Historia

Pierwszy lot nad Warszawą – niesamowity wyczyn pioniera polskiego lotnictwa

Ostatnia aktualizacja: 13.08.2020 05:40
109 lat temu – 13 sierpnia 1911 roku – odbył się pierwszy lot samolotem nad Warszawą. Szczęśliwcem, który mógł jak pierwszy spojrzeć na to piękne miasto z góry i podziwiać jego urbanistykę był polski pionier lotnictwa – Michał Scipio del Campo.
Michał Scipio del Campo na okładce Skrzydlatej Polski. 1977
Michał Scipio del Campo na okładce Skrzydlatej Polski. 1977Foto: Wikipedia/domena publiczna

Dokonał tego wyczynu na samolocie Etrich Taube. Wielu czytelnikom może się wydawać jego nazwisko nieco dziwne – bardziej włoskie niż polskie... w rzeczywistości potomkowie wielkiego polskiego lotnika przywędrowali do naszego kraju wraz z księżniczką Boną Sforzą w 1518 roku.

Pasja do latania

Portal Samolotypolskie.pl tak opisuje pochodzenie polskiego pilota: "Michał Scipio del Campo urodził się 26.01.1887 r. z ojca Tadeusza i matki Józefy Górskiej w rodzinnej posiadłości w Rajkach pod Berdyczowem na Ukrainie. Pochodził ze starego rodu polskich del Campo, który wywodził się od Piotra del Campo, o przydomku Scipio- gubernatora Księstwa Bari we Włoszech. W 1518 r. król polski Zygmunt Stary przywiózł sobie z Włoch za żonę młodą księżniczkę Bonę Sforza. Wraz z nią, jako marszałek dworu, przybył do Polski Scipio. Jego potomkowie spolszczyli się całkowicie, doszli do znacznych godności i zaszczytów. Wnuk Piotra, Aleksander, zasłużył się w wojnie inflanckiej i w nagrodę otrzymał znaczne dobra, Jan był kasztelanem smoleńskim, a jeszcze inny Scipio del Campo pełnił obowiązki sekretarza króla Władysława IV. Rodzina del Campo była zamożna, miała na kresach Rzeczypospolitej swe posiadłości, jedne z nich na Ukrainie. Przez ponad trzy i pól wieku ród del Campo stał się sarmacki z krwi i kości, związał się trwale ze swą nową ojczyzną, wszyscy czuli się Polakami, mimo obco brzmiącego nazwiska".

Michał Scipio del Campo był nie tylko znanym pilotem, pionierem polskiego lotnictwa. W swoim zawodowym dorobku miał też tytuł inżyniera mechanika – budowa maszyn – oraz specjalisty od termodynamiki. Szczególnie wiedza z tej drugiej dziedziny była bardzo przydatna w sztuce pilotażu. Zachowania pełne ryzykownych i śmiałych przedsięwzięć, a za takie należało uznać początki lotnictwa, leżało w jego naturze od zawsze.

W artykule na stronach samolotów polskich czytamy: "Młody Michał już jako kilkunastoletni chłopak był niespokojnym duchem, skorym do zakazanych rozrywek. Miał silnie rozwinięte zainteresowania sportowe, gimnastykował się, pływał, jeździł na łyżwach, potem na rowerze, grał w tenisa. Pierwszych emocji w powietrzu doznał w 11 roku życia. Niedaleko rodzinnej miejscowości stał duży wiatrak, przy silnym wietrze chwytał obrzeża jego skrzydła i razem z nim wirował dookoła obrotu, 20 metrów w górę i w dół, co czasem kończyło się upadkiem i potłuczeniem.

Pierwsze nauki pobierał w domu, na dalsze wysłany został do Kijowa, gdzie w gimnazjum realnym uzyskał w 1904 r. maturę. Tamże podjął studia na Politechnice. Po roku studiów, w związku z rewolucja w Rosji, wyjechał do Francji dla ich kontynuowania. W latach 1905- 1906 zbudował wspólnie z kolegami skrzydłowiec, na którym usiłowano dokonywać wzlotów. W 1906 r. odbył w Saint-Cloud pod Paryżem kilka lotów balonowych, które nie wzbudziły w nim jednak zbytniego entuzjazmu. Podobnie rzecz się miała z dwoma wzlotami, w których uczepiony był do baterii latawców pomyślanych do obserwacji i korygowania ognia artylerii, a które udostępnił mu zaprzyjaźniony oficer francuski".

Zainteresowania niespokojnego duchem młodzieńca były tak szerokie, że z trudem można było za nim nadążyć. W 1907 roku "ponownie wyjechał na studia inżynierskie do Lilie we Francji, które ostatecznie ukończył w Belgii w 1908 r. Uzyskał dyplom inżyniera mechanika w specjalności budowy maszyn. Z zapałem uprawiał sporty: myślistwo, łyżwiarstwo, pływanie, wyścigi motocyklowe i automobilowe".

Jednak w duszy zawsze grało mu latanie, wzbijanie się w powietrze: "W tym czasie nie interesował się zbytnio rozwojem aeronautyki. Decydującym momentem, który porwał go ku lataniu, był obejrzany w jednym kijowskich iluzjonów w końcu 1909 r. film o wzlocie Wrighta w Dayton. W 1910 r. wyjechał ponownie do Francji, nawiązał kontakty ze środowiskiem lotniczym. Udał się do Reims, gdzie na lotnisku w Betheny rozpoczął się 3.07.1910 r. wielki międzynarodowy mityng lotniczy. Tam wśród licznych gości z zagranicy, zaprzyjaźnił się ze znanym pilotem Lathamem, z którym łączyła go także wspólna namiętność do polowania".

