Szybsze budowanie. Specustawa mieszkaniowa wchodzi w życie

Specustawa mieszkaniowa precyzuje, jakie obowiązki spadają na firmę, która chce zrealizować inwestycję mieszkaniową. Precyzuje też standardy budownictwa. Na przykład, jak mówił PAP wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń, w miastach do 100 tysięcy mieszkańców budynki mieszkaniowe będą mogły mieć maksymalnie 4 kondygnacje, a w większych - 14 kondygnacji. Ale są też inne regulacje.

- W ustawie zapisaliśmy, że inwestycja musi mieć bezpośredni dostęp do drogi publicznej, a minimalna szerokość drogi wewnętrznej nie może być mniejsza niż 6 m. Przystanki komunikacji miejskiej muszą być w odległości 1 km od budowanych mieszkań, jednak w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców muszą być bliżej - do 500 m. Szkoły i przedszkola powinny być budowane w odległości 3 km, a w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców - 1,5 km. Ponadto inwestycja musi być realizowana na terenie zapewniającym dostęp do terenów rekreacyjnych w takich samych odległościach, jak w przypadku szkół i przedszkoli - wyjaśniał Artur Soboń.

Specustawa ma także drastycznie skrócić czas przygotowania inwestycji mieszkaniowych, co dziś zajmuje czasami nawet 5 lat. Uproszczone zostają procedury, ale łatwiejszy ma być również dostęp do gruntów rolnych, powojskowych czy pokolejowych w granicach miast.

- Dzięki temu, że grunty będą niejako wniesione przez gminę inwestor nie będzie ponosił kosztów zakupu, te mieszkania będą tańsze. Ludzie chętniej będą chcieli wynajmować, czy dochodzić stopniowo do własności takiego mieszkania, niż kupować mieszkanie drogie, daleko od centrum - powiedział PAP wiceminister.

Ustawa ma też oczywiście pomóc w realizowaniu rządowego programu Mieszkanie Plus.

Protesty przeciwko "Lex deweloper"

Przeciwko specustawie protestują niektórzy samorządowcy, urbaniści oraz aktywiści miejscy. Ukuto nawet hasło określające ustawę "lex deweloper". Główny zarzut to rzekome zbyt duże faworyzowanie deweloperów przez nowe przepisy i umożliwianie realizacji inwestycji niezgodnych z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Na przykład w Warszawie Koalicja Ruchów Miejskich, skupiająca 11 ugrupowań, startuje w wyborach samorządowych, by potem móc w radzie miasta blokować realizację inwestycji w oparciu o ustawę. 

- Ta ustawa wywraca do góry nogami kontrolę nad inwestycjami, ale jedynym organem, który tę kontrolę jeszcze będzie posiadać jest rada miasta - zauważył szef ruchu Miasto Jest Nasze Jan Mencwel. - Nasi radni będą uczciwi, będą działać w interesie mieszkańców i nie zgodzą się na żadną inwestycję komercyjną, która będzie niezgodna z planami miejscowymi wypracowanymi latami przez mieszkańców - mówił.

Z kolei wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski mówił w RDC, że ustawa wprowadza luki do systemu zagospodarowania przestrzennego i umożliwia "wyrzynanie połaci miast spod reżimu planów miejscowych".

Z taką oceną nie zgadza się wiceminister Artur Soboń, który uważa, że deweloperzy wcale nie zyskają dzięki nowej ustawie, a jedyną korzyścią dla nich będzie możliwość sprawniejszego budowania.

- Oni faktycznie otrzymają możliwość szybszej realizacji inwestycji, ale tylko i wyłącznie, jeśli ich koncepcja będzie spełniała wszystkie wymagania, o których mówiłem wcześniej. Bez tego rada gminy nie będzie mogła wydać zgody na realizację żadnej inwestycji. To jest podstawą - powiedział Artur Soboń. Dodał, że nie ma przymusu korzystania z nowych przepisów.

Inwestycje w oparciu o specustawę mają ruszyć jesienią.

Naczelna Redakcja Gospodarcza, PAP, RDC, wczesn., md