Andrzej Jaroszewicz: nie mogę na razie uwierzyć, że to sprawcy zbrodni

2018-03-14, 22:10

Andrzej Jaroszewicz: nie mogę na razie uwierzyć, że to sprawcy zbrodni
Andrzej Jaroszewicz. Foto: PJ

Krakowska prokuratura postawiła zarzuty trzem osobom podejrzanym o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów.  Dwóch mężczyzn przyznało się do winy, trzeci odmówił składania zeznań.  - Nie mogę w to teraz uwierzyć na słowo, że prokuratura posiada faktycznych sprawców zbrodni. Już raz w to uwierzyłem i bardzo się sparzyłem - mówił w audycji Kulisy Spraw Andrzej Jaroszewicz, syn Jaroszewiczów.

Posłuchaj

14.03.2018 Andrzej Jaroszewicz: „Ci, którzy tam weszli, wiedzieli do kogo wchodzą”.
+
Dodaj do playlisty

Piotra Jaroszewicza i Alicję Solską zamordowano w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku w ich willi w warszawskim Aninie. Podczas briefingu środowego w krakowskiej prokuraturze podano pierwsze informacje dotyczące zarówno motywów, jak i przebiegu zbrodni. Prawdopodobny jest motyw rabunkowy, ale brane są pod uwagę również i inne. Podejrzani to członkowie tzw. gangu karateków, który w latach 1993-95 dokonał kilkudziesięciu wyjątkowo brutalnych napadów rabunkowych w całej Polsce.

Jak podkreślał Andrzej Jaroszewicz, to już trzecie śledztwo w sprawie zabójstwa jego rodziców. - Gdy dowiedziałem się o tej historii dzisiaj rano, to poczułem pewną ulgę. Potem doszło do mnie, że na pewno jest jeszcze wiele pracy i rzeczy do wyjaśnienia w śledztwie. W poprzedniej sprawie w sądzie byłem oskarżycielem posiłkowym. Od początku nie wierzyłem, że stali za tym tamci ludzie, bowiem byli zbyt prymitywni, by dokonać takiego bezśladowego napadu. Po drodze było jeszcze jedno śledztwo poświęcone zaginięciu fiszek z odciskami palców i dokumentów – mówił gość Polskiego Radia 24.

Według syna Jaroszewiczów motywem zbrodni nie był napad rabunkowy. – Nie stwierdziłem, by coś zginęło z domu. Jeżeli nie kradnie się wartościowych obrazów, sreber, biżuterii, to trudne mi jest nazwać to działaniem rabunkowym. W czasie napadu gabinet został splądrowany troszeczkę na pokaz. Zginął premier rządu, który był we władzach 36 lat i posiadał wielką wiedzę. Był człowiekiem obowiązkowym, który z racji pełnienia funkcji nie powiedziałby nic w momencie napadu. Mowy o tym nie ma, żeby zdradził jakieś tajemnice. Mój ojciec był filatelistą i numizmatykiem - być może stąd pogłoski o niebotycznym majątku. Ci, którzy tam weszli, wiedzieli do kogo wchodzą – powiedział Jaroszewicz.

W ocenie syna zamordowanego premiera trudno jest w tej chwili uwierzyć prokuraturze na słowo, że ma właściwych sprawców zbrodni. - W piątek jestem zaproszony do Prokuratury w Krakowie. Mam nadzieję, że zobaczę pewne dokumenty i wtedy będę mógł po uzgodnieniu z prokuratorem wypowiedzieć się szerzej. Ja żyję tą sprawą, staram się prowadzić swoje wewnętrzne dochodzenie, wnioskami z niego nie dzielę się na wyrost. Zaskoczyła mnie nazwa gangu karateków. Kiedyś o tym słyszałem, musze to przemyśleć – wskazywał Andrzej Jaroszewicz.

W kwietniu 1994 roku zatrzymano czterech mężczyzn podejrzanych o zabójstwo. W 1998 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił ich z braku dowodów. W uzasadnieniu wyroku ocenił, że w początkowej fazie śledztwa organa ścigania dopuściły się rażących uchybień.

Funkcjonariusze wpadli na nowy trop ws. zabójstwa byłego premiera i jego żony przy okazji pracy nad sprawą porwania 10-latka w Krakowie oraz porwania i zabójstwa biznesmena. Jeden z porywaczy miał brać udział w morderstwie Jaroszewiczów i to właśnie jego zeznania doprowadziły śledczych do pozostałych dwóch podejrzanych.

Więcej w całej audycji.

Gospodarzem programu był Piotr Nisztor.

Polskie Radio 24

Kulisy Spraw w Polskim Radiu 24 - wszystkie audycje

__________________

Data emisji: 14.03.18

Godzina emisji: 19.10

Polecane

Wróć do strony głównej