Eksperci: rynek potrzebuje pracowników o niższych kwalifikacjach, wyjątek to informatycy i medycy
2021-11-22, 10:00
Rynek pracy mamy zróżnicowany i niejednoznaczny. W większych firmach wynagrodzenie znacznie rośnie, choć jego znaczna część jest konsumowana przez inflację - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW i Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan.
Według najnowszych danych o zatrudnieniu i wynagrodzeniach w październiku w sektorze przedsiębiorstw zatrudnienie wyższe rok do roku wzrosło o 0,5 proc. i wyniosło 6 mln 351,1 tys. Natomiast wynagrodzenie w stosunku do października 2020 r. było średnie wyższe o 8,4 proc. i osiągnęło kwotę 5 tys. 917,15 zł brutto. Wzrost płac był jednak zróżnicowany w zależności od branży. W porównaniu ze styczniem br. największy miał miejsce w sekcji "administrowanie i działalności wspierająca" (8,8 proc.), najmniejszy zaś w sekcji "zakwaterowanie i gastronomia" (0,4 proc.). A w dziale "rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo" od początku roku przeciętne wynagrodzenie spadło natomiast o 3 proc.
Rynek pracy pod presją braku fachowców ?
- Całe 10 miesięcy 2021 r. pokazuje, że rynek jest silny po stronie pracownika. Rośnie i zatrudnienie, i silnie wynagrodzenia. Przedsiębiorcy wskazują, że zatrudnienie rosłoby jeszcze bardziej bo są potrzeby, ale I kłopoty ze znalezieniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. Nie chodzi o wyszukane, zaawansowane umiejętności czy wiedzę ale często zupełnie podstawowe. Są też w stanie dokształcać pracowników - wyjaśniała dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Zaznaczyła, że brak pracowników potwierdza znaczny wzrost wynagrodzeń, choć trzeba pamiętać, że to wzrost średni. Mamy bowiem sektory, branże, a nawet firmy, w których występujące zróżnicowanie podwyżek płac. W efekcie coraz częściej dochodzi do spłaszczania wynagrodzeń pomiędzy osobami wykonującymi proste prace I tych z wysokimi umiejętnościami.
- To nie jest dobrze, bo będzie zniechęcało pracowników o wyższym wykształceniu do pracy – powiedziała dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Nowe technologie zastąpią pracowników ?
W opinii ekonomistki taka sytuacja na rynku pracy doskonale pokazuje problem z inwestycjami, szczególnie tymi w nowoczesne technologie.
- Od kilku lat mamy problem z poziomem inwestycji, który byłby gospodarce potrzebny (...). Cały świat przeszedł na inwestowanie w automatyzację, robotyzację, żeby zastępować pracowników, których stale brakuje. To też powoduje wzrost wydajności pracy. To, że u nas rośnie ona w stopniu o połowę mniejszym niż płace, potwierdza brak inwestycji I to tych zaawansowanych – mówiła dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Demografia uderza w rozwój gospodarczy?
Robert Lisicki podkreśla, że przy takim braku pracowników łatwo jest im zmieniać pracę o ok. 40 proc. deklaruje, że nie ma z tym żadnego problemu. Nie jest to dobre dla pracodawców, którzy inwestując w pracownika chcieliby związać się z nim na dłużej.
- Na rynku cały czas mamy szereg czynników niepewności: sytuacja covidowa, problem z dostawami, zmienność otoczenia prawnego. Mamy też do czynienia z różnorodnością rynku pracy. Brakuje osób do prac prostych, ale też na rynku IT brakuje ok. 50 tys. programistów. Potrzebujemy też ok. 100 kierowców w transporcie międzynarodowym. To też powoduje presję wynagrodzeń – zaznaczał Paweł Lisicki.
Jego zdaniem uzupełnieniem naszego rynku pracy powinni być cudzoziemcy, ale także powracający z zagranicy Polacy.
- Sytuacja demograficzna jest bardzo poważna, a w ciągu ostatnich 20 lat straciliśmy z naszego rynku pracy ok. 1,6 mln osób. Będzie coraz trudniej I musimy się z tym pogodzić – stwierdził Robert Lisicki.
Zapraszamy do wysłuchania audycji, którą prowadziła Anna Grabowska.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw