Historia

John Wayne – amerykański szeryf w cywilu

Ostatnia aktualizacja: 10.06.2020 17:35
Dzisiaj mija 41 lat od śmierci nieśmiertelnego Johna Wayne'a – jednego z najbardziej rozpoznawalnych aktorów wszech czasów. Zmarł w wieku 72 lat w Los Angeles 11 czerwca 1979 roku, po ciężkiej chorobie nowotworowej.
John Wayne w filmie Rio Lobo z 1970 roku
John Wayne w filmie "Rio Lobo" z 1970 rokuFoto: Collection Christophel/EAST NEWS

Przede wszystkim był aktorem, niezwykle popularnym, ikoną kultury... często pojawiał się jako wzór męstwa i poświęcenia. Był też reżyserem i producentem filmowym. Grał głównie w westernach i filmach wojennych, a American Film Institute umieścił go na 13. miejscu wśród największych aktorów wszech czasów. Dziwić może jedynie, że na tej liście, wśród 25 najlepszych jest tylko jeden aktor spoza USA.

John urodził się w maju, w niewielkim miasteczku Winterstet, w stanie Iowa... i wcale nie jako John, lecz pod właściwym nazwiskiem Marion Mitchell Morrison. Z tym Mitchellem tez nie był oswajany od urodzin. Najpierw rodzice, irlandzko-szkoccy prezbiterianie, Nadali mu imiona Marion Robert, lecz po narodzinach młodszego brata, któremu jako pierwsze imię nadano Robert, starszemu bratu Roberta zamienili na Mitchella. Na nic się to zdało – jak widać, świat pamięta tego wybitnego aktora pod pseudonimem John Wayne.

W młodości nazywano go też "Little Duke" (mały książę) – to dzięki psu, ogromnemu airedale terrierowi, wabiącemu się właśnie "Duke", który odprowadzał go zawsze do szkoły. Później, kiedy młody Morrison (Wayne) podrósł, zaczęto nazywać go po prostu "Duke" ... i tak pozostało już do końca życia.

Kit i Morgan Benson, biografowie Wayne'a, podają także ciekawe informacje z początków kariery aktorskiej, włącznie z faktem przybrania pseudonimu scenicznego, pod którym zna go cały świat. Czytamy w ich internetowych publikacjach: "Karierę w Hollywood zaczął pod koniec lat 20 jako monter dekoracji w wytwórni Fox Film Corporation. Dorabiał także jako magazynier, kierowca, stróż i statysta. Po raz pierwszy na ekranie pojawił się w 1926, występując w dwóch melodramatach – "Brown of Harvard" i "Bardelys the Magnificent" oraz westernie – "The Great K & A Train Robbery" (u boku Toma Mixa). Jego słynne nazwisko: "John Wayne", wymyślił w 1930 reżyser Raoul Walsh (inspirując się biografią generała "Bad Anthony’ego" Wayne’a) i obsadził go w swoim filmie "Droga olbrzymów" (1930). Gwiazdą stał się dzięki roli w klasyku gatunku, westernie "Dyliżans" (1939). Za rolę w obrazie "Prawdziwe męstwo" (1969), w którym sparodiował stare schematy westernowe, zdobył w 1970 Oscara. Był rekordzistą z największą liczbą głównych ról, bo aż 142 na 157 filmów".

Ciekawie też pisze o nim znany portal "Filmweb": "Wybitny aktor i jedna z największych legend Hollywood. Symbol amerykańskiego indywidualizmu i patriotyzmu, który popularność zyskał dzięki rolom w westernach. (...) W 1930 roku John Ford polecił go Raoulowi Walshowi do roli w filmie "Droga olbrzymów", która obecnie uważana jest za pierwszą znaczącą kreację w karierze aktora. Prawdziwa sława przyszła dopiero w roku 1939, kiedy Wayne zagrał jednego z głównych bohaterów pamiętnego "Dyliżansu" Johna Forda. Kreacja ta uczyniła z niego artystę nie tylko popularnego, ale również dobrze opłacanego. Wtedy też narodził się charakterystyczny typ bohatera, którego Wayne odgrywał już do końca swojego życia - twardego, sprawiedliwego mężczyzny, który walczyć musi o swoje ideały".

