Reaktywacja lokalnych połączeń tylko przy współpracy przewoźników i samorządów

2019-04-16, 20:14

Reaktywacja lokalnych połączeń tylko przy współpracy przewoźników i samorządów
przystanek autobusowy. Foto: flickr.com/sludgeulper

Rząd chce likwidować białe plamy na mapie komunikacyjnej Polski. Bo od wielu lat połączenia autobusowe są nieustannie likwidowane. Na dofinansowanie deficytu w przewozach autobusowych rząd przeznaczy 800 mln złotych w ramach Funduszu Rozwoju Połączeń Autobusowych.

Posłuchaj

Jak skutecznie walczyć z wykluczeniem komunikacyjnym? I jakie korzyści społeczne oraz gospodarcze może przynieść odtworzenie lokalnej siatki połączeń transportu zbiorowego, mówi w radiowej Jedynce dr Michał Wolański z SGH./Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

Natomiast do każdego tzw. wozokilometra, dopłata wyniesie do 1 złotego. Ale jednocześnie rząd liczy, że z kolei samorządy sfinansują do 30 proc. tego deficytu. Umowy z przewoźnikami nie będą wymagały przetargów.

Konieczne nowe przepisy

Problem z dostępnością komunikacyjną narastał z roku na rok. – Jest to konsekwencja obecnego, niezbyt fortunnego stanu prawnego, który de facto nie gwarantuje żadnej stabilności realizacji przewozów na określonych trasach. Co więcej, prowadzi do takich sytuacji, kiedy zyski są prywatyzowane, a koszty uspołeczniane. Sytuacji, gdy budżety, zarówno państwa jak i poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego są ograniczone. I przy tak skonstruowanym systemie prawnym funkcjonowania publicznego transportu zbiorowego, po prostu brakuje środków na zapewnienie tych przewozów, które są nierentowne, ale które są istotne z punktu widzenia społecznego – wyjaśnia gość PR 24 Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.

A to przekłada się bezpośrednio na tę sytuację, którą widzimy często za oknem, jeśli nie mieszkamy w okolicach wielkich miast, tylko gdzieś dalej, bezpośrednio w terenie.

Potencjalni pracownicy są na wsi

Przywracanie transportowych połączeń lokalnych to kolejny element z tzw. Piątki +.

– Z jednej strony mamy potrzeby przedsiębiorców, którzy szukają rąk do pracy, a trzeba ich szukać także na obszarach wiejskich. Natomiast z drugiej strony, są obszary wiejskie, gdzie mamy bardzo dużo małych, nieefektywnych gospodarstw rolnych, i de facto ukryte w nich bezrobocie. I jest tu kłopot komunikacyjny z „wyjazdami” –  tłumaczy gość Jedynki, dr Michał Wolański z Katedry Transportu Szkoły Głównej Handlowej. 

Oczywiście są i takie osoby, które dojeżdżają samochodami do pracy po kilka, kilkanaście kilometrów, ale z kolei inni nie mogą, albo im się to nie opłaca.

– Także z jednej strony mamy potrzeby rozpędzonej gospodarki, rosnącego PKB, który jeśli będzie więcej rąk do pracy, to urośnie jeszcze bardziej, może nawet więcej niż te 4 proc. A z drugiej strony mamy zmieniającą się wieś, wieś która się profesjonalizuje, produkuje coraz bardziej efektywnie, i w związku z tym, paradoksalnie, rąk do pracy potrzeba tam coraz mniej – ocenia dr Michał Wolański.

Reaktywacja połączeń to wyzwanie cywilizacyjne

Czy warto jednak przywracać połączenia autobusowe tylko dla części mieszkańców gmin? Skoro większość Polaków, także tych mieszkających na wsi, ma swoje samochody.

– Argumentów „za” jest mnóstwo. Rzeczywiście, większość ma samochody i co więcej, nawet jeżeli będziemy mieli dobrą komunikację na obszarach wiejskich, to ciągle przewozy samochodami indywidualnymi będą stanowiły większość. Natomiast po pierwsze „wszystkie ręce na pokład”, bo nie możemy pozwolić sobie na wykluczenie z rynku pracy nawet 20 proc. osób. I po drugie, trzeba przede wszystkim pamiętać o młodzieży. Chodzi tu o poprawę demografii, ale też ważna jest jakość tych zasobów ludzkich, które będziemy mieli w przyszłości – podkreśla gość radiowej Jedynki.

Bo jeżeli zaoferujemy dobre dojazdy do szkół średnich, zaoferujemy lepszą możliwość uzyskania wykształcenia, bardziej zgodnego ze zdolnościami danej osoby, to też jest lepszy kapitał ludzki na przyszłość.

– Oczywiście, Polacy sobie radzą. Chociażby w taki sposób, że dzieci dojeżdżają  np. starym samochodem, w kilka osób, i np. 18-latek podwozi 17-latków. Nie jest to bezpieczne. I jest to jednak rozwiązanie bardzo prowizoryczne. Z obserwacji wynika też, że tam gdzie jest najwięcej tych białych plam komunikacyjnych, tam też jest najwięcej wypadków samochodowych, także śmiertelnych. Czyli skutki tego wykluczenia komunikacyjnego są czasami naprawdę tragiczne – zwraca uwagę dr Michał Wolański z SGH.

Czy 800 mln złotych wystarczy na reaktywację?

Rząd zapowiedział dofinansowanie tych deficytowych połączeń autobusowych kwotą 800 mln złotych rocznie.

