Historia

Potrzebne powstanie

Ostatnia aktualizacja: 22.01.2008 11:04
Skąd pewność, że Polacy byliby w stanie bez powstania styczniowego wybić się w roku 1918 na niepodległość?

Skąd pewność, że Polacy byliby w stanie bez powstania styczniowego wybić się w roku 1918 na niepodległość? Skąd przeświadczenie, że naród nie posiadający doświadczeń takich, jak polska historia, byłby w stanie przetrwać II Wojnę Światową?

“Kto wywołał powstanie i w jakim celu, oraz czy było ono obmyślone? - wyjaśni historia. Z tego co o nim czytałem – a czytałem dużo – że do powstania należeli i organizowali go ludzie poważni. Jednakże jako naoczny świadek i uczestnik, chociaż na niskim szczeblu muszę zapytać: dlaczego ono nieudolnie było pokierowane? Jeżeli w założeniu było – samym z bronią walczyć i wywalczyć niepodległość, to dlaczego nie było broni? Jeżeli zaś chodziło o osiągnięcie interwencji innych państw, to dlaczego ona nie nastąpiła? - chociaż walka, pełna ofiar trwała tak długo”.

Takimi słowami w swych “Wspomnieniach z powstania styczniowego1863 roku. Testamencie moralnym autora”  białostocki powstaniec Paweł Powierza, zastanawia się nad sensem całego uniesienia. Zadaje logiczne pytania, pełne żalu i rozgoryczenia. Mylił się jednak autor w pierwszym swym stwierdzeniu - mimo że w tym roku obchodzimy 145. rocznicę wybuchu powstania, historia wciąż nie wyjaśniła ostatecznie sprawy zasadności walki zbrojnej w owym okresie. Powstanie styczniowe było jednym z najgorzej przygotowanych zrywów narodowych, zarówno pod względem militarnym, jak i politycznym (choć sama struktura państwa podziemnego była wyjątkowo przemyślanie zorganizowana). Opierało się w dużej części na nadziejach i marzeniach o wolności, a mimo to trwało najdłużej, bo całe piętnaście miesięcy.

Bezsensowne czy potrzebne?

Zwolennicy teorii o bezsensowności tej walki głoszą, że ci którzy doprowadzili do powstania świadomi byli od początku klęski, a swój naród narazili na ogromne cierpienia - ofiarę której można było uniknąć. Jest to w jakimś stopniu słuszna racja. Historycy podkreślają, że żaden naród, znajdujący się w owym czasie pod jarzmem caratu, nie miał szans na wyzwolenie, a naiwna wiara w pomoc obcych państw oraz w rozpętanie międzynarodowej wojny okazała się taktycznym błędem politycznym. Skąd jednak pewność, że Polacy byliby w stanie bez tych wszystkich bezsensownych XIX–wiecznych powstań wybić się w roku 1918 na niepodległość? Skąd przeświadczenie, że naród nie posiadający doświadczeń takich, jak polska historia, byłby w stanie przetrwać II Wojnę Światową? Nie ma żadnej gwarancji, że kraj nasz mógłby osiągnąć więcej idąc na ugodę z caratem, że mógłby poszerzać swoją autonomię. Co więcej, biorąc pod uwagę historię rosyjskiej polityki, jest to raczej mało prawdopodobne. Powstanie styczniowe wywarło ogromny wpływ na całe pokolenia Polaków, którzy na takim przykładzie uczyli się patriotyzmu. Warto docenić włożony wysiłek powstańców i przypomnieć sobie atmosferę tych styczniowych dni 1863 roku, od których zaczął się ciężki bój o własną niezależność.

Decyzja o powstaniu dojrzewała w sercach Polaków przez wiele lat. Po wojnie krymskiej w 1956 roku w związku z osłabieniem siły caratu i wejściem Rosji na drogę powolnej liberalizacji również w Królestwie rozgorzały nadzieje na zmiany. Dorastało także pokolenie młodych ludzi, pochodzących z rodzin inteligenckich, ziemiańskich i mieszczańskich, które, nie posiadając w pamięci wizji klęski powstania listopadowego czy wystąpień z okresu Wiosny Ludów, a jednocześnie wychowane na tradycjach patriotycznych, miało ogromną wolę walki o ojczyznę. Dodatkowo schyłek lat 60. to wieści o sukcesach Włochów toczących bój o wolność i zjednoczenie kraju. Choć car Aleksander II wyraźnie stwierdził: “Panowie, żadnych marzeń!”, polscy panowie nie przestali marzyć.