John był nie tylko aktorem, lecz także dobrym reżyserem. Śledząc jego dokonania, docieramy do znanych filmów, które nakręcił. Jak podają kroniki: "w 1960 roku stanął za kamerą na planie bardzo dobrze przyjętego "Alamo", a osiem lat później nakręcił kontrowersyjne "Zielone berety", film, którym wyraźnie poparł amerykańskie działania w Wietnamie, co przyniosło mu wielu wrogów w USA. Ostatnim filmem Johna Wayne'a był "Rewolwerowiec", uważany obecnie za jeden z najlepszych filmów w karierze aktora".

Co ciekawe, w karierze aktora możemy także natknąć się na liczne i bardzo popularne filmy reklamowe. Wayne był osobą niezwykle rozpoznawalną, co czyniło z tych reklam świetny nośnik informacji o różnych dobrach konsumpcyjnych. W swojej karierze reklamował papierosy, broń myśliwską, golarki, piwo, kapelusze czy kampery. Nie "pogardził" także sosami, płatkami śniadaniowymi, konserwami, aparatami fotograficznymi czy liniami lotniczymi. Wszystkie te firmy chwaliły sobie współpracę z aktorem i jej rezultaty. W końcowym okresie życia, kiedy doskwierała mu już choroba nowotworowa (a widzowie o tym wiedzieli dzięki mediom), wykorzystał ten fakt do reklamowania towarzystwa do spraw walki z rakiem i zachwalania tabletek przeciwbólowych, które pomagały przetrwać mu ciężkie chwile.

Role jego były podziwiane przez wielu widzów, nawet w świecie polityki służyły za przykłady właściwego i bohaterskiego działania. W znanym wywiadzie Igora Janke z szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Władysławem Stasiakiem (Rzeczpospolita 03.02.2010), wybitny polityk odniósł się do jednej z najważniejszych ról Johna Wayne'a:

– Zajmijmy się poważnym wsparciem dla projektu Nabucco. Spróbujmy przekonać naszych partnerów europejskich, że takie finansowanie, z jakim mamy do czynienia w przypadku gazociągu północnego, przez EBOiR czy inne banki to przesada. Wiem, że to niełatwe. Ale trzeba działać. W każdej sprawie warto walczyć do końca. Mainstream nie ma monopolu na słuszność. Polecam dobry film instruktażowy w tej sprawie, niestety spoza Unii Europejskiej. Amerykański western "Rio Bravo". Pokazuje, jak należy prowadzić skuteczną politykę i osiągać cele. Przypomnę: szeryf – w cywilu John Wayne – wygrywa tam zupełnie beznadziejną sprawę w walce ze złoczyńcą. Szeryf korzysta z poparcia osób, które zostały społecznie odrzucone.

Dziennikarz przyjaźnie stwierdził: "To już przynajmniej wiemy, jak będzie pan budował wizerunek Lecha Kaczyńskiego w kampanii wyborczej".

Na co Władysław Stasiak z uśmiechem odpowiedział: "Ale niestety, nie będę śpiewał tak ładnie jak Dean Martin. Istotne jest przesłanie tego filmu – nie należy się poddawać".

PP

Czytaj także

Avengersi tworzą historię. Nowy film pobił rekord otwarcia

Ostatnia aktualizacja: 30.04.2018 14:24
Film Avengers: Wojna bez granic, czyli kolejna część sagi Marvela o superbohaterach, pobił światowy rekord otwarcia w kinach. W pierwszy weekend produkcja zarobiła około 630 milionów dolarów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Ballada o Busterze Scruggsie". Rozprawa z westernowymi mitami

Ostatnia aktualizacja: 09.01.2019 19:00
- Ten film rozgrywa się wewnątrz gatunku. Bracia Coen nie pokazują, jak było na Dzikim Zachodzie, tylko polemizują z jego popkulturowymi wizjami - mówił w Dwójce krytyk filmowy Tomasz Jopkiewicz.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Clint Eastwood - uosobienie Ameryki i jej sprzeczności

Ostatnia aktualizacja: 11.03.2019 12:30
- Oprócz wielkich przedsięwzieć, takich jak "Listy z Iwo Jimy", Clint Eastwood jest też świetny w mniejszych opowieściach. Jego najnowszy film to taka właśnie kamarelna opowieść o współczesnych Stanach - mówi Sebastian Smoliński.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Hair" – film o włosach skrywających pełne buntu umysły

Ostatnia aktualizacja: 14.03.2021 05:45
42 lata temu, 14 marca 1979 roku miał premierę film "Hair" w reżyserii czeskiego reżysera Miloša Formana.
rozwiń zwiń