Eksperci: pomoc dla firm w związku z epidemią powinna być zależna od wielkości przedsiębiorstw

2020-03-13, 13:39

Eksperci: pomoc dla firm w związku z epidemią powinna być zależna od wielkości przedsiębiorstw
Dla większości pracowników pandemia nie zwiększyła możliwości wykonywania pracy zdalnej. . Foto: shutterstock

W innych krajach, w których wprowadzono odroczenia w spłacie kredytów w związku z trudnościami spowodowanymi epidemią koronawirusa, dotyczą one zarówno osób fizycznych, jak i przedsiębiorstw. Dlatego można sądzić, że podobny cel ma prezydent Andrzej Duda, proponując analogiczne rozwiązanie w Polsce – mówił w audycji Rządy Pieniądza Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Posłuchaj

Rządy Pieniądza 13.03.2020 (Polskie Radio 24)
+
Dodaj do playlisty

- Na pewno jednak w pierwszej fazie kryzysu, który mamy, najważniejsze jest utrzymanie płynności firm. W drugiej kolejności będzie istotne utrzymanie płynności gospodarstw domowych, ale przez pierwsze 2, 3 tygodnie istotne jest, żeby firmy nie zaczęły bankrutować. Stąd rozwiązania, które mają charakter specjalny, bardzo nadzwyczajny, żeby przez miesiąc, półtora, dwa utrzymać zdrowie publiczne, ograniczyć jak najbardziej rozprzestrzenianie się wirusa i zminimalizować efekty dla przedsiębiorstwa, żeby nie upadły – mówił Piotr Arak.

Gość audycji zaznaczył też, że niezbędne jest, aby następne płatności takie jak VAT czy PIT, ale też kredyty były rozłożone w czasie i potem spłacane ratalnie, żeby nie trzeba było w pewnym momencie zapłacić wszystkiego na raz.

- Kredytobiorcy powinni najpierw sprawdzić swoje umowy kredytowe, bo bardzo często mechanizm prolongaty, zawieszenia spłat kilku rat już tam jest. (…). Chodzi tylko o to, żeby był on łatwiejszy czy bardziej odformalizowany – mówił Przemysław Ruchlicki z Krajowej Izby Gospodarczej.

Ekspert podkreślił, że w prezydenckiej propozycji najistotniejsze jest to, że chodzi o samoregulację. Banki mają odroczyć spłaty dobrowolnie.

- Patrząc na to, jaki jest udział skarbu państwa w sektorze bankowym, da się to zrobić (…). Jeżeli banki, w których państwo ma taki udział, wejdą z tym na rynek, to prawdopodobnie wszystkie komercyjne banki podążą tą samą drogą (…). Jest na to dość duża presja, także PR-owa. Bank, nawet najbardziej nastawiony na zysk, nie chce pokazać się jako bank nieprzyjazny klientom – argumentował Przemysław Ruchlicki.

Gość Rządów Pieniądza zaznaczył też, że być może wkrótce firmy zaczną wprowadzać tzw. postojowe, a to dla pracowników będzie oznaczało 60 proc. wynagrodzenia, nie mniej niż płaca minimalna. Mogą zatem mieć problem z utrzymaniem płynności finansowej także gospodarstwa domowe.

- Najczarniejsze scenariusze najczęściej się odrzuca, gdy tworzone są prognozy społeczne czy gospodarcze, natomiast one zawsze istnieją. W tej sytuacji zarówno ministerstwo finansów, jak i rozwoju muszą podejść do przedsiębiorców i pracowników w sposób bardziej wyrozumiały– wyjaśniał Piotr Arak.

Przemysław Ruchlicki odniósł się do problemów, jakie wskutek epidemii koronawirusa mogą mieć mniejsze firmy. W jego opinii duże czy średnie firmy mają szansę odrobić do końca roku część strat, które odniosą teraz. Małe, jeśli czegoś nie sprzedadzą dziś, to przepadnie.

- Mam cały sektor usług, który opiera się na interakcji, od fryzjera, przez branżę szkoleń, do mechanika samochodowego – wymieniał gość audycji.

Jego zdaniem warto, aby rząd, przygotowując rozwiązanie wspierające przedsiębiorców, opracował różne modele uwzględniające wielkość firm.

PolskieRadio24.pl, Anna Grabowska, md

Polecane

Wróć do strony głównej