Tajne koła

 Pierwsze koła spiskowe i organizacje samopomocowe pojawiły się już w roku 1956 na uniwersytetach w Kijowie, Petersburgu, a od 1957 w Warszawie na utworzonej Akademii Medyko-Chirurgicznej. Tajne związki zakładali studenci i oficerowie, choć nie wszyscy z nich dążyli do starcia z Rosją. Znana była powszechnie grupa skoncentrowana wokół Edwarda Jurgensa, która wzywała do legalnej pracy organicznej (przez co zresztą prześmiewczo zwani byli “millenerami”, ponieważ wyzwolenie ojczyzny odkładali za tysiąc lat). Bardziej radykalne poglądy mieli Narcyz Jankowski i przebywający w tamtym czasie na emigracji Ludwik Mierosławski.

 

 

''Pogrzeb poległych 2 marca 1861. Źr. Wikipedia.

Atmosfera w początku lat 60. była wyjątkowo gorąca. 11 czerwca 1960 roku ulicami Warszawy przeszła tłumna manifestacja wraz z konduktem żałobnym generałowej Sowińskiej, wdowie po obrońcy szańca Wolskiego w 1830 roku. 30 listopada tego samego roku przypadła 30. rocznica wybuchu powstania listopadowego, która również nie mogła przejść bez echa. Gromadzono się w kościołach, śpiewano “Boże coś Polskę”, “Warszawiankę” i “Jeszcze Polska” - policja carska nieco zdezorientowana reagowała dość słabo. Wykształciło się przekonanie, że jeśli zbierze się cała grupa ludzi, wojsko nie będzie w stanie nic zrobić. Jak okazało się nieco później, było to mylne założenie.

25 lutego 1861 pochód uliczny z okazji rocznicy bitwy pod Grochowem został rozpędzony przez żandarmów i Kozaków, a dwa dni później zebrany tłum na Krakowskim Przedmieściu spotkał się z otwartym ogniem rosyjskich żołnierzy – padło pięciu zabitych. Na namiestniku Michale Gorczakowie wymuszono jednak możliwość uroczystego pogrzebu ofiar, a także wystosowania adresu do cara. W nim m.in. pisano “W duszy każdego mieszkańca tego kraju bije silne poczucie odrębnej wśród ludów europejskich narodowości. Poczucia tego ani czas, ani wpływ rozlicznych wypadków zniszczyć, ani nawet osłabić nie zdołał. Wszystko co je obraża i nadwyręża, do głębi wstrząsa i niepokoi umysły”. Przed społeczeństwem postanowiono ukryć stanowisko cara wobec próśb na zwiększenie autonomii, a było ono przecież niezmienne – żadnych ustępstw. Zdecydowano się jedynie stworzyć pozory chęci znalezienia kompromisu: reaktywowano Radę Stanu oraz Komisję Rządową Wyznań i Oświaty, której przewodniczącym został ugodowy margrabia Aleksander Wielopolski, podejmujący na swoim stanowisku  środki dążące do stłumienia w zarodku szykującego się zbrojnego wystąpienia. Nastroje rewolucyjne jednak nie opadły, kobiety powszechnie przywdziały żałobę narodową, nadal organizowano manifestacje z patriotycznymi śpiewami. W końcu 14 października 1861 roku w Królestwie Polskim wprowadzono stan wojenny.

„Biali” i „czerwoni”

W czasie dwóch lat przed powstaniem wykształciły się dwie konspiracje, które potocznie zwane były czerwoną i białą. Pierwsi byli radykałami, takimi jak Jarosław Dąbrowski, wyraźnie dążącymi do walki zbrojnej, drudzy – w dużej przewadze ziemianie i członkowie burżuazji – skupieni wokół Andrzeja Zamoyskiego, Leopolda Kronenberga  i rozwiązanego Towarzystwa Rolniczego, woleli wstrzymać się od tak drastycznej decyzji, byli nadal zwolennikami jakiejś formy współpracy z caratem. Różniło ich również stanowisko w sprawie uwłaszczenia chłopów. Czerwoni pragnęli porwać do walki lud wiejski, obiecując ziemię, ale właściciele ziemscy inaczej wyobrażali sobie reformę rolną. Podział w społeczeństwie był dość wyraźny, dochodziło do wielu sporów, zwłaszcza że Petersburg wykorzystywał to niezgodne stanowisko i, oferując różne propozycje prawicy, pragnął skłócić Polaków. Nowy etap walki z caratem otworzyły zamachy terrorystyczne na Lűdersa, Wielkiego Księcia Konstantego i dwukrotne na margrabiego Wielopolskiego. Również do tych wystąpień ustosunkowano się różnie, jednak coraz wyraźniej widać było, że powstanie jest już tylko kwestią czasu.

