Historia

Jimmy Carter – prezydent Pokoju

Ostatnia aktualizacja: 01.10.2014 06:00
Żołnierz, hodowca orzeszków ziemnych, a ostatecznie Prezydent USA i laureat Pokojowej Nagrody Nobla – James "Jimmy" Carter. Dziś obchodzi 90. urodziny.
Audio
  • Audycja biograficzna na temat życia i działalności Jimmiego Cartera - 39. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rozmowa redaktora Sławomira Szofa z profesorem Krzysztofem Michałkiem, cykl "Postacie XX wieku", w audycji wykorzystano fragmenty programów "7 dni w kraju i na świecie", PR 19.11.2000
  • Wystąpienie prezydenta-elekta w rodzinnej miejscowości Plains, w Stanie Georgia i wypowiedź J. Cartera wygłoszona na początku kampanii wyborczej, fragm. aud. z cyklu "7 dni w kraju i na świecie", PR 7.11.1976
James Earl Jimmy Carter, oficjalny portret 39. Prezydenta Stanów Zjednoczonych, aut. Herbert E. Abrams (1982), Wikipediadp
James Earl "Jimmy" Carter, oficjalny portret 39. Prezydenta Stanów Zjednoczonych, aut. Herbert E. Abrams (1982), Wikipedia/dpFoto: Wikipedia/dp

W drodze na fotel prezydenta
Swoją karierę z ramienia Demokratów, wówczas 38-letni Carter, zaczynał w Senacie Stanowym Georgii w 1962 roku. Ambicje polityczne z biegiem czasu rosły, aż do 1966 roku, kiedy to postanowił ubiegać się o nominację na gubernatora stanu. Walkę wówczas przegrał, ale już po 4 latach otrzymał wymarzoną posadę. Nie był to jednak szczyt jego ambicji.

Jimmy

Nz: Jimmy Carter i Gerald Ford podczas debaty politycznej w trakcie kampanii wyborczej w 1976 roku, aut. David Hume Kennerly, Wikipedia/dp

Jako kandydat Partii Demokratycznej wystąpił przeciwko Geraldowi Fordowi, który został nominowany na prezydenta po odchodzącym w atmosferze skandalu Richardzie Nixonie. Przewagą Cartera nad kontrkandydatem był brak powiązań z poprzednią władzą, która w pamięci Amerykanów nie zapisała się zbyt dobrze.
– Carter występował w cieniu afery Watergate i dopiero co zakończonej wojny wietnamskiej – mówił o nastrojach społecznych w czasie wyborów 39. prezydenta USA prof. Krzysztof Michałek. – Były to wciąż w pamięci amerykańskich wyborców świeże doświadczenia. Wyborcy oczekiwali przejrzystego, czystego sposobu sprawowania władzy, tzw. nowego człowieka w Waszyngtonie, który by nie był uwikłany w różne konflikty.
Jeden z Amerykanów

– Nazywam się Jimmy Carter, ubiegam się o prezydenturę i nie mam zamiaru przegrać – mówił rozpoczynając kampanię wyborczą na 22 miesiące przed wyborami.

Tak też się stało, 2 listopada 1976 został 39. prezydentem USA. – Przez okres najbliższych miesięcy będę czynił wszystko, by lepiej przygotować się do pełnienia mych obowiązków prezydenta  – mówił tuż po ogłoszeniu wyników wyborów Jimmy Carter w Plains, w swojej rodzinnej miejscowości. – I to tak, żebyście byli ze mnie dumni i żebym w Białym Domu nie zawiódł waszego zaufania.

