Ile mogą kosztować obietnice gospodarcze Roberta Biedronia?

2019-02-04, 21:35

Ile mogą kosztować obietnice gospodarcze Roberta Biedronia?
Lider partii Wiosna Robert Biedroń podczas konferencji prasowej inaugurującej konwencje regionalne partii, przed warszawskim Torwarem.Foto: PAP/Paweł Supernak

Lider nowej partii Wiosna Robert Biedroń zapowiada, że jego program gospodarczy będzie kosztował 35 miliardów złotych. Z szybkich szacunków wynika, że składane przez Roberta Biedronia obietnice mogą z jednej strony kosztować zdecydowanie więcej, a z drugiej - środki na jego realizacje uzyskane z cięć i oszczędności, mogą się okazać zdecydowanie za małe.

Wszystko wskazuje na to, że Robert Biedroń chce przebić programy realizowane przez obecny rząd. Stąd wśród głównych punktów jego programu gospodarczego znajdują się te dotyczące poprawy losu emerytów, pracowników zarabiających najmniej, nauczycieli, a także rodzin z dziećmi.

Do tego dochodzą postulaty obejmujące zrównania wynagrodzeń kobiet i mężczyzn, likwidację kopalń, skrócenie oczekiwania na wizytę do specjalistów do 30 dni.

Pieniądze na ogłoszone programy mają natomiast pochodzić w dużej części z cięć oraz ograniczania kosztów a także opodatkowania instytucji kościelnych w Polsce.

Koszty Wiosny nie 35 mld zł, ale 65 mld zł

Jak podaje portal INN.pl, wszystkie możliwe do szybkiego oszacowania koszty programu Wiosny to łącznie 65,3 miliarda złotych – o 30 miliardów więcej, niż podaje Robert Biedroń. Z tego 57 miliardów to koszty budżetu.

Po stronie przychodów nie ma aż takich sum. Według programu Wiosny, rozdział państwa od Kościoła może przynieść 3 mld zł dla budżetu, cyfryzacja procedur – łącznie 4,5 mld zł więcej w gospodarce i 1 mld zł w budżecie, opieka zdrowotna – 10 mld zł więcej w gospodarce oraz 3,6 mld zł oszczędności w budżecie. Ludzie mają też więcej kupować, co przyniesie kolejne 5-7 mld zł z VAT.

Program gospodarczy Roberta Biedronia po stronie wydatków

− Stopniowe podwyższanie pensji minimalnej do 2700 zł w 2020 roku, do 3000 zł w 2021 roku oraz do 3500 zł w 2024 roku.

− Minimalna emerytura wynosząca 1600 złotych, czyli emerytura dla każdego.

− Zniesienie ograniczeń dotyczących matek i ojców samodzielnie wychowujących dzieci w ramach programu Rodzina 500 plus, czyli zagwarantowanie świadczenia dla każdego dziecka oraz dla samotnych rodziców.

− Likwidacja podatków od emerytur.

− Równe płace dla kobiet i mężczyzn.

− Minimalna pensja dla nauczycieli wynosząca 3500 zł, a dla najlepszych dyplomowanych i profesorów oświaty – 6000-7000 zł.

- Cyfryzacja administracji, bezpłatny dostęp do internetu w całym kraju.

- Odejście od gospodarki opartej na węglu do 2035 r.

- Dostępny dla każdego transport publiczny – autobus w każdej gminie i bezpłatne przejazdy komunikacyjne dla dzieci

Program gospodarczy Roberta Biedronia po stronie wpływów

- Likwidacja ZUS I KRUS, oraz przeniesienie ich kompetencji do administracji skarbowej.

- Rozliczanie firm przez internet, inkubator start-upów w każdej gminie, jednolite interpretacje podatkowe.

- Likwidacja Funduszu Kościelnego, opodatkowanie Kościoła

Emerytura dla każdego, 1600 zł minimalna emerytura

Biedroń zapowiada likwidację ZUS i KRUS, które będą zastąpione powszechnym systemem emerytalnym. 1,6 tys. zł nieopodatkowanej emerytury będzie należało się każdemu i będzie finansowane z państwowej kasy.

Każdy, kto wypracował kwotę wyższą, 1,6 tys. zł dostanie z emerytury gwarantowanej, a kwotę powyżej - z planu emerytalnego. Jak podaje portal Money.pl, analitycy partii Wiosna oszacowali koszt tego rozwiązania na ponad 7,6 mld zł.

Minimalna emerytura w wysokości 1600 złotych byłaby wypłacana każdemu, kto przynajmniej przez 40 lat mieszka w Polsce.

Obecnie minimalna emerytura ma wzrosnąć od 1 marca do 1100 złotych. Biedroń proponuje więc o 500 plus dla najbiedniejszych emerytów. Jest ich ok. 0,5 miliona.

Zakładając, że podwyżka emerytur dla pół miliona osób wyniosłaby jedynie 500 złotych, to mówimy o sumie 3 miliardów złotych rocznie.

Eksperci pytani przez portal INN.pl wskazują, że pachnie to niesprawiedliwością – w końcu system emerytalny promuje oszczędność i regularność. Na dodatek demotywowałoby to pracowników do opłacania jakichkolwiek składek, a pracodawców do zatrudniania ludzi na etat.

Płaca minimalna - 60 proc. średniej krajowej

Obecnie minimalna płaca na rok 2019 wynosi 2250 zł brutto, czyli ok. 1634 zł na rękę. W ostatnim kwartale 2018 roku średnia pensja w Polsce wyniosła 4521 zł brutto. 60 proc. tej sumy to 2713 złotych, czyli ponad 460 złotych więcej, niż obecnie. Rok temu minimalną krajową zarabiało ok. 1,5 mln osób. Zakładając, że ta liczba się nie zmieniła, pracodawcy musieliby wydać na zwiększone pensje ok. 8,3 miliarda złotych rocznie.

Rozszerzenie programu dziecko 500 plus

Rozszerzenie programu 500+ na każde dziecko to ok. 19 mld zł więcej do programu, który już teraz rocznie pochłania blisko 25 mld zł z budżetu.

Zwiększenie finansowania opieki zdrowotnej

Wśród postulatów partii Wiosna  pojawia się zapis o zwiększeniu finansowania w opiece zdrowotnej do 6,8 proc. PKB do 2022 r. i do 7,1 proc. PKB do 2024 r. Co oznacza, że z budżetu na opiekę zdrowotną przy niższym wariancie trzeba wydać ponad 130 mld zł. A to o ponad 40 mld zł więcej niż obecnie.

Równość płac między mężczyznami a kobietami

Ta luka płacowa w Polsce wynosi ok. 700 złotych na niekorzyść kobiet, to 7,2 procent. Jak wyjaśnia portalowi  INNPoland.pl dr hab. Ewa Lisowska, prof. ekonomii z SGH, różnica w płacach ze względu na płeć na poziomie 7 proc. odnosi się do stawek godzinowych. Jeśli weźmiemy pod uwagę przeciętne wynagrodzenia miesięczne brutto, to jest ona na poziomie 18 proc. na niekorzyść kobiet..

− Różnice w wynagrodzeniach mają charakter statystyczny i wynikają z tego, że zawody sfeminizowane są gorzej opłacane niż zmaskulinizowane oraz z tego, że kobiety rzadziej niż mężczyźni zajmują stanowiska kierownicze najwyższego szczebla. Ale jest też tak, że na tych samych stanowiskach kobietom płaci się mniej w przypadku istnienia widełek (kobiety rzadziej się awansuje, częściowo z powodu przerw w pracy, ale nie tylko), mówi dr hab. Ewa Lisowska.

I dodaje, że na da dodatek gender gap w Polsce nie maleje. Jego likwidacja lub zminimalizowanie jest trudne do oszacowania, bo koszty musiałyby ponieść wszystkie firmy – i to nie przez obniżenie pensji mężczyzn, lecz wyrównanie pensji pań.

Likwidacja podatków od emerytur

To rozwiązanie popiera ok. 80 proc. Polaków. Projekty likwidacji podatku regularnie zgłasza Polskie Stronnictwo Ludowe, za każdym razem są odrzucane. Emeryci płacą państwu daniny od swoich emerytur, jest to ok. 20 proc. należnej im sumy. Można przyjąć, że po likwidacji podatków od tych świadczeń państwo musiałoby na emerytury wydawać jedną piątą więcej.

Wpływy z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych spadłyby o 15 mld złotych, zaś z tytułu składek zdrowotnych o kolejne 20 miliardów. Co prawda część z nich wróciłaby do budżetu w postaci VAT od zakupów, ale trudno to wycenić.

Likwidacja kopalń do 2035 r.

Robert Biedroń stwierdził, że jeśli jego Wiosna dojdzie do władzy, zamknie kopalnie węgla do 2035 r.

- Prawda jest taka, że nie ma możliwości stworzenia w szybkim czasie alternatywnych miejsc pracy w miejsce tych, które mamy w górnictwie oraz otoczeniu górnictwa, mówi w rozmowie z portalem WNP.PL Wacław Czerkawski, przewodniczący Rady OPZZ województwa śląskiego.

I dodaje, że chodzi bowiem o około 80 tysięcy miejsc pracy w samych kopalniach węgla kamiennego i cztery razy tyle w ich otoczeniu. A dochodzą rodziny górników oraz pracowników firm kooperujących z kopalniami i dostarczających tym kopalniom maszyny i urządzenia, a także inne wyroby oraz różne usługi.

Poza tym Robert Biedroń najwidoczniej zapomniał o tym, że przykładowo do produkcji stali - w tym wiatraków - potrzebny jest węgiel koksowy. A ten wydobywa Jastrzębska Spółka Węglowa. Zresztą można odnieść wrażenie, że co niektórzy myślą, że prąd po prostu bierze się z gniazdka - komentuje to w rozmowie z portalem WNP.PL Wacław Czerkawski, przewodniczący Rady OPZZ województwa śląskiego.

- To hasło likwidacji kopalń do 2035 roku świadczy o nieznajomości tematu górnictwa i energetyki. Pewnie chodziło o walkę ze smogiem, która przez dużą część ekologów postrzegana jest poprzez pryzmat walki z węglem właśnie, mówi rozmówca WNP.

NRG, portale WNP.pl. Money.pl. INN.pl, jk

Polecane

Wróć do strony głównej