Historia

Jerzy Kulej – nigdy nie leżał na deskach

Ostatnia aktualizacja: 13.07.2020 05:45
To był piątek, 13 lipca, 8 lat temu, godzina 18:15... jedyna walka, którą Jerzy Kulej przegrał przez nokaut. Wybitny pięściarz, wspaniały sportowiec zmarł w Warszawie.
Jerzy Kulej, 1967
Jerzy Kulej, 1967Foto: PAP/ Janusz Uklejewski

"Przegląd Sportowy" przyniósł Polakom tę smutną wiadomość: "Jerzy Kulej – najwybitniejszy polski bokser w historii - zmarł wczoraj o 18.15 w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie. Miał 71 lat. Niezwykły sportowiec, dwukrotny mistrz olimpijski, trener, komentator, poseł na Sejm".

Nigdy nie leżał na deskach

W następnym akapicie podaje kilka szczegółów więcej: "Po udarze i zawale u Jerzego Kuleja rozprzestrzenił się rak, czerniak oka. To właśnie on był bezpośrednią przyczyną zgonu (...). Jerzy Kulej stoczył 348 walk w karierze: 317 wygrał, 6 zremisował, 25 przegrał. Niestety, wczoraj przegrał walkę o życie... Nigdy nie leżał na deskach. Pokonał go dopiero nowotwór".

"Przegląd Sportowy" opublikował także pełne ciepła i smutku wspomnienia kolegów Kuleja, pięściarzy, z którymi razem trenował i zdobywał najwyższe laury. Czytamy w nich: "Nie mogę znaleźć słów. To wielka szkoda, wielki żal. Takiego człowieka już nie będzie" - powiedział brązowy medalista olimpijski z Moskwy (1980) Krzysztof Kosedowski o zmarłym w piątek wybitnym bokserze Jerzym Kuleju. "Jest mi bardzo smutno. Nie mogłem początkowo uwierzyć, mimo że się tego w pewnym sensie spodziewaliśmy. Współczuję rodzinie, jego najbliższym, przyjaciołom. Czuję teraz tylko wielki żal" - dodał wicemistrz Europy z Tampere (1981)".


Posłuchaj
26:04 Jerzy Kulej 1_Niedziela z Mistrzem_287_09.mp3 Jerzy Kulej - maszynka do bicia. (PR 2009) 

"Wspaniały człowiek, wspaniały pięściarz"

Mówił także Jerzy Rybicki: "Kiedy dowiedziałem się o śmierci Jerzego Kuleja, pociekły mi łzy. To niepowetowana strata. Był wspaniałym człowiekiem i wspaniałym pięściarzem" - powiedział mistrz olimpijski z Montrealu, obecnie prezes Polskiego Związku Bokserskiego Jerzy Rybicki. "Czuł się ostatnio źle. Byłem u niego dwa tygodnie temu razem z Wieśkiem Rudkowskim w szpitalu na Banacha. Wizyta trwała krótko, nie więcej niż pół godziny. Już wtedy było widać, że to nie jest ten sam Jurek. Bardzo schudł. Wiem, że ze szpitala wyszedł na własne życzenie" - wspomniał 58-letni Rybicki, złoty medalista igrzysk z 1976 roku i brązowy cztery lata później z Moskwy".

Jeden z najbliższych przyjaciół Jerzego Kuleja powiedział: "Znali się od 1964 roku, przyjaźnili na ringu i poza nim, wspierali w trudnych momentach. To dlatego Wiesław Rudkowski tak bardzo przeżywa śmierć najwybitniejszego boksera w historii tej dyscypliny w kraju Jerzego Kuleja. "Bardzo przeżywam to, co się stało. Nie mogę wręcz uwierzyć. Pytam się, dlaczego odchodzą tak wybitne jednostki, czemu tak wcześnie, przecież Jurek miał dopiero 71 lat" - powiedział wicemistrz olimpijski z Monachium (1972)".


Posłuchaj
00:19 Dwukrotny złoty medalista olimpijski w boskie Jerzy Kulej przypomina, że walki pięściarskie odbywające się pod gołym niebem mają w Polsce długą tradycję. Dwukrotny złoty medalista olimpijski w boksie Jerzy Kulej przypomina, że walki pięściarskie odbywające się pod gołym niebem mają w Polsce długą tradycję

 

Kilka dni po tym smutnym wydarzeniu Dziennik.pl tak napisał o śmierci naszego sportowego idola:

"Niedawno odeszli Walasek, Paździor, Olech i Słowakiewicz. Można przypuszczać, że legendarny trener Feliks Stamm tworzy teraz tam, w niebie, drużynę marzeń - mówił prezes Polskiego Związku Bokserskiego Jerzy Rybicki podczas mszy św. pogrzebowej Jerzego Kuleja. Koncelebrujący mszę w Katedrze Polowej Wojska Polskiego księża podkreślali, że występy dwukrotnego mistrza olimpijskiego były źródłem narodowej dumy, a zmarły 13 lipca Kulej dla wielu polskich młodych sportowców był i pozostanie niedoścignionym wzorem. W nabożeństwie uczestniczyli m.in. członkowie rodziny Kuleja, jego przyjaciele, w tym znany aktor Daniel Olbrychski, utytułowani pięściarze: Rybicki, Józef Grudzień, Wiesław Rudkowski, Marian Kasprzyk, Janusz Gortat, bracia Paweł i Grzegorz Skrzeczowie".

"Jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks"

Obszerna biografia, portalu olimpijskiego (olimpijski.pl) podaje kilka istotnych faktów. O Jerzym Zdzisławie Kuleju, bo tak brzmiało jego pełne nazwisko, pisze w pierwszych słowach: "menedżer, poseł na Sejm RP, jedyny polski bokser, który nie leżał na deskach i jedyny, który zdobył dwa złote medale olimpijskie (1964, 1968), fenomen popularności, trzeci na liście najwybitniejszych polskich sportowców XX wieku".

