Kulisy spraw: Podpalenie samochodów słupskiego działacza
2018-08-21, 20:50
W kwietniu 2013 roku, na posesji Aleksandra Jacka, działacza ze stowarzyszenia “Nasz Słupsk”, zapaliły się dwa samochody. Jak się później okazało, profesjonalnie przygotowane ładunki zapalne w postaci butelek z denaturatem, po odpaleniu, doprowadziły niemal do zajęcia się ogniem jego domu. O tym, jakie były losy umarzanego w dziwnych okolicznościach śledztwa, mówił w audycji Kulisy Spraw, poszkodowany Aleksander Jacek.
Posłuchaj
- To był szczęśliwy zbieg okoliczności, że nie doszło do większej tragedii. Mieliśmy z małżonką pójść na mecz koszykówki, jednak spóźniłem się nieco do domu, przez co zrezygnowaliśmy z naszych planów. Małżonka zauważyła przez okno, że coś na naszej posesji zaczęło się palić. Nie zastanawiając się nad niebezpieczeństwem, rzuciłem się, aby ratować mój dobytek i ugasić pożar. Wylądowałem potem w szpitalu, bo miałem liczne oparzenia i podtrułem się spalinami. Spędziłem noc w szpitalu. To było duże szczęście, że nie wybuchły rozdzielnie gazowe, które stoją w pobliżu mojej posesji - mówił Aleksander Jacek.
Zleceniodawcami podpalenia okazali się Czesław M. oraz Andrzej O., których motywem działania miał być odwet za to, że stowarzyszenie "Nasz Słupsk" Aleksandra Jacka interesowało się sytuacją administracyjno-prawną budynku należącego do O.
- Mimo wielu trudności i dzięki zwykłemu przypadkowi, śledztwo zostało doprowadzone do końca. Jeden z wyrwanych z samochodu elementów butelki, nosił na sobie odcisk palca jednej z osób powiązanych z tą próba zastraszenia mnie. To był wielki przypadek, że udało mi się wyrwać ten kawałek butelki, do dzisiaj noszę bliznę po tym zdarzeniu. Nigdy nie miałem wrogów, dlatego byłem świadom, że mogła tego dokonać tylko jedna grupa osób, której nacisnęliśmy na odcisk, działając w ramach stowarzyszenia - mówił gość.
Więcej w całej audycji.
Kulisy spraw prowadził Łukasz Kurtz-Królikiewicz.
PR24
____________________
Data emisji: 21.08.18
Godzina emisji: 19:10