Okrągły Stół i wybory 4 czerwca ’89. Zwycięstwo czy stracona szansa?

2019-06-08, 12:20

Okrągły Stół i wybory 4 czerwca ’89. Zwycięstwo czy stracona szansa?
Warszawa, 4 czerwca 1989 r. Wybory do Sejmu i Senatu. Punkt informacyjny Solidarności przed lokalem Obwodowej Komisji Wyborczej (gmach Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy), przy ul. Koszykowej.Foto: PAP/Ireneusz Sobieszczuk

W Debacie Polskiego Radia 24 dyskusja dotycząca postrzegania dwóch wydarzeń, które wpłynęły na losy Polski po 1990 roku. Czy Okrągły Stół i wybory z 4 czerwca 1989 roku były wygraną opozycji demokratycznej czy straconą szansą?

Posłuchaj

8.06.19 Jerzy Mosoń: powinniśmy starać się odkłamać rzeczywistość i powiedzieć otwarcie, że w 1989 roku komuniści wcale nie oddali władzy.
+
Dodaj do playlisty

W tym roku, 4 czerwca, przypadła 30. rocznica częściowo wolnych wyborów do sejmu. Była to okazja do oceny i analizy tego, w jaki sposób obrady Okrągłego Stołu i głosowanie z 1989 roku przełożyły się na transformację ustrojową z początku lat 90. Jerzy Mosoń z Fundacji Fibre podkreślił, że ustalenia okrągłostołowe były "pewnego rodzaju układem między dawną nomenklaturą a częścią opozycji".

– Stało się to, gdy Związek Radziecki okazał się niewydolny ekonomicznie, słaby i przegrywający zimną wojnę. Przy Okrągłym Stole doszło do kompromisu nazywanego zgniłym, ale ja wolę myśleć o tym w kategoriach, że pozwolił on na uniknięcie rozlewu krwi. Doszło do pewnej zgody społecznej. Niektórzy jednak nie mieli świadomości na co się zgodzono. (…) Powinniśmy starać się odkłamać rzeczywistość i powiedzieć otwarcie, że w 1989 roku komuniści wcale nie oddali władzy. Wcześniej zorientowali się, że władza, to przede wszystkim kapitał, a nie tylko wolne wybory – zaznaczył.

Dodał, że wspomniane wydarzenia można uznać za wykorzystaną szansę. – Trudno stworzyć alternatywną rzeczywistość, która pokazałaby, co moglibyśmy osiągnąć, gdybyśmy poszli inną drogą. Wydaje się, że Okrągły Stół był koniecznością  przyznał Mosoń.

W latach 80. do komunistów dotarło, że nie są w stanie utrzymać swojego systemu i dalej na nim zarabiać. W pewnym momencie chcieli z niego wyjść suchą nogą. To im się udało, w zasadzie bez większych konsekwencji. Tak ocenił wydarzenia ze schyłkowego okresu PRL Jacek Liziniewicz.

– Strona opozycyjna żyła w strachu przed użyciem siły ze strony władzy. Doprowadziło to do tego, że za wszelką cenę chciano zrobić tzw. aksamitne przejście, bez negatywnych skutków dla komunistów. Po 4 czerwca 1989 roku zaczęto budować mitologię tego dnia jako czegoś, co jest niemalże wyryte na skale i niepodważalne. Trwa to do dziś. (…) Czy wydarzenia lat 80. okazały się zwycięstwem? Na to musi odpowiedzieć sobie każdy z Polaków, każdy ma swoje indywidualne spojrzenie na tę kwestię. Wszystko ma swoje blaski i cienie - podkreslił dziennikarz.

Natomiast dr Krzysztof Karnkowski zwrócił uwagę, że strona solidarnościowa mogła o wiele więcej uzyskać w latach 1988-1989. Nie wykorzystała tego, gdyż w opinii publicysty zadowolono się dołączeniem do układu władzy.

– Nie można powiedzieć, że chociażby dzień 4 czerwca 1989 roku był jednoznaczną wygraną lub przegraną. Pojawiło się wiele pozytywów jeśli chodzi o kwestie wolności i swobody. (…) Zaryzykowałbym, że wybory były w 35 proc. wygrane, a w 65. proc. przegrane i to nie ze względu na ówczesny podział mandatów w sejmie – stwierdził gość Polskiego Radia 24.

Audycję prowadził Jerzy Jachowicz.

Polskie Radio 24/db

------------------------------------

Data emisji: 8.06.2019

Godzina emisji: 9.06

Polecane

Wróć do strony głównej