Na przełomie czerwca i lipca 1862 roku powstał w Warszawie Komitet Centralny Narodowy, którego członkami byli m.in. Jarosław Dąbrowski, Agaton Giller i Witold Marczewski. Do zadań organizacji należało scalenie tajnych związków i przygotowanie planu powszechnego powstania. Komitet w swym programie zapowiadał pełne uwłaszczenie chłopów, wzywał do szerzenia “propagandy narodowopowstańczej” oraz nakładał jednorazowy podatek przeznaczony na dozbrojenie stworzonych przez siebie oddziałów. Przez okres swojej działalności starał się również podporządkować sobie ośrodki konspiracyjne na Litwie, Rusi i Galicji, prowadzić rozmowy z polską emigracją na Zachodzie oraz szukać sojuszników w postaci obcych państw.

 

''Branka. Źr. Wikipedia.

Nie wiadomo dokładnie kto tak na prawdę wpadł na pomysł przeprowadzenia branki, w każdym bądź razie jej wykonawcą był margrabia Wielopolski. 6 października 1962 roku w Dzienniku Powszechnym znalazła się informacja, że planowany pobór do wojska (w ówczesnym czasie służba trwała 15-25 lat) odbędzie się nie na zasadzie losowania, ale list, na których znajdzie się miejska młodzież podejrzana o udział w konspiracyjnych spiskach (miano wcielić do rosyjskiej armii 12 tys. mężczyzn). Ponieważ organizacja podziemnego państwa, wszelkie jego struktury były już daleko zaawansowane, gorączkowo poczęto przygotowywać zapasy broni, natomiast w samym Komitecie rozpoczęły się intensywne spory w kwestii ostatecznej decyzji; zadawano pytanie, czy powstanie zdoła stawić opór brance. W nocy z 14 na 15 stycznia 1863 roku odbył się pierwszy pobór do wojska, który objął ok. 1,8 tys. młodzieży. Członek KCN i naczelnik miasta Warszawy, Zygmunt Padlewski, przekonywał, że poza walką nie ma innego wyboru. Komitet opracował Manifest do narodu i ogłosił się Tymczasowym Rządem Narodowym. Datę wybuchu powstania wyznaczono na noc z 22 na 23 stycznia 1863 roku.

Powstanie styczniowe, mimo że w swych pierwotnych założeniach, gdy istniały jeszcze plany opanowania twierdzy Modlin czy napadu na Płock, miało być regularną wojną. Ze względu na niepowodzenia, konflikt przekształcił się w wojnę partyzancką. Zawiodły nadzieje na masowe przystąpienie chłopów do walki, a także złudna okazała się wiara w powodzenie akcji zdobycia broni. Nie wykorzystano momentu zaskoczenia Rosjan, zmieniające się w szybkim tempie dowództwo również nie stanęło na wysokości zadania. W sumie, jak pisze Janusz Wojtasik, na 25 tys. członków organizacji niepodległościowej przeciwko armii rosyjskiej, liczącej 11 245 żołnierzy wystąpiło zaledwie 4000-7340 powstańców uzbrojonych w kosy, szable, drągi i minimalną liczbę palnej broni myśliwskiej. Pod koniec lutego załamała się siła powstania – zostały rozbite trzy najważniejsze zgrupowania powstańcze: Kurowskiego, Sokoła-Matlińskiego i Jabłonowskiego. Inicjatywę przejęli i do końca już wykorzystali Rosjanie. Kolejne dyktatury i przeprowadzone przez Traugutta reformy, dotyczące organizacji sił zbrojnych, nie zmieniły sytuacji. Walki trwały do wiosny 1864 roku, a bilans powstania to 20 000 poległych i pomordowanych oraz 35 000-40 000 zesłanych na Syberię. Wysiłek powstańców nie poszedł jednak na marne - dał siłę do walki o wolność i niepodległość kolejnym pokoleniom. Miejmy nadzieję, że pamięć o tych styczniowych powstańcach pozostanie wieczna.

Katarzyna Kakiet

Czytaj także

Eva Braun nie była naiwną kochanką Hitlera

Ostatnia aktualizacja: 22.03.2010 07:35
Eva Braun, wieloletnia towarzyszka życia Adolfa Hitlera, nie była naiwną i nieświadomą blondynką u boku dyktatora, lecz odgrywała znaczącą rolę w jego otoczeniu - twierdzi niemiecka historyk.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dramatyczne śmierci światowych przywódców

Ostatnia aktualizacja: 18.04.2010 13:39
Lista przywódców, którzy zginęli w dramatycznych okolicznościach.
rozwiń zwiń