Historia

Brutalne pobicie działaczy Solidarności, czyli prowokacja bydgoska

Ostatnia aktualizacja: 19.03.2021 05:35
19 marca 1981 roku funkcjonariusze jednostek specjalnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Milicji Obywatelskiej w Bydgoszczy pobili działaczy Solidarności. 
Ocenzurowany Wieczór Wrocławia
Ocenzurowany Wieczór WrocławiaFoto: Wikipedia/domena publiczna

Tamtego dnia funkcjonariusze jednostek specjalnych MSW i MO w Bydgoszczy siłą usunęli z sali obrad Wojewódzkiej Rady Narodowej delegację Solidarności, a następnie brutalnie pobili trzech delegatów: Jana Rulewskiego przewodniczącego Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność", Michała Bartoszcze i Mariusza Łabentowicza.

Następnego dnia zawrzało w całej Bydgoszczy. Atmosferę podgrzewały kłamliwe tłumaczenia komunistów na temat całego zajścia. Twierdzono, że nikt nie został pobity, a obrażenia Jana Rulewskiego są wynikiem wypadku samochodowego z jego udziałem.


Posłuchaj
07:08 Jan Rulewski w rozmowie z Andrzejem Szozdą wspominał wydarzenia z marca 1981 roku w Bydgoszczy. (PR, 20.03.2006) Jan Rulewski wspominał wydarzenia z marca 1981 roku w Bydgoszczy. (PR, 20.03.2006)

 

Zobacz fragment filmu Grzegorza Eberhardta i Jacka Petryckiego "Czternaście dni. Prowokacja bydgoska", zamieszczony dzięki uprzejmości dyrektora WFDiF Włodzimierza Niderhausa.

Fala strajkowa

W niemal wszystkich zakładach przeprowadzono dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Fala strajkowa w każdej chwili mogła się rozlać na cały kraj. Prezydium Krajowej Komisji Porozumiewawczej zaleciło utrzymywać gotowość strajkową.

Jednocześnie w specjalnym komunikacie stwierdzono, że była to "prowokacja wymierzona w rząd premiera Wojciecha Jaruzelskiego". Bydgoski MKS przekształcono w Ogólnopolski Komitet Strajkowy. Rząd wysłał do Bydgoszczy specjalną komisję, która miała wyjaśnić sytuację i wykryć odpowiedzialnych za wydarzenia z 19 marca. Jej działania, a raczej ich brak spotkały się z dezaprobatą KKP.

Zaczęły krążyć pogłoski o możliwości wprowadzenia przez rząd stanu wyjątkowego. Działacze związkowi dyskutowali nad proklamowaniem strajku generalnego. Takiego rozwiązania nie popierał Lech Wałęsa, który zagroził nawet dymisją. Emocje, jakie towarzyszyły przez 14 dni działaczom "Solidarności", atmosfera napięcia, wpływ doradców na decyzje związkowców w niezwykle realistyczny sposób pokazuje film dokumentalny Grzegorza Eberhardta i Jacka Petryckiego "Prowokacja bydgoska".

Ostatecznie podjęto decyzję o przeprowadzeniu 27 marca czterogodzinnego strajku ostrzegawczego, zapowiadając jednocześnie na 31 marca strajk generalny, jeżeli w tym czasie nie dojdzie do porozumienia. Co ciekawe w dniu strajku ostrzegawczego gen. Jaruzelski podpisał między innymi dokument pod tytułem "Myśl przewodnia stanu wojennego".

Układ

30 marca odbyły się rozmowy rządu ze związkowcami. Komunistów reprezentował wicepremier Mieczysław Rakowski, stronę solidarnościową Lech Wałęsa. Po kilku godzinach zawarto tak zwane porozumienie warszawskie. Władze zobowiązały się do wyjaśnienia wydarzeń w Bydgoszczy i ukarania winnych, ale przede wszystkim zgodziły się na rejestrację rolniczej Solidarności. W zamian odwołano strajk generalny.

Nie wszyscy działacze Solidarności zaakceptowali porozumienie, część z nich uznała, że Wałęsa przekroczył swoje kompetencje, a związek nie wykorzystał szansy.

pd

Czytaj także

Łysy jedzie do Moskwy

Ostatnia aktualizacja: 31.03.2010 16:04
Historia wyjazdów na paradę do Moskwy zaczęła się od wojny Wałęsy z Oleksym.
rozwiń zwiń