MMA (mieszane sztuki walki) to bezsprzecznie najszybciej rozwijający się sport na świecie. Jeszcze kilka lat temu walka w klatce przeciętnemu człowiekowi kojarzyła się z pojedynkiem bez reguł z udziałem pospolitych kryminalistów i socjopatów. Z biegiem lat, głównie za sprawą prężnych promotorów z federacji PRIDE i UFC oraz amerykańskiego reality show The Ultimate Fighter, widzowie na całym świecie poznali całkowicie odmienny od stereotypowego wizerunek "przeciętnego" zawodnika, a ikoną nowego sportu stał się Fedor Emelianenko.

Rosjanin był niczym dar z nieba dla promotorów MMA. Oto pojawił się zawodnik doskonały. Niedościgniony wzór wojownika, który wyglądem w niczym nie przypominał współczesnych gladiatorów. Człowiek, który mimo wielkich sukcesów i zarobionej fortuny pozostał sobą. Idealny wzór do naśladowania dla młodzieży zarówno w ringu jak i poza nim. W Rosji do dziś przedstawiany jest jako wzór obywatela. Lojalny zarówno wobec swojej rodziny jak i ojczyzny. Prawdziwy patriota i bliski przyjaciel premiera Rosji Władymira Putina.

Przez lata Fedor śrubował swój niesamowity rekord odnosząc aż 28 zwycięstw z rzędu. W ciągu dziesięciu lat nie znalazł się nikt, kto mógłby zagrozić "imperatorowi". Do czasu. Wszystko zmieniło się w najmniej oczekiwanym momencie. 26 czerwca 2010 roku podczas gali Strikeforce w San Jose Emelianenko przegrał po raz pierwszy. Nieoczekiwanym pogromcą Rosjanina okazał się Brazylijczyk Fabricio Werdum, który zdołał przechytrzyć Fedora i wciągnąć w pułapkę, która zakończyła się niespodziewanym poddaniem.

Porażka z Werdumem zapoczątkowała wielką dyskusję. Zwolennicy Rosjanina byli przekonani, że to zwykły wypadek przy pracy. Przeciwnicy wieścili koniec ery "Ostatniego Cara". Jak wielka musiała być radość tych drugich, gdy w sobotni wieczór Rosjanin przegrał po raz kolejny. Tym razem zbyt silnym rywalem okazał się inny Brazylijczyk Antonio Silva pieszczotliwie nazywany "Wielką Stopą". "Big Foot" wprawdzie nie zdołał poddać, czy znokautować Fedora, jednak po drugiej rundzie pojedynek przerwany został na żądanie lekarza, który uznał, że Rosjanin nie jest zdolny do dalszej walki.

To jednak nie był koniec niespodzianek. W wywiadzie udzielonym na gorąco po walce spokojny jak zwykle Rosjanin stwierdził, że był to najprawdopodobniej jego ostatni pojedynek i że to chyba najwyższy czas, by zakończyć karierę. Nie wiemy czy to ostateczna decyzja Fedora. Pewnie on sam na spokojnie będzie musiał przeanalizować wszystkie "za" i "przeciw". Jednego jesteśmy pewni. Gdyby nie Rosjanin MMA nigdy nie byłoby w tym miejscu, w którym obecnie się znajduje. A co do samego Emelianenki? Piłka nożna miała swojego Pele, koszykówka miała Jordana, a MMA? MMA ma Fedora Emelianenkę.

Marek Dziadukiewicz

Już w sobotę, w hali warszawskiego Torwaru, odbędzie się XV Konfrontacja Sztuk Walki, czyli kolejna odsłona najprężniej rozwijającej się europejskiej gali MMA. Najbliższa gala ze względu na swoją obsadę będzie swoistym papierkiem lakmusowym, który pokaże na ile popularną dyscypliną w Polsce są mieszane sztuki walki i jak duży wpływ na dotychczasową oglądalność KSW miały "freak show" z udziałem celebrytów.

Czy walki czołowych zawodników z Polski i ze świata przyciągną przed telewizory równie liczebną widownię, co wcześniejsze pojedynki? Zapewne nie. Czy w pierwszym rzędzie na "piętnastce" zasiądą bracia Mroczkowie, czy Edyta Herbuś? Wątpliwe. Pewne jest natomiast to, że karta walk zakontraktowanych przez Michała Kawulskiego i Martina Lewandowskiego przyciągnie do hali i przed ekrany telewizorów bardzo liczną rzeszę wyznawców sportów uderzanych, na których czeka nie lada gratka w postaci pojedynków z udziałem Mameda Khalidowa, Jamesa Irvina, Sokodjou, Jana Błachowicza, Łukasza Jurkowskiego, Aslambeka Saidova, Antoniego Chmielewskiego, Jamesa Zikicia, czy Michała Materli.

KSW XV mimo wszystko okaże się najprawdopodobniej marketingowym krokiem wstecz, jednak ze sportowego punktu widzenia wydaje się nie do przecenienia. Ewentualne zwycięstwa Janka Błachowicza, Antka Chmielewskiego, czy Łukasza Jurkowskiego nie zapewnią im zapewne zaproszenia do kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami". Otworzą im jednak drzwi do międzynarodowych karier, a te posłużą jako swoisty drogowskaz dla młodszych adeptów sportów walki.
 
Karta walk:
Aslambek Saidov vs. Ruben Crawford
Marcin Różalski vs. Marcin Bartkiewicz
Michał Materla vs. Gregory Babene
Antoni Chmielewski vs. James Zikic
Karol Bedorf vs. Rogent Lloret
Łukasz Jurkowski vs. Toni Valtonen
Maciej Górski vs. Niko Puhakka

Walki wieczoru:
Jan Błachowicz vs. Thierry Sokodjou
Mamed Khalidov vs. James Irvin

Marek Dziadukiewicz

Na piętnastej edycji "Konfrontacji Sztuk Walki" odbyło się wiele ekscytujących pojedynków.

W walce wieczoru pochodzący z Czeczenii Mamed Khalidov pokonał Amerykanina Jamesa Irvina przez poddanie (dźwignia na łokieć). Starcie trwało zaledwie 33 sekundy. Irvin zdecydowanie zlekceważył przeciwnika. Już przed walką okazało się, że nie trzyma wagi i jest cięższy o 10 kilogramów od Khalidova.

Khalidov zwycięstwo zadedykował Polsce. Niedawno przyjął bowiem obywatelstwo naszego kraju.

Wyniki walk na gali KSW 15:

Mamed Khalidov pokonał Jamesa Irvina przez poddanie (dźwignia na łokieć) 0:33 runda 1

Rameau Thierry Sokodjou pokonał Jana Błachowicza przez TKO (walka przerwana przez narożnik), 2. runda

Niko Puhakka pokonał Macieja Górskiego przez poddanie (duszenie trójkątne), runda 2

Toni Valtonen pokonał Łukasza Jurkowskiego przez jednogłośną decyzję

Rogent Lloret pokonał Karola Bedorfa przez jednogłośną decyzję

James Zikic pokonał Antoniego Chmielewskiego przez jednogłośną decyzję

Michał Materla pokonał Gregory'ego Babene przez poddanie (duszenie gilotynowe), runda 2

Marcin Różalski pokonał Marcina Bartkiewicza przez TKO (przerwanie walki przez lekarza - rozcięcie głowy), runda 2

Aslambek Saidov pokonał Rubena Crawforda przez jednogłośną decyzję

man, polskieradio.pl, konfrontacja.com, fight24.pl