Historia

62 lat temu Stanisław Jaros chciał zabić Władysława Gomułkę

Ostatnia aktualizacja: 03.12.2023 05:40
To jeden z najmniej znanych faktów z historii PRL. Do dzisiaj zarówno okoliczności zdarzenia, jak i szczegóły procesu przeciwko sprawcy, nie są do końca jasne.
Wizyta w Polsce I sekretarza KC KPZR Nikity Chruszczowa. Przejazd Alejami Jerozolimskimi: Chruszczow (od lewej) i I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka (od prawej). foto: PAP
Wizyta w Polsce I sekretarza KC KPZR Nikity Chruszczowa. Przejazd Alejami Jerozolimskimi: Chruszczow (od lewej) i I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka (od prawej). foto: PAPFoto: PAP

Pierwszego zamachu Stanisław Jaros usiłował dokonać zamachu 15 lipca 1959 roku, na przebywającego w Sosnowcu Władysława Gomułkę, I sekretarza KC PZPR oraz Nikitę Chruszczowa, I sekretarza KC KPZR, który przyjechał z wizytą do Polski.

Kolejną próbę zamachu Jaros podjął 3 grudnia 1961 roku. Tym razem również nieudaną. W wyniku utajnionego procesu zamachowca skazano na karę śmierci i stracono na szubienicy.

Gomułka w Sosnowcu

Program wizyty Gomułki w Zagórzu w grudniu 1961 roku mieszkańcy miasta poznali przynajmniej dwa dni wcześniej, kiedy to informacje o niej opublikowano na łamach "Trybuny Robotniczej". Z okazji święta górników - Barbórki I sekretarz KC PZPR przyjechał na otwarcie miejscowej kopalni węgla "Porąbka".
Jak mówi Grzegorz Sołtysiak, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odradzało przeprowadzenie uroczystości w Zagórzu, argumentując, że sprawca wcześniejszego zamachu nie został ujęty. Mało kto jednak wierzył, że ktoś odważy się powtórzyć zamach.


Posłuchaj
09:45 archiwum PRL_cz22.mp3 Archiwum PRL - nieudany zamach na Władysława Gomułkę w grudniu 1961 r. - wspomnienia gen. Franciszka Szlachcica. Audycja Grzegorza Sołtysiaka przygotowana wspólnie z redakcją niezależnego pisma historycznego "KARTA"

 

Zamachowiec z Zagórza

Za przygotowanie wizyty Gomułki w Zagórzu odpowiadał komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Katowicach, Franciszek Szlachcic. Już od początku listopada cały teren otoczono i patrolowano. Przygotowano trzy trasy i trzy kolumny, w tym dwie fałszywe.

3 grudnia 1961 niemal w tym samym miejscu, co przed dwoma laty, na jezdni, którą przejeżdżać miała kolumna oficjeli z Gomułką na czele, nastąpiła kolejna eksplozja.

"Około godziny 12.06 na ulicę Krakowską od strony kopalni wyjechała grupa samochodów, wśród których znalazły się trzy reprezentatywne limuzyny. Gdy auta zrównały się z posesją nr 47, nastąpił wybuch miny ukrytej w przydrożnym słupku. Ranne zostały dwie osoby: dziewczynka, która przebywała akurat w domu przy Krakowskiej 47 i przechodzący w pobliżu górnik, który powracał z uroczystości. Odłamki posiekały też czarną limuzynę, wziętą przez zamachowca za samochód, którym jechała delegacja partyjno-rządowa." - pisał dr Adam Dziuba z katowickiego oddziału IPN ("Zamachowiec z Zagórza").

Sprawcą eksplozji był mieszkaniec Zagórza, Stanisław Jaros. Wybuch ranił dwie osoby, zniszczył przejeżdżający samochód oraz uszkodził okna w pobliskich domach. W chwili detonacji ładunku Gomułka, wraz z członkami delegacji najwyższych władz państwowych, znajdował się jeszcze w kopalni.

