Afera SK Banku i miliardowe straty. Jest akt oskarżenia ws. niegospodarności

2019-10-17, 12:57

Afera SK Banku i miliardowe straty. Jest akt oskarżenia ws. niegospodarności
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: cba.gov.pl

Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało, że do sądu trafił kolejny akt oskarżenia w sprawie dotyczącej niegospodarności SK Banku z podwarszawskiego Wołomina. Akt obejmuje aż 93 osoby, którym przedstawiono 1256 zarzutów. W tle są straty dla banku w wysokości ponad 1,6 miliarda złotych. Jest szansa na spóźnioną sprawiedliwość - komentuje wiceszef sejmowej komisji finansów publicznych Janusz Szewczak.

  • Jest kolejny akt oskarżenia ws. SK Banku
  • W kilku śledztwach zarzuty usłyszało ponad sto osób
  • To jedna z z największych afer finansowych ostatnich lat

Wielowątkowe śledztwo było prowadzone przez katowicką delegaturę CBA od 2015 roku, gdy o możliwych nieprawidłowościach w SK Banku poinformował śledczych szef Komisji Nadzoru Finansowego. Jak informuje Biuro, dzisiejszy akt oskarżenia jest już szóstym i ostatnim aktem oskarżenia w tej sprawie.

W toku prowadzonego postępowania przedstawiono zarzuty łącznie ponad 120 podejrzanym, z czego 110 zostało zatrzymanych przez funkcjonariuszy katowickiej Delegatury CBA. Sądy zastosowały wobec 40 podejrzanych tymczasowe aresztowanie. Do teraz w areszcie przebywają były prezes zarządu SK Banku Jan B., były dyrektor jednego z oddziałów Wiesław W. oraz przedsiębiorca z branży deweloperskiej Sławomir D. - czytamy w komunikacie Centralnego Biura Antykorupcyjnego.


Funkcjonariusze zabezpieczyli mienie należące do podejrzanych o wartości 50 milionów złotych. Cała sprawa dotyczy m.in. nieprawidłowości przy udzielaniu kredytów, przez co bank mógł stracić ponad 1,75 miliarda złotych. Inne zarzuty dotyczą działania na szkodę właścicieli obligacji SK Banku oraz osób, które miały w nim zdeponowane oszczędności - ponad 385 milionów złotych.

Oskarżonym grożą wysokie grzywny i kary więzienia nawet do 10 lat.

W sumie straty wynikające z afery, występujące we wszystkich śledztwach dot. SK Banku, mogą przekroczyć 3 miliardy złotych.

Wielka afera, o której głośno bywa tylko czasami

Afera SK Banku jest bez wątpienia jedną z największych afer finansowych w Polsce w ciągu ostatnich lat. Bywa porównywana z aferą Amber Gold, choć niektórzy mówią, że skala strat i nieprawidłowości może nawet przerastać to, co działo się w gdańskiej spółce Marcina P. "Puls Biznesu" w 2016 roku pisał nawet, że SK Bank mógł być największą piramidą finansową w historii Polski.

Na czym polegał cały aferalny mechanizm? Otóż Spółdzielczy Bank Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie (bo tak brzmi jego pełna nazwa) udzielał kredytów, które zazwyczaj nie miały finansowego i racjonalnego uzasadnienia. Śledczy ustalili m.in., że bank często nie sprawdzał wiarygodności kredytobiorców, a wartość nieruchomości, które były zabezpieczeniem kredytów, była zawyżana.

 Pieniądze trafiały do 50 spółek, powiązanych z warszawską firmą deweloperską Dolcan (jej były właściciel jest wśród oskarżonych). Bank udzielając kredytów korzystał z wpływów z obligacji oraz depozytów klientów, a później, ze względu na rosnące koszty obsługi, także rolował udzielone już wcześniej kredyty.

To, że SK Bank upada, było jasne od 2015 roku. Po faktycznym bankructwie pojawiły się pytania, czy reakcja ówczesnej Komisji Nadzoru Finansowego na sytuację w banku nie była spóźniona. Takie wnioski znalazły się m.in. w raporcie Najwyższej Izby Kontroli, która krytycznie oceniła działania KNF. Tym tematem zajmują się też śledczy, ale wątek działań KNF został wyłączony z głównego śledztwa w sprawie afery.

Spóżniona, ale jednak sprawiedliwość

- Miejmy nadzieję, że powoli ta sprawa będzie wyjaśniana. Jest szansa na sprawiedliwość, spóźnioną, ale to jednak będzie sprawiedliwość - mówi portalowi PolskieRadio24.pl poseł PiS i wiceszef sejmowej komisji finansów publicznych Janusz Szewczak. Jak dodaje, "lepiej, że to się dzieje wolniej, niż gdyby afera miała być w całości zamieciona pod dywan". Zwraca przy tym uwagę, że jednym z powodów tego, że dopiero teraz jest szansa na wyjaśnienie sprawy, jest właśnie spóźniona reakcja KNF i służb na to, co w 2015 roku i wcześniej działo się w banku z Wołomina.

- Cała sprawa sięga jeszcze czasów, kiedy rządziła koalicja PO-PSL. To były naprawdę "szalone" opóźnienia - zaznacza.

Janusz Szewczak mówi też o konieczności wzmacniania służb i nadzoru nad sektorem bankowym.

- Patrząc na to ogólnoświatowo, to siła sektora bankowego jest duża, a instytucje kontroli bywają dość słabe. Inaczej jest np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie komisja SEC działa szybko i sprawnie, nie bojąc się nakładania wysokich kar. Potrzeba wzmocnienia nadzoru nad rynkiem, bo przecież przestępcy nie śpią i cały czas wymyślają nowe sposoby na oszustwa - podkreśla poseł i dodaje, że w upływającej kadencji udało się to częściowo zrobić - pojawiły się np. wyższe kary dla banków, działających nieuczciwie.

PolskieRadio24.pl, CBA, md

Polecane

Wróć do strony głównej