"Trzynastka" w prywatnej firmie? Formalnie nie ma przeszkód

2019-01-16, 16:34

"Trzynastka" w prywatnej firmie? Formalnie nie ma przeszkód
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay

Trzynasta pensja to dodatkowe wynagrodzenie przyznawane pracownikom sfery budżetowej, choć nie każdy może na nie liczyć. Nie liczą na nie także pracownicy prywatnych firm, bo choć nic nie stoi na przeszkodzie, by pracodawca takie finansowanie przyznawał, to nie jest to powszechnie stosowana praktyka.

Na dodatkowe wynagrodzenie roczne mogą liczyć pracownicy zatrudnieni w tzw. budżetówce, czyli w urzędach organów władzy publicznej, kontroli, ochrony prawa, w sądach i trybunałach, samorządowych jednostkach budżetowych, zakładach budżetowych, gospodarstwach pomocniczych jednostek budżetowych, biurach poselskich, senatorskich lub poselsko-senatorskich oraz klubach, kołach albo zespołach parlamentarnych.

Uprawnienie do dodatkowego wynagrodzenia rocznego, czyli tzw. trzynastki, wynika z ustawy z dnia 12 grudnia 1997 r. o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników jednostek sfery budżetowej (Dz. U. Nr 160, poz. 1080 z późn. zm.).

Warunkiem otrzymania trzynastej pensji jest zatrudnienie na podstawie stosunku pracy, tj. umowie o pracę - poprzez mianowanie, powołanie lub wybór. Nie ma tu przy tym znaczenia, czy umowa zawarta jest na czas określony, nieokreślony, czy jest umową na zastępstwo.

Bez znaczenia jest także wymiar pracy zatrudnionej osoby. Prawo do trzynastki przysługuje zarówno osobom zatrudnionym w pełnym wymiarze pracy, jak i na część etatu. Nie obejmuje ono osób zatrudnionych na umowę o dzieło lub zlecenie.

Zgodnie z przepisami, pracownik nabywa prawo do pełnego wynagrodzenia rocznego po przepracowaniu u danego pracodawcy całego roku kalendarzowego. Osoba, która nie przepracowała u danego pracodawcy całego roku kalendarzowego, nabywa prawo do trzynastki w wysokości proporcjonalnej do przepracowanego okresu pod warunkiem, że przepracowany przez niego okres wynosi co najmniej 6 miesięcy.

Co istotne, w przypadku obliczania czasu pracy, okres pracy w dwóch różnych jednostkach sfery budżetowej nie sumuje się, przepisy wyraźnie mówią o jednym pracodawcy.

Trzynastą pensję pracownik może też stracić i to na własne życzenie. Stawienie się w pracy pod wpływem alkoholu, zwolnienie dyscyplinarne, wypowiedzenie z jego winy, niestawienie się w pracy bez usprawiedliwienia dłużej niż przez dwa dni - to może przekreślić szansę na dodatkowe wynagrodzenie.

Nie tylko dla budżetówki

Prawo do trzynastki, bez obowiązku przepracowania faktycznie sześciu miesięcy, przysługuje też pracownikowi, który korzysta z urlopu macierzyńskiego, z dodatkowego urlopu macierzyńskiego, z urlopu ojcowskiego i z urlopu rodzicielskiego. To samo dotyczy osób, które przeszły na emeryturę, zostały przeniesione służbowo lub np. zwolniono je z przyczyn leżących po stronie pracodawcy.

Prawo do trzynastki nie jest wyłącznym prawem pracowników strefy budżetowej. Nic nie stoi na przeszkodzie, by je otrzymywali pracownicy jednostek znajdujących się poza tą sferą. Tę kwestię regulują indywidualne regulaminy zakładów pracy. W praktyce pracodawca ma tutaj pełną swobodę, nie ma bowiem przepisów, które regulowałyby prawo do nagrody rocznej.

Trzynastka - to znaczy ile?

Zgodnie z art. 4 ustawy o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników jednostek sfery budżetowej, trzynastkę ustala się w wysokości 8,5 proc. (tj, około 1/12) sumy wynagrodzenia za pracę otrzymanego przez pracownika w ciągu roku kalendarzowego. Co ważne, do ustalenia wysokości dodatkowego wynagrodzenia rocznego, oprócz wynagrodzenia zasadniczego, wlicza się również inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy - dodatki, nagrody, a także ekwiwalent i wynagrodzenie urlopowe.

Inne nie znaczy wszystkie. Ustalając wysokość wynagrodzenia rocznego nie bierze się pod uwagę  świadczeń z ubezpieczenia chorobowego, otrzymywanych w związku z niezdolnością do pracy, nagród uznaniowych, wynagrodzenia za dwa dni opieki nad dzieckiem do 14 lat, nagród jubileuszowych, odpraw emerytalnych lub rentowych.