– Pierwszą moją myślą było to, że jest to dwa razy za mało pieniędzy, aby zlikwidować te białe plamy komunikacyjne. Ale bardziej martwi mnie brak pomysłu na to,  jak wydawać te pieniądze. Wolałbym najpierw wydać tych pieniędzy trochę mniej, ale z odpowiednim pomysłem. I jeżeli okaże się, że jest większa potrzeba, to „dosypać”, niż tylko wydawać pieniądze. Ponieważ to jest najtrudniejsza z tych pięciu obietnic, bo polega nie tylko na wydaniu pieniędzy, ale trzeba tu stworzyć mechanizm, który powinien sprawić, że te pieniądze trafią tam, gdzie są najbardziej potrzebne. Czyli nie do tych połączeń, które i tak są rentowne, a jest takie zagrożenie, tylko na połączenie sołectw komunikacją o takiej jakości, która umożliwi dojazd do pracy – wyjaśnia gość radiowej Jedynki.

Czyli to nie będzie autobus tylko o godz. 8.00 i o 14.00, lecz np. o godz. 8.00, 14.00, 16.00, 17.00.

– A tu pojawiają się właśnie obawy, co do tych szczegółów – dodaje dr Michał Wolański.

Z kolei w ocenie Grzegorza Kubalskiego ze Związku Powiatów Polskich, te środki czyli 800 mln złotych, mogą częściowo zaradzić tym problemom, które są obecnie.   – Oczywiście pod warunkiem, że będą przeznaczone w pełnej kwocie 800 mln złotych. Jeśli będzie mniej, to pojawi się problem z punktu widzenia skuteczności zasypywania białych plam. Jeśli to będzie cała kwota, to w powiazaniu z racjonalizacją wydatków związanych z rekompensatą ulg ustawowych i z włączeniem do systemu wydatków na przewozy szkolne, a które to wydatki są szacowane na 500 mln złotych, to w tym momencie można już stworzyć coś, co w zauważalny sposób poprawi dostępność komunikacyjną poszczególnych regionów kraju – tłumaczy gość Polskiego Radia 24.

Sukces zależy od współpracy

Dla dobrego funkcjonowania tej reaktywowanej komunikacji potrzebna jest współpraca przewoźników i lokalnych samorządów.

– Gminy mają swoje obowiązki, ale mają też obowiązki pozostałe jednostki samorządu terytorialnego. I bez takiej dużej współpracy PKS, przedsiębiorstwa które ma wykonywać te połączenia właśnie z jednostkami samorządu terytorialnego, to się nigdy nie powiedzie – uważa Tomasz Zieliński, Prezes PKS Gniezno.

Zdaniem dr. Michała Wolańskiego, takim ogromnym problemem, który mamy ustawowo jest to, że gminy odpowiadają za komunikację gminną, powiaty za powiatową, a województwa za wojewódzką.

– To się może wydawać logiczne, natomiast gdybyśmy to porównali z rozwiązaniami, które są w innych krajach europejskich, to jest to bardzo specyficzne. Ponieważ wszędzie jest określony ustawowo jeden szczebel samorządu, który odpowiada za komunikację poza miastami. Wtedy rzeczywiście jest jakiś „właściciel tematu”. Teraz tego właściciela nie ma. Dlatego konieczne są zmiany ustawowe, żeby wskazać czy to powiat, czy województwo powinny być za to odpowiedzialne – dodaje gość radiowej Jedynki.

Oczywiście przy możliwej partycypacji, dofinansowaniu przez inne szczeble samorządu. I wówczas taki samorząd powinien móc korzystać z dofinansowań budżetowych, jeżeli rzeczywiście robi coś, co jest celem polityki rządu.

– Trzeba też sobie powiedzieć, co to jest biała plama komunikacyjna, i kiedy taka biała plama jest zlikwidowana. Dla mnie biała plama to jest sołectwo, z którego nie da się dojechać i do pracy, i do szkoły. Czyli nie ma tam w każdy dzień roboczy jednego autobusu do większej miejscowości np. o godz. 8.00 i potem po pracy czy po szkole co najmniej dwóch powrotnych autobusów. To trzeba sobie zdefiniować. Być może inaczej, ale samo dopłacanie do każdego kilometra pieniędzy nie sprawi, że będziemy mieli od razu tę komunikację – podkreśla dr Michał Wolański.

Czy wystarczy przewoźników?

Czyli np. mamy dobrze opracowany z samorządami plan, mamy pieniądze. Pytanie czy znajdziemy przewoźników, aby realizować ten plan? Bo np. wiele PKS-ów jest  w trudnej sytuacji, a część jest nawet w stanie upadłości.

– To bardzo zależy od regionu. Natomiast mamy wiele świetnych polskich firm, które czasami powstały też na gruzach PKS-ów, czasami obok nich, i jeżeli stworzymy dobry system dofinansowania, to te firmy będą miały unikalną szansę rozwoju. I to też bardzo dobrze, bo może w przyszłości część z nich będzie świadczyła przewozy np. za granicą. Ja wierzę w polskich przedsiębiorców, a nawet wśród PKS-ów firm państwowych jest bardzo niedużo, większość to są firmy prywatne. I jeżeli te usługi będą odpowiednio kontraktowane z tymi przedsiębiorcami, to na pewno podołają temu – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

Czyli lokalne przewozy mogą się opłacać.

– Jeżeli będą odpowiednio dofinansowane. Bo to jest tak, jak z budową drogi – dodaje dr Michał Wolański z SGH.

Błażej Prośniewski, Karolina Mózgowiec, Tomasz Matusiak, Małgorzata Byrska, jk


Logo NBP Logo NBP

Polecane

Wróć do strony głównej