W kolejnych słowach pisze i początkach naszego Mistrza: "Urodzony 19 października 1940 w Częstochowie (dzielnica Ostatni Grosz) w robotniczej rodzinie Mieczysława i Ireny Pietrzak. Najpierw chciał naśladować Marka Petrusewicza (mając 6 lat, sam nauczył się pływać), potem biegał i ścigał się na łyżwach, być może dlatego, że był mały, chudy i wystraszony. Ale wśród rówieśników mocno było zakorzenione przekonanie, że "jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks". Bez większego przekonania uległ jego czarowi dzięki koledze (Stefan Pala), który zaprowadził go na salę bokserską miejscowego Startu (1955-1958), gdzie nauczycielem sportu i życia był trener Wincenty Szyiński".

Wincenty Szyiński był jego pierwszym trenerem... drugim i chyba najważniejszym był słynny trener polskiej reprezentacji Feliks Stamm. Kulej zadebiutował w jego reprezentacji w 1958 roku. W roku 1963 odniósł swój pierwszy wielki sukces, zdobywając tytuł Mistrza Europy w wadze lekkopółśredniej. Sukces był tym większy, że mistrzostwa odbywały się w Moskwie, w ZSRR, a w finale pokonał obrońcę tytułu – reprezentanta właśnie Związku Radzieckiego Aloizsa Tumiņša. Rok później, w 1964, pokonał w finale na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, kolejnego reprezentanta ZSRR Jewgienija Frołowa. "Rozpędzony" Kulej nie miał wtedy równych sobie przeciwników i w 1965 ponownie został mistrzem Europy.

Niestety w 1967 roku został "tylko" wicemistrzem Europy na odbywających się w Rzymie mistrzostwach. Co ciekawe, walkę finałową przegrał z Walerym Frołowem, bratem pokonanego już dwukrotnie Jewgienija. Ukoronowaniem jego międzynarodowej kariery był drugi tytuł mistrza olimpijskiego zdobyty na olimpiadzie w Meksyku, w 1968 roku pokonując w finale - "bijącego piekielnie mocno" Kubańczyka Enrique Regüeiferosa. Karierę międzynarodową uzupełnił też ośmiokrotnym mistrzostwem Polski w latach 1961-1970.

W milicji, w filmie i w Sejmie

W tamtych latach był też pracownikiem Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej, w której służbę zakończył w stopniu kapitana. Wraz z zakończeniem służby ukończył także studia na Wydziale Nauczycielsko-Trenerskim Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Politycznie wypowiedział się przynależnością do PZPR w latach 1975-1990. Od 1991 roku dwa razy próbował dostać się do Sejmu. Sztuka ta udała się dopiero za trzecim razem i z listy SLD, z okręgu warszawskiego, był posłem w latach 2001-2005.

Od lat 90. pracował okazyjnie jako trener. Był też komentatorem sportowym w różnych redakcjach i stacjach telewizyjnych – tu głównie na antenie Polsatu Sport. Udzielał się także jako konsultant filmowy do spraw bezpieczeństwa i walk – głównie w "Ogniem i Mieczem". Wystąpił także w słynnym filmie Marka Piwowskiego "Przepraszam, czy tu biją?" (1976). Przegląd Sportowy tak opisuje to wydarzenie: "Jerzy Kulej jako inspektor Jerzy Milde oraz Jan Szczepański jako inspektor Górny - dwaj wybitni polscy bokserzy, których Marek Piwowski zaprosił do roli w filmie "Przepraszam, czy tu biją?" Film już dawno temu zyskał status obrazu kultowego, a scena przesłuchania, w której uczestniczy m.in. Kulej, uznawana jest za jedną z zawierających najlepsze dialogi w polskim filmie". Dwa lata później, w 1978 roku, wystąpił w fabularyzowanym dokumencie Krzysztofa Rogulskiego pt. "PAPA STAMM".

Uroczystości pogrzebowe w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie odbyły się 20 lipca 2012 roku, po czym nasz wybitny sportowiec został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Cześć jego pamięci.

PP

Zobacz więcej na temat: jerzy kulej boks
Czytaj także

Jerzy Kulej. "W cieniu podium". Nowa książka o polskim bokserze wszech czasów

Ostatnia aktualizacja: 21.10.2016 15:18
Gdyby żył, 19 października Jerzy Kulej skończyłby 76 lat. Właśnie światło dzienne najnowsza książka o polskim bokserze wszech czasów. Co znajdziemy w publikacji "Jerzy Kulej. W cieniu podium"?
rozwiń zwiń
Czytaj także

„Kulej, w cieniu podium”. Wspomnienie o słynnym bokserze

Ostatnia aktualizacja: 01.11.2016 13:58


Jego życie było przedziwną mieszanką wzlotów i upadków, sukcesów i klęsk. Spotkanie z autorami książki o słynnym polskim bokserze.
rozwiń zwiń
Czytaj także

„W cieniu podium”. O biografii Jerzego Kuleja

Ostatnia aktualizacja: 01.11.2016 21:30
– W książce jest pokazane szare, zwykłe życie człowieka, który jest „human being”. Był wybitym sportowcem, celebrytą i musiał każdego dnia radzić sobie z tymi wszystkimi sytuacjami. Nie było to łatwe – mówił w Polskim Radiu 24 Piotr Szarama, autor biografii „Jerzy Kulej, w cieniu podium”. Gościem audycji był również Waldemar Kulej – współautor książki i syn sportowca.
rozwiń zwiń