należących do przewoźnika. To powoduje czasowe uziemienie tych maszyn oraz konieczność kosztownego leasingowania samolotów od innych przewoźników, by utrzymać siatkę połączeń. Wynik finansowy zależy od negocjacji z firmą Boeing i od wysokości ewentualnej rekompensaty za uziemione Boeingi 737 MAX 8.

Powiązany Artykuł

embraer 195 LOT 1200.jpg
LOT będzie leasingował kolejne embraery. List intencyjny podpisany

Odbudowa pozycji

Walka Polskich Linii Lotniczych najpierw o przetrwanie, potem o silną pozycję na rynku Europy Środkowo-Wschodniej zaczęła się pod koniec 2012 roku. Linia co prawda odebrała w tym czasie pierwszego Boeinga 787 Dreamliner, ale wkrótce został on uziemiony ze względu na problemy z układem elektrycznym i akumulatorami, których przegrzewanie groziło zapłonem i pożarem w czasie lotu. Firma tonęła w długach, groziła jej utrata płynności finansowej, a w mediach toczyła się dyskusja o tym, kto ewentualnie kupi LOT za symboliczną złotówkę.

Pod koniec 2012 roku ówczesny prezes PLL LOT Sebastian Mikosz wprowadził plan ratunkowy dla spółki. Wynegocjował ze związkami zawodowymi zawieszenie obowiązującego od 2010 roku regulaminu wynagradzania płacowego. Skutkiem tego było obniżenie poziomu wypłat oraz brak indeksacji płac. Wprowadzono program zwolnień. Wypowiedzenia otrzymało kilkuset pracowników – przede wszystkim administracyjnych.

Spółka wystąpiła też o pomoc publiczną. Konieczna była w tym zakresie zgoda Komisji Europejskiej. Komisja zgodziła się, ale pod warunkiem ograniczenia siatki połączeń. W tym czasie liczba połączeń obsługiwanych przez polskiego przewoźnika zmalała do 40.

Program ratunkowy obowiązywał do końca 2015 roku. Pieniądze z budżetu państwa pozwoliły na spłatę zaległych długów, a także wypłatę części wynagrodzeń. Mimo że spółka nadal generowała straty na podstawowej działalności, udało się ją uchronić od bankructwa.

Podobnego szczęścia nie miały węgierskie linie lotnicze Malev, które były w podobnej sytuacji. Na początku 2012 roku linia ogłosiła upadłość. Po pierwsze nie udało się znaleźć inwestora strategicznego. Po drugie Komisja Europejska nakazała zwrot państwowych subsydiów, które były wypłacane w latach 2007–2010. KE uznała je za nienależną pomoc publiczną.

Nowa strategia LOT-u

LOT przetrwał próbę i od początku 2016 roku miał prawo z powrotem rozwijać siatkę swoich połączeń. 13 stycznia odbyła się pierwsza od kilku lat inauguracja nowego połączenia. Polski przewoźnik rozpoczął tego dnia regularne rejsy z Warszawy do stolicy Japonii – Tokio.

Jeszcze w styczniu 2016 roku stanowisko prezesa objął Rafał Milczarski. Jesienią tego samego roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy przedstawił on nową strategię dla polskiego przewoźnika. Milczarski położył nacisk na rozwój międzykontynentalnej siatki połączeń. Głównymi kierunkami miała być Ameryka Północna oraz daleka Azja.

Jednocześnie miała się także rozwijać siatka europejska, ale nie na zasadzie point to point, lecz przede wszystkim jako system dowozowy do Warszawy, która miała stać się miejscem przesiadkowym. W taki sam sposób konstruowano siatkę krajową. Stołeczne lotnisko Chopina miało stać się lotniskiem przesiadkowym dla pasażerów z całej Europy Środkowo-Wschodniej. LOT przywracał bądź uruchamiał zupełnie nowe kierunki europejskie i rozbudowywał siatkę dalekiego zasięgu.

