Ci którzy często narzekają, że z boisk piłkarskich wieje nuda - tym razem muszą nabrać wody w usta albo lepiej odszczekać - bo to co pokazały wczoraj dwa angielskie kluby Manchester City i Tottenham zadowoliło chyba każdego. Były przepiękne akcje, niesamowite zwroty akcji i najważniejsze - aż 7 goli. Tottenham, który w pierwszym meczu ćwierćfinałowym wygrał u siebie 1:0, wcale nie nastawił się na murowanie bramki. Może dlatego, że pierwszego gola stracił już w 4. minucie. Po kolejnych 6 minutach było już 2:1 ale dla londyńczyków. Teraz zawodnicy City potrzebowali aż trzech trafień aby awansować do półfinału...
Pierwszego gola strzelili już w 11. minucie, kolejnego 10 minut później i objęli prowadzenie 3:2. Do pełni szczęścia brakowało więc już tylko jednego trafienia... i to nastąpiło kwadrans po przerwie - a więc City prowadzili 4:2 i teraz to oni byli w półfinale.
Ale to nie był koniec emocji. Po strzale Fernando Llorente zrobiło się tylko 4:3 - co z kolei oznaczało awans Tottenhamu... Przy tym golu było trochę kontrowersji - gdyż potrzebna była analiza VAR, w wyniku której sędzia jednak nie dopatrzył się ręki i gola uznał.
VAR odegrał też rolę w doliczonym czasie gry - Manchester zdołał wtedy strzelić bramkę na wagę awansu ale... po kolejnej konsultacji wideo sędzia ją anulował - ku rozpaczy miejscowych kibiców.
Tak więc Tottenham przegrał w Manchesterze tylko 3:4, a nie 3:5 - a z racji tego że u siebie wygrał 1:0 - awansował do półfinału Ligi Mistrzów.
A Manchester mimo że wygrał został wyeliminowany - niektórzy mówią, że przez londyńczyków, inni że przez VAR.
Teraz Tottenham zagra w półfinale z Ajaksem Amsterdam, a inny angielski klub - Liverpool, który wczoraj pokonał Porto 4:1 zmierzy się z Barceloną.
Niezłe widowisko było też wczoraj w Zawierciu w drugim meczu półfinałowym mistrzostw Polski w siatkówce. Najlepszy zespół sezonu zasadniczego ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, po porażce na własnym parkiecie, na wyjeździe także nie błyszczał i po dwóch setach przegrywał 0:2 z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. Warta potrzebowała już tylko postawienia kropki nad "i", czyli wygrania jednego seta aby znaleźć się w finale...
To się jednak nie udało - ZAKSA walczyła o każdą piłkę i wygrała kolejne dwa sety oraz tie break 15:12 i tym samym losy awansu rozstrzygnie trzecie spotkanie w Kędzierzynie.
Ten decydujący mecz już po Świętach - w środę 24 kwietnia. Natomiast już w najbliższy piątek w drugim półfinale Jastrzębski Węgiel powalczy o drugie zwycięstwo z ONICO Warszawa - tym razem na własnym parkiecie.
Darek Matyja