Rośnie liczba zachorowań na COVID-19 w Bangladeszu. Mieszkańcy stolicy uciekają z miasta
2021-06-27, 02:52
Tłumy mieszkańców stolicy Bangladeszu - Dhaki usiłują opuścić miasto przed rozpoczynającym się w poniedziałek lockdownem ogłoszonym w związku ze znacznym wzrostem zachorowań na COVID-19. Przez siedem dni mieszkańcom Dhaki nie będzie wolno opuszczać domów, z wyjątkiem nadzwyczajnych sytuacji. Przestrzeganiu prawa ma pilnować policja, a w razie potrzeby również wojsko.
W rezultacie, drogi prowadzące do stolicy zostały zablokowane przez tysiące ludzi uciekających do rodzinnych miejscowości i wsi aby tam przeczekać lockdown. Szturmowane są też promy kursujące między Dhaką i pobliskimi wyspami.
Powiązany Artykuł
Koronawirus dotarł do największego obozu dla uchodźców na świecie. Mieszka tam niemal milion osób
Uciekający ze stolicy ludzie chwytają się najrozmaitszych sposobów aby dotrzeć do rodzinnych miejscowości. Najczęściej wynajmują prywatne ciężarówki i busy, ale większość ucieka po prostu na piechotę.
Fala zakażeń wariantem Delta
Kolejna fala koronawirusa w Bangladeszu, która rozpoczęła się ok. 6 tygodni temu, przypisywana jest nowemu wariantowi Delta, po raz pierwszy zidentyfikowanemu w sąsiednich Indiach. - Sytuacja jest niebezpieczna i alarmująca. Jeżeli nie opanujemy jej teraz, staniemy w obliczu sytuacji podobnej do tej w Indiach - powiedział rzecznik ministerstwa zdrowia Bangladeszu Robed Amin.
Jeszcze 15 maja zanotowano 261 nowych przypadków i 22 zgony. W ub. piątek było ich 5 869 i 108 zgonów. Były to najwyższe wskaźniki od początku pandemii w tym kraju.
Czytaj także:
- Francja: dwa pierwsze zgony z powodu wariantu Delta koronawirusa
- Wariant Delta koronawirusa. Premier: szczepienia są najlepszą odpowiedzią na wszystkie mutacje
- Koronawirus w Rosji. Bardzo wysoki dobowy wzrost liczby zakażonych
Szpitale, zwłaszcza te, znajdujące się w pobliżu granicy z Indiami, są już przepełnione. Władze zarządziły czasowe wstrzymanie komunikacji kolejowej i autobusowej a także zamknięcie wszystkich biur i urzędów oraz prywatnych firm. Wskazuje się, że najdotkliwiej skutki lockdownu odczują najbiedniejsi, w tym robotnicy pracujący za niską dniówkę.
mbl