Jesienią 2016 roku uruchomiono nowe połączenie z Warszawy do Seulu. W 2017 roku LOT rozpoczął regularne rejsy do Los Angeles w Stanach Zjednoczonych. Przywrócił też loty na drugie lotnisko dla Nowego Jorku - Newark. Uruchomiono także nowe połączenia z Krakowa do Chicago.

Coraz więcej nowych połączeń

Jednoczenie ogłoszono, że drugim lotniskiem hubowym dla LOT-u w Europie Środkowo-Wschodniej będzie Budapeszt. Stamtąd polski przewoźnik lata między innymi do stolicy Korei Południowej, do Nowego Jorku, a także na lotnisko London City.

Także w 2017 roku przewoźnik ogłosił nowy, typowo wakacyjny kierunek - Izrael. Loty do Tel Awiwu miały być obsługiwane z pięciu miast w Polsce, z tym z Warszawy.

W 2018 roku uruchomiono między innymi połączenia ze stolicy Polski do Singapuru. Rok później LOT zaczął latać do Miami na Florydzie, do New Delhi i sezonowo do Kolombo na Sri Lance. Na ten rok zaplanowano regularne połączenia do dwóch kolejnych miast w USA – Waszyngtonu oraz San Francisco. Przewoźnik kończył kolejne lata z zyskiem. Linia zaczęła zarabiać na podstawowej działalności, czyli na wożeniu pasażerów.

Powiązany Artykuł

dreamliner lot free1200.jpg
LOT będzie latał do Sri Lanki. Po południu pierwszy rejs

PLL LOT nie poprzestawał na rozwoju siatki połączeń. Na początku listopada 2016 roku linia ogłosiła, że podpisuje strategiczne partnerstwo z estońskimi liniami Nordica. Dzięki temu LOT rozbudował siatkę swoich połączeń. Przejął też udziały w spółce, do której należały maszyny wykorzystywane przez linie Nordica.

>>> CZYTAJ WIĘCEJ: Większa siatka połączeń PLL LOT. Sprawdź 15 nowych kierunków <<<

Ważne próby ekspansji

Na początku tego roku Polska Grupa Lotnicza, do której należy LOT (i której prezesem jest Rafał Milczarski) ogłosiła zamiar kupna niemieckich linii świadczących loty czarterowe - Condor. Linie te rocznie przewożą około 10 milionów pasażerów. Ich przejęcie byłoby dla LOT-u możliwością ekspansji na rynku europejskim.

- Brawo! Kto nie ma odwagi, ten nie wygrywa - tak decyzję PGL skomentował na Twitterze prezydent Andrzej Duda.

13 kwietnia, w wielkanocny poniedziałek Polska Grupa Lotnicza poinformowała zarząd linii Condor o rezygnacji z przejęcia tej linii. W oficjalnym komunikacie przekazanym tego dnia mediom, rzecznik PGL Michał Czernicki nie komentował sprawy. Jednak o rezygnacji z zakupu czarterowej linii lotniczej mówiło się już od początku epidemii spowodowanej koronawirusem.

W połowie marca Polskie Linie Lotnicze LOT, które są flagową spółką PGL uziemiły całą swoją flotę. Samoloty narodowego przewoźnika wykonywały jedynie rejsy w ramach akcji LOT Do Domu, a później w ramach mostu powietrznego między Polską a Chinami wożąc sprzęt pomocny w walce z epidemią. Wcześniej, przed zawieszeniem PLL LOT wykonywały ponad 300 operacji lotniczych dziennie. Dlatego eksperci rynku lotniczego skazywali, że w tej sytuacji kupno niemieckiej linii lotniczej przestaje mieć sens.

Polska Grupa Lotnicza musiała podjąć decyzję do końca kwietnia. Do tego czasu transakcja miała zostać sfinalizowana. Od początku kwietnia niemieckie media spekulowały, że transakcja nie dojdzie jednak do skutku, a PGL stawia niemieckiej stronie warunki nie do spełnienia właśnie po to, by się z niej wycofać. Ostatecznie decyzję podjęto 13 kwietnia.

PolskieRadio24.pl, Aleksander Pszoniak, md

Polecane

Wróć do strony głównej