W prywatnych przedsiębiorstwach kwestia wysokości trzynastej pensji jest umowna. Przepisy prawa pracy dają bowiem zatrudniającemu swobodę w regulowaniu całej sfery płacowej, również dodatków. Jedyne co ją ogranicza to dwa zasadnicze warunki: regulacje płacowe nie mogą być sprzeczne z przepisami prawa pracy, wewnętrzne zakładowe regulacje nie mogą być mniej korzystne dla zatrudnionych niż przepisy powszechnie obowiązujące.

Do kiedy trzynastka?  

Przepisy mówią wprost: trzynastka musi zostać wypłacona nie później niż w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku kalendarzowego następującego po roku, za który przysługuje. Na jej wypłatę jest więc czas do końca marca. Pieniądze można rzecz jasna wypłacić wcześniej.

W tym roku na trzynastki czeka ponad 2 mln pracowników zatrudnionych w sferze budżetowej. Już wiadomo, że na ich wypłatę do końca ustawowego terminu nie zamierzają czekać nauczyciele.

- Jeśli nauczyciele nie dostaną trzynastej pensji do 20 lutego, to uważam, że powinni zacząć się domagać tej wypłaty - powiedział na łamach portalu rp.pl Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, podkreślając, że samorządy dostają pieniądze na ten cel już w lutym.

Wprawdzie pracodawca na wypłatę dodatkowej pensji ma czas do końca marca, ale jest tutaj wyjątek. Dotyczy pracownika, z którym stosunek pracy został rozwiązany wskutek likwidacji pracodawcy. Wówczas dodatkowe wynagrodzenie roczne należy wypłacić wcześniej, tj. zgodnie z art. 5 ust. 3 ustawy o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników jednostek sfery budżetowej - w dniu rozwiązania stosunku pracy.

Bez funkcji motywacyjnej?

Jeszcze w 2017 r. wydawało się, że trzynastka przejdzie do historii. Z medialnych doniesień wynikało, że planowana nowelizacja tzw. kodeksu urzędniczego skutkować będzie likwidacją tego składnika wynagrodzeń.

Eksperci od lat przekonują, że rząd powinien zlikwidować to świadczenie. - Nie ma sensu, aby system motywacyjny opierał się na stałych dodatkach - mówił dr Stefan Płażek, adwokat z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Zdaniem Grzegorza Sikory, dyrektora ds. komunikacji w Forum Związków Zawodowych, dyskusja na temat wypłacania trzynastej pensji nie ma głębszego sensu, gdyż dodatkowe wynagrodzenie jest efektem dialogu społecznego.


- Polski rynek pracy ciągle jest trawiony przez dylematy typu zlikwidować trzynastki czy nie zlikwidować, co jest całkowicie bezproduktywne. Jeśli w drodze autonomicznego dialogu - czyli pomiędzy pracownikiem czy też reprezentacją pracownika w postaci związku zawodowego zakładowej organizacji, rady pracowniczej czy też jakiegokolwiek tworu wynikającego z kodeksu lub ustawy o związkach zawodowych a pracodawcą - owocem tej negocjacji płacowej jest trzynastka, to niech ona będzie. Jak mówi Piotr Duda - to jest tylko tyle i aż tyle w temacie - mówi Sikora.

Jego zdaniem, dyskusja na temat tego, czy trzynastka powinna być wypłacana systemowo, czy też nie, nie doprowadzi do żadnej systemowej odpowiedzi.

- Mamy w miejscach pracy związki zawodowe czy inne formy przedstawicielstwa pracownika. W  ramach dialogu czy też negocjacji ustala się warunki wynagradzania i to trzeba uszanować jako szacunek do dialogu społecznego. Jeśli pracodawca się na to zgadza, to znaczy, że akceptuje taką formę płacy za pracę. To jest pewnego rodzaju dekompozycja. Od kilku lat - w wyniku pewnej makroekonomicznej narracji, paradoksalnie postsolidarnościowej zresztą - zwalcza się związki zawodowe, dokłada się im łatki, które czasami są prawdziwe, czasami nie - w większości nie - i potem mówi się, że ktoś coś dostał. Tam, gdzie jest uzwiązkowienie, z reguły jest lepiej niż tam, gdzie go nie ma i tu matematyka jest bezwzględna - twierdzi Sikora.

Ostatecznie z zapowiedzi likwidacji nic nie wynikło, a przepisy pozostały niezmienione.

.
 

Naczelna Redakcja Gospodarcza, pulshr.pl, md

Polecane

Wróć do strony głównej