Wezwani na miejsce funkcjonariusze MO odnaleźli fragment przewodu, który posłużył zamachowcowi do detonacji ładunku. Znajdowały się na nim ślady cięcia. - Wiedziałem, że jeśli znajdziemy obcążki, którymi przecięto ten drut, to złapiemy też sprawcę - wspominał generał Franciszek Szlachcic. Śledczy przyjęli, że osoba odpowiedzialna za wybuch znała się na łączności, elektryczności i miała dostęp do materiałów wybuchowych.

Śledztwo

Zaraz po zamachu Służby Bezpieczeństwa i Milicja Obywatelska rozpoczęły akcję “Antena”, której celem było odnalezienie sprawcy zdarzenia. Z kręgu podejrzeń wykluczono kobiety, osoby starsze i nieletnie. Grupę podejrzanych zawężono do 50 osób.
W wyniku akcji poszukiwawczej zatrzymano trzydziestotrzyletniego mieszkańca Zagórza, Stanisława Jarosa. Przeszukano jego dom, w którym znaleziono elektronarzędzia i materiały wybuchowe. Po kilkudniowym, utajnionym śledztwie, mężczyzna przyznał się do obu zamachów oraz do kilkudziesięciu aktów sabotażu na terenie Górnego Śląska.

Wyrok

Sąd uznał, że Stanisław Jaros "powinien być na zawsze wyeliminowany ze społeczeństwa i nie ma już dla niego prawa do powrotu". Za próbę zabicia najwyższego przedstawiciela państwa został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano kilka tygodni później, 5 stycznia 1963.

Sprawa zamachu na Gomułkę nie jest powszechnie znana. Cenzura, a przede wszystkim aparat bezpieczeństwa, pilnowali, by informacje nie zostały rozpowszechnione. Media w PRL nie mogły o tym pisać, ani mówić, zabrakło nawet jakiejkolwiek wzmianki w prasie lokalnej; tego rodzaju faktów po prostu nie nagłaśniano. Szczęśliwie dla władzy wiadomości o zamachu nie przeciekły również do prasy zagranicznej.

Jak mówi dr Grzegorz Sołtysiak w audycji z cyklu "Archiwum PRL", sprawa Jarosa ma nadal wiele znaków zapytania. W latach sześćdziesiątych przyjęto najwygodniejszą wersję wypadków.

mk

Czytaj także

56 lat temu PRL zerwała stosunki dyplomatyczne z Izraelem

Ostatnia aktualizacja: 12.06.2023 05:45
12 czerwca 1967 roku, zgodnie z decyzją podjętą w Moskwie, Polska Rzeczpospolita Ludowa zerwała stosunki dyplomatyczne z Izraelem. Była to reakcja na sześciodniową wojnę izraelsko-arabską. PRL musiała podążyć śladami Sowietów, którzy zdecydowanie poparli Arabów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Władysław Gomułka: Nie chcemy, by w naszym kraju powstała piąta kolumna

Ostatnia aktualizacja: 19.06.2020 05:40
- Nie czyniliśmy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeżeli tego pragnęli - mówił Władysław Gomułka. - Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę, Polskę Ludową.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Po Prostu" zamknięte za niewiarę w socjalizm

Ostatnia aktualizacja: 03.10.2023 05:40
Pismo "Po Prostu" stało się symbolem odwilży po dojściu Władysława Gomułki do władzy w październiku 1956 roku. Towarzysz Wiesław szybko jednak wycofał się ze swych liberalnych obietnic. Popularny tygodnik został zamknięty, a protestujących przeciwko tej decyzji studentów brutalnie rozgoniła milicja obywatelska.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Prof. Jerzy Eisler o wydarzeniach z Czerwca '56 i '76: walka o godność i prawo

Ostatnia aktualizacja: 27.06.2020 15:20
- Czerwiec '56 i Czerwiec '76 to dwie z erupcji, buntów społecznych, form sprzeciwu -  powiedział na antenie Polskiego Radia 24 prof. Jerzy Eisler, historyk. To jedne z "miesięcy" w latach PRL, które, jak mówił, były elementem "jednego i tego samego kryzysu dyktatorskiej, niesuwerennej władzy".
rozwiń zwiń