20 stycznia 1977 James "Jimmy" Carter został zaprzysiężony na 39. prezydenta USA. Już wcześniejsze jego wspieranie ruchów dążących do desegregacji rasowej mogło dawać obraz tego, w jakim kierunku będzie podążał nowy prezydent.
– Zobowiązujemy się do trwałego i rozsądnego wysiłku na rzecz ograniczenia światowych zbrojeń do granic niezbędnych – oświadczył w pierwszym przemówieniu Jimmy Carter. – Do utrzymania bezpieczeństwa każdego narodu.
Prezydent Carter kładł wielki nacisk na to, aby zbliżyć się do obywateli. Bez specjalnej okazji występował w radiu i telewizji. Do polityki waszyngtońskiej i administracji starał się też wprowadzić zasadę "czystych rąk", w tym celu wprowadził nawet kodeks etyczny urzędnika administracji publicznej.
– Wchodząc do Białego Domu postanowił zmienić wizerunek prezydenta amerykańskiego – mówił w audycji Sławomira Szofa prof. Krzysztof Michałek. – Otóż, już w chwili inauguracji przeszedł cały odcinek pomiędzy Kongresem a Białym Domem manifestując w ten sposób chęć bycia "jednym z Amerykanów".
Najpierw rozmowa, potem wojna
– On starał się eksponować chęć uczynienia stosunków międzynarodowych czystymi i moralnymi – mówił prof. Krzysztof Michałek. – Nie przypadkiem zatem w kampanii 1976 roku wprowadził hasło, które wydawało się wówczas tylko hasłem, a później stało się rzeczywiście pewnym rdzeniem jego polityki zagranicznej – obrony praw człowieka.

Od

Nz: Od lewej: Menachem Begin, Jimmy Carter i Anwar Sadat podczas konferencji pokojowej w Camp David (1978), aut. Fitz-Patrick, Wikipedia/dp

Zainicjował rozwiązanie napiętych stosunków w Zatoce Perskiej. W wyniku rozmów trójstronnych, w marcu 1979 roku doszło do pierwszego pokojowego porozumienia między Izraelem a państwem arabskim od 1948 roku. Śladem Cartera poszedł później prezydent Bill Clinton.
– Postanowił podjąć ryzyko (…), które polegało na tym, iż chciał on doprowadzić do porozumienia pomiędzy Izraelem i Egiptem oraz innymi państwami arabskimi – chwalił Cartera prof. Michałek.
Kampanię na rzecz obrony praw człowieka podparł tzw. doktryną Cartera, która pozbawiała wszelkiej amerykańskiej pomocy kraje łamiące te prawa. Rysą w jego prezydenturze stało się zajęcie w listopadzie 1979 roku amerykańskiej ambasady w Teheranie przez islamskich studentów. W kwietniu 1980 roku zakładników miała uwolnić misja wojskowa, co się jednak nie udało. Negocjacje przejęła wówczas ekipa prezydenta elekta Ronalda Reagana i to jemu przypisuje się zasługi doprowadzenia do rozwiązania tej sytuacji. Za czasów prezydentury Cartera nastąpił także wzrost bezrobocia, długu wewnętrznego oraz inflacji, dlatego reelekcja w wyborach w 1980 roku była mało prawdopodobna.  
Po przegranych wyborach Jimmy Carter wycofał się z polityki, ale jego zdolności dyplomatyczne i obycie na arenie międzynarodowej  wykorzystywane były przez kolejne administracje w czasie misji mediacyjnych, m.in.: w Panamie, na Bliskim Wschodzie, w Korei Północnej, czy na Haiti i w Bośni. To w jego gabinecie doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego był Zbigniew Brzeziński. W 2002 roku został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla.
mb

Czytaj także

Jan Paweł II - pierwszy papież w Białym Domu

Ostatnia aktualizacja: 06.10.2023 05:44
6 października 1979 roku pierwszy raz w historii papież gościł w Białym Domu. Prezydent Jimmy Carter powitał Jana Pawła II po polsku słowami: "Niech będzie Bóg pochwalony!"
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jak smakuje wyborcza kiełbasa "made in USA"?

Ostatnia aktualizacja: 31.10.2012 16:00
- W Ameryce jest taki kłopot, że jak politycy składają obietnice, to dziennikarze zaraz każą im powiedzieć za co je zrealizują, a przeciętny obywatel wie, co to oznacza dla jego kieszeni – opowiadał w Czwórce Bartosz Węglarczyk.
rozwiń zwiń