Sensacja nad Warszawą

Po licznych próbach lotniczych, zarówno w Zachodniej jak i Wschodniej Europie, pojawił się w 1911 roku w Warszawie. O dość przypadkowym wyczynie przelotu nad naszym miastem tak piszą kronikarze: "Nie odbyło się bez otwartej scysji po jego pierwszym locie na samolocie Etrich "Taube", który stal się sensacją Warszawy. 13.08.1911 r. ok. godziny 19.00 wziął samolot celem wykonania lotu próbnego. Tak się jednak rozochocił, że odbył na tym samolocie 18-minutowy przelot nad miastem, ca było wówczas zakazane. Na wysokości 400-500 metrów przeleciał wzdłuż ulicy Marszałkowskiej, nad Ogrodem Saskim, Starym Miastem, Krakowskim Przedmieściem, Nowymi Światem i Alejami Jerozolimskimi, stając się w ten sposób pierwszym Polakiem, który wykonał przelot na samolocie nad Warszawą. Lot ten był głośno komentowany w Warszawie".

Rywalizował z ptakami

Portal Infolotnicze.pl przytacza relację naocznego świadka tego wspaniałego wyczynu: "A oto relacja naocznego świadka owego historycznego zdarzenia inż. Czesława Zbierańskiego: Zaledwie po kilku miesiącach trwania szkoły pod kierunkiem instruktora Sagno, bardzo spokojnego i pewnego pilota, zjawił się niespodziewanie na lotnisku szkolnym, na własnym samolocie Morane, z 50 HP motorem rotacyjnym "Gnom", brawurowy pilot polski, Michał Scipio del Campo. On pierwszy wyleciał nad Warszawę i pokazał piękno latania — rywalizując z ptakami. Po tym wyczynie, z jedno płaszczyznowca swego przesiadł się na ciężkiego, niemieckiego szkolnego "Aviatica". (…) Poleciałem z nim na ten lot jako pasażer, siedząc tuż za jego plecami. Scipio del Campo wzbił się z łatwością na wysokość około 400 m i na całym gazie, niemal pionowo, poszedł do lądowania. (…) Ziemia zbliżała się z błyskawiczną szybkością. Miałem wrażenie, że coś się stało ze sterami i że Scipio del Campo nie zdoła wyrównać maszyny, a my wyryjemy sobą dziurę w ziemi… Widzowie na ziemi, jak mi później opowiadano, pozasłaniali sobie oczy rękami, by tego co się ma stać za chwilę, nie widzieć. Ale Scipio del Campo był pewien swej ręki… Nad samą ziemią, prawie przy dotyku z nią, wyrównał maszynę i usiadł spokojnie przed samemi przerażonemi widzami".

Wspomnijmy dzisiaj tego wspaniałego pilota i jego niesamowity wyczyn... będący trochę dziełem przypadku, ale przede wszystkim wyrazem niespokojnego ducha pioniera polskiego lotnictwa – by jak ptak, całkowicie wolny i nieograniczony, wzbijać się nad miastami

PP

Zobacz więcej na temat: lotnictwo
Czytaj także

Jerzy Drzewiecki. Konstruktor, który uskrzydlił Polskę

Ostatnia aktualizacja: 15.05.2023 05:45
- Samoloty te bez wątpienia się wyróżniały. Samolot RWD-9 najprawdopodobniej i w dzisiejszych czasach konkurować mógłby z samolotami sportowymi, zawodniczymi - mówił o konstrukcji Jerzego Drzewieckiego historyk lotnictwa Edward Kocent-Zieliński.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Żwirko i Wigura w studiu rozgłośni wileńskiej

Ostatnia aktualizacja: 21.06.2018 11:30
Rozmowa w studiu Polskiego Radia w Wilnie ze zwycięzcami wyścigów "Challenge" - Franciszkiem Żwirko i Stanisławem Wigurą. Rozmowę prowadzi Witold Hulewicz.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Stanisław Wigura. Mechanik, który władał przestworzami

Ostatnia aktualizacja: 09.04.2024 05:50
- Przyjęcie, jakie zgotowało Wilno, zwłaszcza młodych, kochanych sprzymierzeńców na lotnisku, stanowiło naprawdę królewską nagrodę za cały nasz trud poniesiony w challengu  - mówił Franciszek Żwirko w archiwalnej audycji z 1932 roku. - Zwycięstwo odnieśliśmy nierozłączną trójką: ja, samolot oraz mój towarzysz w zawodach lotniczych, konstruktor inżynier, kochany przyjaciel Staś Wigura.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Słoneczny Franek - pierwszy w Polsce samolot solarny

Ostatnia aktualizacja: 11.08.2020 21:45
Nazywa się Franek. Pochodzi z Krakowa. Podbija podniebny świat. Ma dwa skrzydła. Czerpie energię ze Słońca. To pierwszy w Polsce samolot solarny (szybowiec) i jeden z nielicznych na świecie. Został zbudowany przez studentów Akademii Górniczo-Hutniczej. 
rozwiń zwiń