Kupować na wtórnym, czy na pierwotnym – oto jest pytanie

2017-10-30, 14:34

Kupować na wtórnym, czy na pierwotnym – oto jest pytanie
Rynek pierwotny, jak i wtórny mają swoje wady i zalety. Foto: PIXABAY

Wyraźne ożywienie na rynku mieszkaniowym, zauważalny wzrost cen w największych miastach i kurcząca się oferta u deweloperów – skłania wiele osób do zainteresowania się wtórnym rynkiem mieszkaniowym, czyli lokalami z drugiej ręki.

Obecnie tzw. rynek pierwotny pnie się cenowo w górę, choć mimo ożywienia popytu wzrost cen nie jest gwałtowny (3-4 proc. w skali roku). Deweloperzy sprzedali już o prawie 90 proc. mieszkań więcej niż przed załamaniem się rynku w 2007 r. Na rynku wtórnym – jak podaje NBP – w ciągu ostatniego roku ceny wzrosły o 7 proc., a w największych miastach nawet o kilkanaście proc.

Za i przeciw, ale większość i tak woli od dewelopera

Każda z opcji, rynek pierwotny czy wtórny, ma swoje wady i zalety. Osoby, które w pierwszej kolejności rozważają kupno mieszkania czy domu od dewelopera (z badań TNS Polska wynika, że stanowią one większość, a tylko ok. 15 proc. jako pierwszy wybór uwzglednia rynek wtórny) wskazują m.in., że takie mieszkanie jest nowe i nowocześnie zaprojektowane, można je zaaranżować według własnego gustu, upodobań i potrzeb, istnieje możliwość wykupienia miejsca parkingowego, negocjacji ceny, (choć na rynku wtórnym też mamy tę opcję) i nie trzeba płacić przy kupnie prowizji pośrednikowi.

Rynek pierwotny nie bez wad

Wadami rynku pierwotnego są, z drugiej strony, dodatkowe nakłady na wykończenie lokalu, często długi czas oczekiwania na wprowadzenie się i ceny, które generalnie, są wyższe od cen na rynku wtórnym. Kolejną wadą w tym wypadku jest również to, że mieszkanie prosto od dewelopera ma przeważnie gorszą lokalizację aniżeli to z rynku wtórnego, choć to nie jest regułą. Na tym rynku także trafiają się mieszkania w nowym budownictwie, a nawet z drugiej ręki, będące w stanie deweloperskim, choć to raczej margines oferty.

Specjaliści od rynku mieszkaniowego zgodnie jednak twierdzą, że w przypadku mieszkania (domu, segmentu czy tzw. bliźniaka) ważniejsze od standardu wykończenia czy świetnego wyposażenia, jest tzw. dobra lokalizacja. To właśnie ona przede wszystkim wpływa na wartość lokalu i na łatwość późniejszej szybkiej odsprzedaż.

Kalkulując kupno mieszkania należy też wziąć pod uwagę, że te stare z drugiej ręki wymagają na początek sporych nakładów na remont, modernizację, a nawet całkowitą przebudowę (mało funkcjonalny rozkład). Z reguły należy się również liczyć z wyższymi kosztami utrzymania (fundusz remontowy, wyższe opłaty za ogrzewanie, itp.). Jak widać choćby tylko z tych kilku „za i przeciw”, dylematów przed kupującymi jest sporo.

Nie kierować się modą 

Warto jednak nie kierować się w tym wypadku tzw. owczym pędem, który w związku z rosnącymi cenami można dzisiaj zauważyć na rynku deweloperskim. Lepiej podążać za własnymi potrzebami, oczekiwaniami i wziąć pod uwagę własne możliwości finansowe.

Mamy ostatnio do czynienia z mieszkaniowym boomem, ale pamiętajmy, że nie będzie on trwał w nieskończoność, zaś bańka na rynku mieszkań może gwałtownie pęknąć, jak to zdarzyło się np. 10 lat temu.

Wtedy też spodziewano się, że ceny mieszkań, domów czy działek będą tylko rosły, aż tu któregoś pięknego dnia zaczęły spadać, bo okazały się mocno przeszacowane. Wielu optymistów, którzy kupowali wtedy mieszkania z myślą o ich odsprzedaży i dobrym zarobku straciło wówczas spore pieniądze.

Adam Kaliński, NRG

Polecane

Wróć do strony głównej